Artykuły

Witkacy w kukieł dziwnym korowodzie

"Gyubal Wahazar, czyli na przełęczach bezsensu" po raz pierwszy opublikowany został to 1962, a wystawiony w 1966 roku. Uważany za najbardziej proroczą i polityczną ze sztuk Witkacego, niezmiernie rzadko gości na deskach scen teatrów dramatycznych. Być może ten obraz zmechanizowanej rzeczywistości, w której ludzie przymusowo szczęśliwi żyją w strachu przed dyktatorem (Jego Jedynością), zniechęcał reżyserów. Być może ewentualna polityczna doraźność wydawała się już to nazbyt łatwym koniunkturalizmem, już to niebezpieczna. A może w wystawieniu przeszkadzały meandry i zawiłości tekstu "ubarwionego" przez Witkiewicza w kategorie matematyczne i fizyczne. Pozostawmy jednak te rozważania, które i tak stawiają nas w obliczu dychotomii: strach - odwaga i cieszmy się, że mamy jednak okazję zobaczyć "Wahazara" we Wrocławiu. Interesującym dla jednych, a pełnym, ironii dla jednych, a pełnym ironii dla drugich jest bowiem fakt wystawienia tej sztuki na Scenie dla Dorosłych Wrocławskiego Teatru Lalek. Pomysł nie jest nowy. Wiesław Hejno przyzwyczaił nas, wyrosłych już z krótkich spodenek i podrapanych kolan, że do teatru lalek warto wciąż jeszcze chodzić. Kiedy teatry dramatyczne nużą albo akademicko-naturalistyczną sztampą, albo pseudoawangardą, kiedy przeróżnej maści sceny światła, ruchu, przestrzeni i temu podobnych zachłystują się własną otwartością i odkrywczością, to teatr lalek okazał się nagle dla mnie miejscem.... po prostu autentycznym i żywym. Żeby przekonać się ile kolosalnych możliwości zawiera ta forma scenicznego przekazu wystarczy tylko obejrzeć "Gyubala Wahazara". Spektakl, w którym główne role grają niesamowite "Dudo-Graczowe" kukły, przerażające i śmieszne zarazem przez swą karykaturalną prawdziwość, opowiada o technikach rządzących tota1itarnym ustrojem. Bezwolna, żałosna kukła (bo nie człowiek) to produkt takiego właśnie ustroju. Natura ludzka zostaje wymodelowana do końca i znika duch, gdy forma zachwyca funkcjonalnością. Równolegle obserwujemy i to nie na scenie lecz tuż tuż na wyciągnięcie ręki - dramat jednostki może świadomej jednostki, która zachowała swą indywidualność. Jest nią (gnębiący wszelką indywidualność właśnie) tyran Wahazar, ironiczny piewca kolektywizmu. Dyktator sam w końcu zamienia się w ofiarę i poświęca dla dobra państwa. A zatem, happy end?

Kukły to nie udający zniewolenie aktorzy, to autentycznie bezwolne, sterowane poprawną ręką manipulatorów manekiny. "Gyubal Wahazar" okazał się idealną sztuką dla teatru lalkowego. Tylko, że nie usiedzielibyśmy nic o tym, gdyby nie znakomita realizacja wrocławska. Dosłownie żadnego słabego punktu. Wiesław Hajno jako autor adaptacji, dramatu, inscenizacji i reżyser - w każdej z tych ról sprawdza się optymalnie. Po prostu lepiej chyba nie można. Lalki Jadwigi Mydlarskiej-Kowal wprost zniewalają swą demonicznością. Idealnie ilustruje i dopełnia spektakl muzyka Zbigniewa Piotrowskiego. Natomiast to co pokazali aktorzy jest profesjonalizmem najwyższej próby i trzeba tu pochwalić wszystkich: Elżbietę Echaust, Jolantę Góralczyk, Annę Helman, Annę Kramarczyk, Barbarę Pielkę, Jana Fornala, Józefa Frymeta, Aleksandra Maksymiaka i Jacka Przybyłowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji