Warszawa. Toast dla Kołakowskiego w Syrenie
W minioną sobotę w Teatrze "Syrena" w Warszawie obchodzono hucznie 83. rocznicę urodzin zmarłego w lipcu ubiegłego roku Leszka Kołakowskiego. Głównym punktem programu było odczytanie sztuki wielkiego filozofa pt. "System księdza Jansena" zdjętej w 1961 roku przez cenzurę.
Poniżej urodzinowy toast wygłoszony przez zastępcę redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosława Kurskiego.
Szanowni Państwo!
Myślę, że "Gazeta Wyborcza" z tego długu nie wypłaci się nigdy. Ten dług to szczodra przyjaźń, jaką obradował nas prof. Leszek Kołakowski [na zdjęciu]. I nie myślę tu tylko o wspaniałych tekstach, których światowe premiery miały miejsce na łamach "Gazety Świątecznej".
Myślę o niezwykłym przykładzie tego, co znaczy być człowiekiem, człowiekiem odważnym, mądrym i nonkonformistycznym, co znaczy być filozofem o wyjątkowej rzetelności intelektualnej. To było naprawdę wielkie szczęście i przywilej cieszyć się tą przyjaźnią.
Bywał w naszej redakcji wielokrotnie. Za każdym razem było to dla nas wielkie święto. Odnosiliśmy się do niego z nutą bałwochwalczej czołobitności, koronowaliśmy go nawet na Króla Polski, co zapewne go nieco bawiło, ale co przyjmował z filozoficznym dystansem, stoickim spokojem i pobłażliwą wyrozumiałością.
Jego teksty i te o marksizmie, religii, i te o Spinozie pozostaną szczytowymi dokonaniami polskiej humanistyki w XX w. Ale pisał też przypowieści, bajki - miniwykłady o maksisprawach.
Leszek Kołakowski nie doczekał ducha nowych czasów, ale przewidział, że nastąpią. Rozumiejąc, że nie wszyscy mają czas na długie studiowanie, na trzech kartkach napisał "Wielką encyklopedię filozofii i nauk politycznych". Trzy hasła dziś zwłaszcza warte są przytoczenia:
Konserwatyzm: że tak dobrze jak za cysarza Franca to już nigdy potem nie było.
Demokracja: żeby każdy sobie wyobrażał, że rządzi, ale ciągle się skarżył, że za mało rządzi.
Nacjonalizm: że my jesteśmy najlepsi i najszlachetniejsi, a wszyscy o tym wiedzą i dlatego chcą nas zniszczyć.
Leszek Kołakowski pozostawił nam wiele nauk i drogowskazów, warto może zakończyć przytoczeniem tego, do którego najczęściej odwołuje się mój szef Adam Michnik.
To z "Klucza niebieskiego albo opowieści budujących z historii świętej zebranych ku pouczeniu i przestrodze". "Noe - czyli pokusy solidarności".
Kołakowski wywodzi, jak to Noe, wsiadając do Arki, uratował wprawdzie ludzkość, ale zdradził przyjaciół, ojczyznę i braci...
Morał: Wolno czasem ulegać służalczo możnym i zdradzić dla nich własnych przyjaciół - ale tylko wtedy, gdy wiemy na pewno i bez niejasności, że jest to jedyny sposób ocalenia całej ludzkości.
Jak dotąd Noe był jedynym, który stanął wobec takiego dylematu.