Artykuły

Warszawa. Jutro premiera "Gości"

Zwierzęta mieszkające w domu. Ludzie zamknięci w klatkach. Raj w ogrodzie zoologicznym. Miasto, które jest dżunglą. O tym opowiadają aktorzy Stowarzyszenia Teatralnego Remus o premierze ich spektaklu, swobodnie opartego na książce Diane Ackerman "Azyl".

Spektakl jest niejednoznaczny. Nie jest opowieścią o bohaterstwie dyrektorstwa Antoniny i Jana Żabińskich, dających w czasie okupacji dach nad głową ludziom potrzebującym schronienia. Ani historią ukrywanych. Ani innego rodzaju adaptacją książki Ackerman. Czym więc jest?

- "Azyl" jest dla nas luźną inspiracją - mówi Katarzyna Kazimierczuk, reżyserka "Gości". - Budując złożony z wielu epizodów spektakl, wykorzystujemy to, co w książce magiczne, niesamowite, surrealistyczne. Takie są choćby relacje człowiek/zwierzę. Bo mamy tu ludzi ukrywanych w opuszczonych np. przez bażanty klatkach. Ludzi, o których dla bezpieczeństwa mówi się z pomocą zwierzęcych pseudonimów. A z drugiej strony królika, chomika czy kocicę biegających między nogami ludzi, pchających się na meble, wyjadających z talerzy. Cieszących się statusem jawnych mieszkańców willi Żabińskich. Uczłowieczonych.

To przenikanie się świata ludzkiego i zwierzęcego Kazimierczuk pokazuje m.in. za pomocą animalistycznych masek.

- Będąc w nich, aktorzy zachowują się jak ludzie w salonie - mówi. - Kiedy je zdejmują, są jak zaszczute zwierzęta.

Drugi element interesujący reżyserkę to zoo jako tajemniczy ogród istniejący wbrew wszystkiemu w mieście-dżungli.

- Ono jawi się takim dzięki obecności zwierząt. Rozluźniających atmosferę, dających chwile radości, poczucie pewnej normalności - opowiada reżyserka. Ale przede wszystkim dzięki osobowości pani Antoniny. Kobiety traktowanej przez męża niekiedy z pobłażaniem, a przecież niezwykle dzielnej, silnej i mądrej. Umiejącej - być może ze względu na zdolność rozumienia zachować i zwierząt i ludzi - wyjść cało z niejednej niebezpiecznej sytuacji.

To, czego dokonali pani Antonina i jej mąż, stało się dla reżyserki "Gości" także punktem wyjścia do postawienia niewygodnych często pytań. - Na przykład co by było, gdyby taka wojna zdarzyła się dziś? - zastanawia się Kazimierczuk. - Czy potrafilibyśmy zachować się tak jak Żabińscy? Czy w czasach, kiedy mamy prawa zwierząt, mniejszości narodowych, seksualnych itp. bylibyśmy w stanie zrobić sobie Holocaust? Czy rzeczywiście w każdym z nas drzemie ogromny potencjał zrobienia czegoś absolutnie potwornego?

Realizatorka uznała też, że należy wprowadzić postać narratora, który epizodyczne sceny umiejscowi w historycznym kontekście. Opowie o życiu warszawiaków podczas okupacji nieco dokładniej niż Akcerman.

Ale nie tekst będzie tu najważniejszy. - Istotniejsze są warstwa wizualna, dźwiękowa i rytmiczna - podkreśla reżyserka. I dodaje, że sama jest ciekawa tego spektaklu. - Wybieraliśmy z ogromnej ilości materiału, do którego nie można mieć dystansu. Nie jestem pewna, czy nasze wybory były słuszne - mówi. - Nie jest więc wykluczone, że "Goście" przez jakiś czas będą się zmieniać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji