Artykuły

"DISPLACED PERSON"

Ludzie bezdomni. Polacy. Bezdomność psychiczna z okresu Żeromskiego urosła w naszej, pełnej grozy, epoce wojen totalnych do bezdomności totalnej.

Budzyński powiada: "Wszędzie wyczuwałem w ludziach straszliwą potrzebę ciepła... po prostu serca".

Ale to, co nas dręczy, to jeszcze więcej niż zwykła potrzeba serca. My - ludzie bezdomni - odczuwamy potrzebę domu dla serca. Nad nami unosi się widmo nieistnienia za życia. Ludzie bez domu - to ludzie obcego wymiaru, ludzie przezroczyści. Nasza trójwymiarowa psychika buntuje się przeciw bytowi w niebycie. Tworzymy namiastkę bytu - domu i buntujemy się przeciw tej namiastce, przeciw tej barakowej namiotowej tułaczce. Bo serce chce do domu. A prawdziwy dom może być tylko w kraju. A kraj może być tylko wolny.

Displaced persons wyrywają się też bezdomności. Drobnymi korzonkami drobnych trosk czepiają się jałowego piasku obcej gleby i chcą rozpaczliwie wykazać, że żyć można, że żyć trzeba naprzekór Jałtom, naprzekór gospodarzom tego kraju gościnnego wygnania...

Ba - sam Budzyński pisze swoją sztukę naprzekór temu wielkiemu zagadnieniu, chce być apolityczny, obyczajowy, aktualno - widowiskowy, - jak by to było w domu...

I ma rację. Tam, gdzie - mimowoli, jak sądzę - bywa potrącana złowróżąca struna patosu, bezdomności - słychać zgrzyt.

Reżyseria bardzo taktownie wymija te zgrzyty. Dobrze się stało, że czołowa para doświadczonych aktorów - Barbara Reńska (Ewa) i Artur Butscher (Adam) - swoim umiarem i dyskrecją zatuszowali niektóre niebezpieczne wybuchy patosu swych ról, siłą swego przekonywującego talentu usunęli nieco w cień poetyczną retorykę trzeciej osoby trójkąta - Wacława Krajewskiego (Marek Wężyk).

RAJSKI TRÓJKĄT

Sztuka Budzyńskiego chcąc ominąć zagadnienie zasadnicze - polityczne - porusza wiele innych zagadnień, którymi czepia się rzeczywistości, jak wierzba wyrwana z korzeniem czepia się gleby listkami i korzonkami.

Zagadnienie obyczajowe: odwieczna kwestia trójkąta.

Do obozu dipisów w "Hope Camp" przyjeżdża poetyczna dusza, wagabunda, niewiadomo kto - Marek Wężyk. Awanturuje się o miejsce do spania i deklamuje wiersze. W obozie tęskni za poezją druga poetyczna dusza - Ewa. Wyznają sobie miłość, ale miłość jest zakazana. Jak rozwiąże się ten jeszcze jeden trójkąt miłosny? Czy z polska społecznie jak w "Przepióreczce", czy tragicznie i mrocznie jak w Ibsenie, czy niefrasobliwie, farsowo, czy jeszcze inaczej? Inaczej: po dipisowsku. Wiatr, który miota nami po wszystkich kontynentach, który tworzy nasze trójkąty - ten sam wiatr i rozwiązuje nasze problemy. Nasze miłości przemijają z wiatrem, jak my sami. W naszej epoce wiatr przypadku i obcej, niezależnej od nas woli odgrywa rolę greckiego "boga z maszyny".

Budowa akcji miłosnej jest w tekście zgodna z prawami sceny i komedii. Może niepotrzebna, zbyt schematyczna analogia z rajem - Ewa, Adam, Wężyk - i zbyt wyraźnie wypowiedziana w końcowej scenie pointa. Każdy utwór literacki więcej zyskuje na subtelnych niedopowiedzeniach a raczej traci na zbyt wyraźnych podkreśleniach.

Inne zagadnienie: odwiecznie polska atmosfera intryg. "Ja pana wykończę, ja panu pokażę". Pod tym względem obóz jest idealną kopią małego miasteczka polskiego. I tu i tam stłoczenie i nic nie robienie wytwarzają tę same choroby.

"CZARNY CHARAKTER"

Duszą intryg w tym obozie jest mecenas Chetko - Dosiewicz (Adolf Bożyński). Anglików genialnie skłóca z Polakami, Polaków źle usposabia do Anglików, bo machinacje swoje osłania "życzeniem gospodarzy". Mimo stosunkowo największej dozy schematyzmu w tej postaci, Bożyński grał ją żywo, przekonywująco. Zobaczyliśmy tak bliski oku, a tak niemiły sercu, konterfekt przedwojennego pasożyta - intryganta, napół niebieskiego ptaka, napół "zbawcy narodu".

Ze sprawą Dosiewicza wiąże się jeszcze jedno zagadnienie: polityczne poniekąd - jak my, ludzie bezdomni na tej wyspie, mamy ustosunkować się do naszych gospodarzy? Autor odpowiada na to pytanie zachowaniem Wężyka: przede wszystkim godnie. Dosiewicz pokazuje, jak nie należy się zachowywać. Postępowanie Wężyka mówi, że nie jesteśmy tu bandosami, przywiezionymi z kolonii na roboty.

GŁOS LUDU

Nasze tęsknoty i pragnienia do tej "trzeciej Polski", która tam kiedyś "wybuchnie", reprezentuje u Budzyńskiego lud. Słusznie, bo lud najgłębiej korzeniami tkwił tam i tylko tam rosnąć jeszcze potrafi.

Dyderkowa (Janina Sempolińska) - kuma, praczka lwowska - trochę zmanierowana "światowością" (bo gdzie to ona nie była!) gania swoje kury po obozie i tęskni za domem. A co tam miała w tym domu? 10-ogodzinne stanie przy balii codziennie.

Tworzydło (Józef Bzowski) - wójt przedwojenny - stawia jasno znaną każdemu z nas i głęboką troską okrytą myśl: do jakiej Polski mamy wrócić?... Czy do Polski pasożyta i intryganta Dosiewicza?

Nie. Do Polski Wężyka i Hani (Maria Ossowska) - do Polski nowej i młodej, pełnej serca i myśli, wolnej od małości i intryg. Do Polski Tworzydły - sprawiedliwej i pracowitej.

Mowa Tworzydły - mimo swych górnych, bynajmniej nie komediowych tonów - wcale nie brzmi dysonansem fałszywego patosu. Bzowski był dobrym chłopem.

KSIĄDZ, PROFESOR I LEKARZ

Ksiądz Buszek (Feliks Karpowicz) reprezentuje zagadnienie moralne i typ kapelana, gotowego do wybitki i wypitki. Reprezentuje świetnie każdym swoim spojrzeniem.

Jego symetryczne vis vis - wolnomyślny profesor. Chechliński (Roman Ratschka) przedstawiał umiejętnie skontrastowaną zcichapękowatość.

Najmniej do powiedzenia - według tekstu - miała pani Ada Iwanowska, grająca rolę lekarki obozowej. Rola była raczej epizodyczna i może zbyteczna.

" JAK ŻYWE!"

Budzyński ma wyczucie sceny i pod tym względem utwór jego zrobiony jest z dużym znawstwem. Wszystko u niego ma sens sceniczny - nawet ściany i okna. Głosy z za ściany były dobrym pomysłem, choć miały charakter zbyt farsowy. Budzyński będąc raczej realistą - umie słuchać i patrzeć. Jego postaci mimo swego - wydaje mi się zamierzonego - schematyzmu problemowego, mogły żyć dzięki temu, że autor przekazał im to, co naprawdę widział.

- Boże-ż Ty mój! Przecie to jak żywe! - słyszałem za sobą szept, gdy Dyderkowa kłóciła się o swoje jajka.

Jako utwór tak wybitnie realistyczny - sztuka Budzyńskiego będzie miała dużą wartość dla przyszłego historyka obyczajów, jako rodzaj scenicznego pamiętnika uchodźczego. Przyszły historyk napisze kiedyś o Budzyńskim: "Był czystej krwi realistą i należał do epoki wybujałego realizmu, która nastąpiła po epoce wybujałego baroku".

Język Budzyńskiego jest prosty, żywy. Gdy Wężyk mówi do Dosiewicza: "Mam do pana wielką prośbę - niech pan przestanie mówić po łacinie" - to powiedzenie to urasta do rozmiarów jednego z założeń artystycznych autora.

Że postaci komedii wyszły żywe i że obcowaliśmy z nimi, jak by to było w dobrze znanym nam blaszaku, że o dwa lata cofnął się dla nas czas, że ze sceny szła sugestia prawdy - to jednak nie tylko zasługa oka i ucha Budzyńskiego - to również ogromna zasługa reżysera i całego zespołu aktorskiego.

Dyrektor dr Leopold Kielanowski jest reżyserem o dużej wiedzy teatralnej. Posiada rutynę, oraz intuicję i takt artystyczny. Takie wystawienie tej sztuki, jak widzieliśmy je, na maleńkiej scence "Ogniska", byłoby doskonałe w każdych warunkach, nie tylko w naszej tułaczej i nie pozbawionej bohaterstwa nędzy. Napewno teatr ten dzięki swej upartej woli utrzymania placówki kulturalnej zasługuje od nas na więcej, niż mu dajemy.

Proste, w stylu również realistycznym, dekoracje Jana Smosarskiego były i celowe i ładne. To zresztą zawsze idzie w parze.

Polski Teatr Dramatyczny nie tylko nie myśli o niesławnym zejściu z pola walki, ale ma ambicję podejmowania coraz to nowych ataków na nasze przygnębione i kulturalnie apatyczne środowisko londyńskie.

Ostatnio kierownictwo teatru przystąpiło do wydawania pisma teatralnego "Teatr i Widownia". Celem jego jest nawiązanie trwałego kontaktu z widzem. Ogłoszona w numerze pierwszym pisma ankieta zmusza widza, aby przekształcił się we współpracownika teatru: krytyka, doradcę. Wydaje mi się to bardzo dobrze pomyślane.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji