Artykuły

Wesele na piasku

To z Lorki, marne kiedyś pod nazwą "Krwawe gody", a dziś przeinaczone - w nowym przekładzie - na "Wesele krwi". Słynny dramat z roku 1932 miał, jak wiadomo za osnowę fakty autentyczne z troku 1928, z pustynnej, najbardziej afrykańskiej części Hiszpanii, Almerii. Nie grywano w Polsce tego dramatu zbyt często, choć miewał świetnie realizacje. Teraz "wesele" Lorki służy (promocji nowego stylu, nowej ekipy w nowo kreowanym, na starych śmieciach, teatrze. Na miejscu praskiego Popularnego przy ul. Szwedzkiej wyrósł w tym sezonie teatr, który przezywał się adresowo: Szwedzka 2/4.

Prowadzi go trojka tzw. młodszych,, dynamicznych, zdolnych i już sprawdzonych Krzysztof Kelm, reżyser etatowy a też reżyser "wesela", Wojciech Maryański, dyrektor i kierownik artystyczny oraz Jacek Wierzbicki, kierownik literacki.

Trójka ma sympatyków, fanów i dziewczyny. Ma też pomysły na wzbudzenie mody na odwiedziny przy Szwedzkiej. Na wytworzenie snobizmu na ten adres. A także, naturalnie, na robienie teatru - ich zdaniem oryginalnego. Otworzyli swoje gospodarowanie z "Historią" Gombrowicza. Teraz dali Lorkę.

Na piasku. Salę zamieniono na pustynne pole. Porozrzucano na mim worki ze słomą, na tych workach się siedzi. Tu i ówdzie, pomiędzy nami widzami sytuują się miejsca akcji: dom Pana Młodego, dom Panny Młodej i dom tego trzeciego, Leonarda. Piasku jest dużo. Posypano go gęsto czymś świecącym, lśni z reflektora, Kiedy aktorzy po nim stąpają - efekt geograficzny, wiejskiej egzotyki, owszem, jest. Czuje się suchość w gardle i kurz. Słowa o upale brzmią prawdziwie. Dramat namiętności przy tej ilości piasku, w którym toną stopy - zdecydowano - będzie bardziej prawdopodobny, bardziej hiszpański. Coś z tego chyba istotnie wynikło. Jakaś wartość dodatkowa zupełnie. Folklor obrzędów weselnych na tym piasku też ma nieco inną barwę.

Siedzi się tak półtorej godziny niespełna. Potem idzie się na górę, gdzie grają flamenco, pije czerwone hiszpańskie wino (dar ambasady), je oliwki, ser, papryczki i z kubeczków emaliowanych pożera (popija?) najprawdziwszą i pyszną zupę andaluzyjską, bodaj na krewetkach, nalewaną z ogromnego kotła chochla. Kulinaria w tym sezonie - o czym donosiła już plotka z Warszawy - robią w teatrach furorę. Ta kulinarna ich pańszczyzna na Szwedzkiej chyba jednak była przynależna tylko do premierowego wieczoru, ile razy w końcu ambasada Królestwa może fundować naszej muzie przyjęcia... A całkiem serio: dobrze, ze warszawskie peryferia budują wokół centrum sieć placówek kulturalnych, które zaczynają być zauważalne i modne. Jeszcze lepiej, że tworzą ją teatry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji