Artykuły

"Sabat" w czynie pierwszomajowym

"Sabat" to spektakl o hańbie i przemocy, niesłusznych podejrzeniach i torturach, o roli diabla w historii.

W Ośrodku dla Uchodźców w Nadarzynie pierwszego maja zapłonęły ogniska. Nie było w tym nic groźnego. To Ormianie i uciekinierzy z okolic Sarajewa, którzy znaleźli schronienie w Polsce, przyrządzali swoje specjały. Biesiadując, oczekiwali na rozpoczęcie spektaklu.

Teatr Ósmego Dnia, który przez blisko dekadę przebywał na wygnaniu, zagrał spektakl dla uchodźców - spektakl o hańbie i przemocy, niesłusznych podejrzeniach i torturach, o roli diabła w historii. Napisałem spektakl, gdyż teatr ten bardziej do oczu adresuje swoje produkcje niż do uszu. Światło, ruch, barwa, czerń nocy i blask ognia - to czytelne dla każdego elementy, którymi się posługują aktorzy Ósmego Dnia wspierani przez zespół Biuro Podróży.

Widowisko odbywało się na podeście w kształcie litery "Y". Na jej trzech końcach stały wieże ze światłem. W miejscu, gdzie spotykają się ramiona litery znajdowało się koliste ażurowe podwyższenie. Z tego właśnie miejsca rozpoczął "Sabat" mistrz ceremonii (Adam Borowski) - polski demon. Na głowie krakuska jak z Mrożka, na nogach oficerki z ostrogami, z ramion spływał podobny do żupana płaszcz, a na biodrach (i niżej) spoczywał suty, błyszczący mosiądzem pas cnoty.

Na scenę wypełzły postacie w maskach hańby. Maski takie (zwane także uzdami dla sekutnic) zakładano w celu ośmieszenia i dodatkowego udręczenia (kaleczyły usta) kobietom skazanym na karę pręgierza. W spektaklu biorą też udział czapki hańby - szpicaste kapelusze, które znamy z grafik Goyi, a w które stroił skazańców hiszpański wymiar sprawiedliwości. Obok mamy zawieszone na kosiskach feretrony z podobiznami szczególnie znienawidzonych postaci, uosobienia złych mocy i ciemnych sił. Na szczycie konstrukcji pojawia się sam Lucyfer w czarnym płaszczu, z imponującymi rogami. Pląsa z czarownicą na tle ognistych płomieni.

Tak musiało bywać na sabatach. Zwoływano je w różnych terminach. Ale z całą pewnością odbywać się musiały w Noc Walpurgii, z 30 kwietnia na 1 maja. Może to opóźnienie o dzień wywołało interwencję diabła. Zepsuła się maszyneria, zacięły bloczki na których podnoszono konstrukcję szatańskiej karuzeli. Musiano przerwać spektakl - ze szkodą dla całości i ciągłości przedstawienia. Ale wywołano diabła - on przecież tkwi w szczegółach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji