Artykuły

"Śpiewające serce Hiszpanii"

Tak nazwał Federika Garcię Lorkę Pablo Neruda, zwracając uwagę, że Lorca był wybitnym dramatopisarzem, który w swoich utworach nie stracił kontaktu z liryką. Nie stracił kontaktu z tym, co jest ludzkim przeżyciem, jak nie zapomniał nigdy fascynacji dzieciństwa (teatr) i młodości (Andaluzja).

Farsa "Czarująca szewcowa" przez optymistyczne zakończenie i pogodę całości jest utworem dość nietypowym dla twórczości dramatycznej Federika Garcii Lorki, ale zarazem komedią obyczajową i psychologiczną bardzo charakterystyczną dla stylu jego twórczości, a to z powodu harmonijnego połączenia muzyki, tańca, śpiewu i poezji z dużymi możliwościami inscenizacyjnymi swego rodzaju hiszpańskiej komedii dell'arte.

Nic z wdzięku, pogody, barw i liryzmu "Czarującej szewcowej" nie zostało zaprzepaszczone w inscenizacji białostockiej. W dodatku wszystko w tej inscenizacji zasługuje na zainteresowanie. I jest to generalna pochwala dla pracy Ewy Kutryś, młodej absolwentki Wydziału Reżyserii Dramatu w PWST im. Solskiego w Krakowie. Czarująca szewcowa w Teatrze im. Węgierki jest jej warsztatem dyplomowym.

Przedstawieniem tym na scenę białostocką wszedł jeden z najbardziej udanych dramatów hiszpańskiego pisarza, wybitnego poety i świetnego poety teatru, zamordowanego w r. 1936 przez władze frankistowskie w porozumieniu z hitlerowskim Berlinem. A równocześnie rozpoczął pracę na scenach polskich drugi rocznik reżyserów wykształconych na Wydziale Reżyserii Dramatu, otwartym przed pięcioma laty w Krakowie. Debiut wskazuje, że Ewa Kutryś rozpoczęła pracę z powodzeniem.

Stworzyła w Białymstoku przedstawienie wierne i literze, i intencjom teatralnym Federika Garcii Lorki, naszkicowane inscenizacyjnie lekko i foremnie, zgrabnie łączące wartkie tempo akcji z barwami kolorytu i delikatnym liryzmem.

Efekt ten młoda reżyserka uzyskała z zespołem, który w ciągu ostatnich lat nie był prawidłowo skonstruowany (obok dobrych doświadczonych aktorów starszego i młodszego pokolenia, nie miewał młodzieży utalentowanej i mającej wyniesione ze szkoły umiejętności), rzadko bywał używany stosownie do swych możliwości, a dziś - po licznych zmianach i kataklizmach - przedstawia się żałośniej niż kiedykolwiek. Korzystając z rady i doświadczenia dyrektora teatru, a zarazem jej wychowawcy jako dziekana Wydziału Reżyserii Dramatu w Krakowie - Ewa Kutryś dokonała obsady najtrafniejszej z możliwych i wraz ze współpracownikami nadspodziewanie wiele zdołała od zespołu wyegzekwować.

Wprawdzie grająca Szewcową Irena Kulicka mało ma w sobie podbijającego uroku i niezrównanego temperamentu tak w swarliwości domowej, jak żywotności towarzyskiej czy miłości do męża, ale za to wiele aktorskiej kultury. Dzięki niej aktorka nie przekroczyła ram wyznaczonych przez Lorkę w sztuce, a przez inscenizatorkę - w przedstawieniu. Umiała natomiast w sposobie poruszania się na scenie, w lekko różnicowanym odnoszeniu się do partnerów wydobyć sympatię dla bohaterki i naszkicować zasadnicze rysy jej osobowości.

Resztę barw potrzebnych w inscenizacji namalowali reżyserce partnerzy Szewcowej i jej właśni współpracownicy. Zarówno gdy chodzi o ogólny rysunek inscenizacji, narysowanie sylwetek ciekawskich kumoszek, egzotycznych gości, rozegranie scen i sytuacji wymagających pełnego i przytomnego udziału wszystkich obecnych na scenie, jak wydobycie sprzecznych, zdawałoby się, nastrojów sztuki: liryzmu i poezji, komizmu, realiów psychologiczno-obyczajowych.

Wszystkie te elementy umiała wyegzekwować, ponieważ nie są jej obce podstawowe obowiązki reżysera: umiejętność czytania i rozumienia tekstu oraz intencja uszanowania dzieła poety; dar wyobraźni inscenizacyjnej; ochota do pracy z aktorami - by pod jej dowództwem starali się przekazać widzom to, co ujrzał w tekście inscenizator. A więc: pokora wobec autora, wyobraźnia teatralna, pracowitość i zdolności dowódcze.

Momenty komiczne, zwłaszcza rodzące się z kontrastu: temperamentna i postawna Szewcowa, niepozorny i powolny Szewc, wydobyła już samym rysunkiem postaci i zróżnicowaniem tempa gry. Tło pomogli nakreślić jaj aktorzy w postaciach epizodycznych. Przede wszystkim owe kumoszki, z których zwłaszcza dwie sąsiadki: Marii Chodeckiej i Dagny Ross - będą należały do pamiętnych ról tych aktorek. Nie opuszczając swych miejsc w inscenizacji z maleńkich epizodów potrafiły wydobyć wiele życia i rodzajowości. Udziwnione typy klientów izby szewskiej zamienionej w tawernę dodały przedstawieniu źdźbła egzotyczności. Sceny między Szewcową a Chłopcem (Wojciech Ziemiański) materializowały na scenie dobro i ckliwość bezdzietnej Szewcowej, bezinteresowną zawiść i złośliwość sąsiadek, wreszcie liryzm, jaki wnosił na scenę Chłopiec przemawiający do Szewcowej słowami prawdy i poezji.

Do powodzenia przedstawienia, w którym najsłabsze były sceny zbiorowe, odsłaniające brak scenicznej wprawy reżysera, przyczynili się również wybrani przez Ewę Kutryś współpracownicy: Barbara Zawada scenografka oraz twórca ruchu scenicznego Jerzy Kapliński.

Barbara Zawada stworzyła scenografię, która w sposób łatwy pozwala zmieniać miejsce akcji i rozszerzać wymiary skromnego warsztatu Szewca, przemieniając go raz w improwizowaną tawernę, innym razem ulicę. A równocześnie zasugeruje i bezkres Hiszpanii, i pewną teatralność w teatrze; lekki kabaretowy wystrój sceny lub dalekie tło andaluzyjskiej ziemi po prostu chwilami ogarniają scenę. Barbara Zawada okazała się też obiecującą kolorystką, wdzięcznie łącząc zmienność barw scenerii z zasadniczą czarną tonacją kostiumów, tyleż ubierających postacie zgodnie z hiszpańskim kolorytem co zdobiących teatralny obraz.

Zręczna plastyka ruchu i charakterystyczne tańce dodały całości życia i lekkości. Jeszcze raz wybór współpracowników, umiejętne zmobilizowanie ich do swojego celu i zdolność wykorzystania dla całości potwierdziły przygotowanie i umiejętności reżysera.

Najbardziej cieszy, że przedstawienie to będzie miało dla teatru w Białymstoku ważne znaczenie. Wraz z nim wszedł do teatru nie tylko wybitny pisarz, ale powróciła poezja teatralna wygnana z białostockiej sceny - wyjąwszy "Damy i huzary" Stefanii Domańskiej czy "Odprawę posłów greckich" Andrzeja Witkowskiego - dość dawno zaś zespół i teatr wyraźnie zaczął się liczyć z widzem, który w Białymstoku jak wszędzie w Polsce ma prawo do sceny zawodowej, wychodzącej naprzeciw ludzkim marzeniom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji