Artykuły

Trójkąt zawsze się podoba

"Jabłko" w reż. Tomasza Dutkiewicza, koprodukcja Teatru Polskiego w Bielsku-Białej i Teatru im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Andrzej Piątek w Gazecie Codziennej Nowiny.

Tomasz A. Dutkiewicz zrealizował sztukę "Jabłko" Verna Thiessena prawie jednocześnie w Teatrze Polskim w Bielsku - Białej i Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie - premiera 11 bm. Czy wiedział, że trafi bezbłędnie w gust przeciętnego widza?

Historia bezdzietnego małżeństwa, jakim są Evelyn i Andy może mieć swą historię i tragiczny epilog pod każdą szerokością geograficzną i wszędzie tam wzbudzi te same emocje. On, bezrobotny i w związku z tym nudzący się spacerując w parku poznaje studentkę medycyny Samanthę, z którą nawiązuje romans. Zdarza się to prawie w tym samym czasie, kiedy żona oznajmia mu, że jest śmiertelnie chora na raka. By sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana los sprawia, że kochanka męża zostaje opiekunką jego chorej żony i towarzyszy jej aż do samej śmierci. Mąż, rozdarty między śmiertelnie chorą żoną, a oczekującą jego miłości dziewczyną, uczciwą lojalnością, a porywem zmysłów, zdaje się pytać, co ma dalej ze swoim życiem zrobić? Perfidia polega na tym, że jak każdy samolubny facet wie co zrobić, i zrobi to raczej na pewno.

Kanadyjczyk Vern Thiesen prochu nie wymyślił: Prawie to samo opowiedział szerokiej (i zapłakanej) widowni już w latach 70. Amerykanin Erich Segal, autor słynnego wyciskacza łez "Love Story". Z tą różnicą, że "Love Story" była w kinach na całym świecie, a "Jabłko" prapremierowo w Europie tylko na scenie rzeszowskiego i bielskobialskiego teatru. I z tą także, że pojawia się w nim "ta trzecia", która chętnie rozbiera się za muślinową kotarą, by rozpalić wyobraźnie najbardziej opornych facetów na widowni.

Ale "Jabłko", to nie tylko "Love Story" dziejąca się kilkadziesiąt lat później i między parą dojrzalszych bohaterów z udziałem "tej trzeciej", młodszej. To także przejmująco prawdziwa opowieść o tym, że w życiu nie ma tylko kolorów czarnego i białego, ale jest cały szereg odcieni szarości. Zarazem historia brutalna i smutna: Trzeba było fizycznego raka, by zlikwidować nowotwór toczący i tak związek małżeński

Tomasz A. Dutkiewicz pogodził te oba wątku taktownie i we właściwych proporcjach. Umiał też wciągnąć widza w opowiedzianą na scenie historię i usilnie starał się by nie była łzawa. Jego spektakl jest dynamiczny i refleksyjny zarazem. Sceny erotyczne za muślinową zasłoną nie rażą dosłownością, widz więcej musi sobie wyobrazić niż zobaczy i chyba to właśnie najbardziej rozpala jego "grzeszne" myśli!

Małgorzata Machowska (Evelyn) i Grzegorz Pawłowski (Andy) zdają się jednak dopiero poszukiwać subtelnej granicy oddzielającej na scenie prawdę od melodramatu i chyba są w trakcie ustalania, gdzie ona przebiega. Melodramat wzrusza, ale i łatwo śmieszy, w miejscach gdy nie trzeba się śmiać. Prawda usztywnia i czasem brzmi mentorsko. Magdalena Gera (Samantha) gra współczesną dziewczyną, nikomu nie narzucającą się, pozornie wyciszoną, ale w istocie będącą wulkanem zmysłowości, która z cichą determinacją i bezwzględnie chce osiągnąć swój cel, a jest nim związek z wybranym mężczyzną, mężem umierającej kobiety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji