Wyjaśnienie
Andrzej Dziuk poprosił, żeby poinformować czytelników, że nasza opublikowana w "Przekroju" nr 34 rozmowa ukazała się w kształcie, który nadałem jej ja - interlokutor znakomitego reżysera, twórcy Teatru Witkacego w Zakopanem. Nie wycofuje się ze swych wypowiedzi, ale wolałby, żeby były wyczyszczone ze skrótów myślowych, które pojawiają się zawsze w zapisie żywej rozmowy - pisze Łukasz Drewniak.
Mnie zależało właśnie na ocaleniu kantów i emocji, z których wyłaniał się Dziuk, jakiego najbardziej lubię: prowokacyjny, rozpięty między pokorą a słusznym poczuciem własnej odrębności. Telefoniczną deklarację, że "ma do mnie absolutne zaufanie", zrozumiałem jako przyzwolenie na druk rozmowy w kształcie przeze mnie nadanym. Po wydrukowaniu "Przekroju" pan Andrzej zadzwonił, że pewne rzeczy wolałby napisać po swojemu, coś dopowiedzieć, coś rozjaśnić. Cóż, kiedy było już za późno... Resztę życia spędzę zapewne na przekonywaniu artysty, że wielu czytelnikom nasza rozmowa się podobała.