Artykuły

Plastyk czyta Strindberga

Do Damaszku na Szwedzkiej 2/4 rozczarowuje nawet wytrwałych widzów

Z tryptyku Do Damaszku, Alchemik, Klasztor tylko część pierwszą wystawiano dotychczas w Polsce. Do Damaszku należy do grupy kilku sztuk Strindberga opartych na poetyce, a raczej koszmarze snu. Jest to również dramat wędrówki Nieznajomego (jakby porte-parole autora) przez czas i zdarzenia. Jego ostateczne pogodzenie się ze śmiercią nie jest przypływem łaski. Raczej rezultatem zmęczenia wynikłego z ekspresjonistycznie konwulsyjnych zmagań. Tytuł jest aluzją do nawrócenia Pawła w drodze do Damaszku, a także do drogi krzyżowej, w której nawet poszczególne stacje nie są odpoczynkiem. Jednak dramat ten jest tylko skrajnie subiektywną projekcją lęków bohatera i autora. Prywatna wojna Nieznajomego (sprawiającego wrażenie antypatycznego, chorego psychicznie alkoholika) z Bogiem, z ludźmi i z sobą samym - zamiast ogólniejszych refleksji może wzbudzić jedynie litość nad przypadkiem bardziej klinicznym aniżeli metafizycznym. Niestety. Sugerowanie przez autora ludzkiego wariantu drogi krzyżowej jest egocentryczną przesadą.

Wartość tej akurat sztuki Strindberga polega na wciąż interesujących propozycjach formalnych. Na ciągu krótkich, jakby filmowych sekwencji, na wyłanianiu się z wciąż powracającego mroku fragmentów sytuacji, mechanizmów psychicznych, konfliktów i luźnych asocjacji.

Wbrew pozorom dotychczasowe uwagi w pewnej mierze dotyczą również i samego spektaklu. Prosta scenografia, minimalna liczba rekwizytów, przewaga turpizmu nad tym co neutralne, gra światła i ciemności, ekspresjonistyczne cienie, montaż kolejnych, dość amorficznych sytuacji - tworzą ciekawą plastykę. Spektakl grany w zwolnionym tempie miewa jednak - na szczęście - i gwałtowne zagęszczenia dynamiki, wynikające głównie ze zderzenia krzyku z milczeniem i rezygnacją. Monotonne, dobrze dobrane motywy muzyczne także stanowią walor.

Niestety, ten bardzo długi spektakl po pewnym czasie jest przeraźliwie nużący. Lepiej by było dokonać radykalnych skrótów i zrezygnować z zabójczych dla tego typu teatru przerw. Dobrzy skądinąd aktorzy, poza kontrolowaną stylistyką poruszania się, lub zamierania w pozach, sprawiają wrażenie pozostawionych na pastwę własnej intuicji.

Spektakl jest przykładem na to, że nie wszyscy plastycy zakochani w teatrze muszą być reżyserami, zwłaszcza dramaturgii zawiłej literacko i skomplikowanej aktorsko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji