Artykuły

Joanna ze stosu zdjęta

"Joanna d'Arc" w reż. Nataschy Ursuliak w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Domagała w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

"Joanna d'Arc" Verdiego w ujęciu Nataschy Ursuliak to manifest kobiecości spętanej przez opresyjny Kościół. Mocne by to było, gdyby nie okazało się banalne, niezborne i ideologicznie zupełnie nieprzekonujące

To jest spektakl przede wszystkim do słuchania, o czym za chwilę, bo najpierw trzeba zreferować jego przekaz pozamuzyczny. Dla reżyserki na tyle ważny, że na podstawie wątłego, ale od biedy logicznego, oryginalnego libretta Temistocle Solery (będącego przeróbką zapomnianej dziś tragedii Fryderyka Schillera) postanowiła stworzyć własną opowieść. O ambitnej i zdolnej kobiecie zaszczutej przez przesądnych nienawistników i zamordowanej - dosłownie! - przez fanatycznego księdza.

Cała rzecz rozgrywa się we wnętrzu przewróconej świątyni, ze sklepieniem gotyckiej nawy jako ścianą-tłem, co ma naturalnie wymiar symboliczny, ale i praktyczny - bo kiedy w finale dusza Joanny idzie do nieba, ściana się rozsuwa, a my widzimy jak na kinowym ekranie chmury i błyskawice. To właściwie jedyny efekt specjalny w przedstawieniu, tym większe robiący wrażenie, że inscenizacja przez bite dwie godziny nie wychodzi poza stylizację na XIX-wieczny teatrzyk przygodowy. Jest jeszcze zaskakująca przewrotka na zakończenie, podkreślająca nie tyle legendarny czy hagiograficzny wymiar działalności Dziewicy Orleańskiej, co po prostu aspekt popkulturowy tej historii, ale nic więcej o tym nie napiszę, żeby nie psuć widzom niespodzianki.

Postaci dramatu są trzy: bystra i odważna Giovanna (Anna Lichorowicz), którą poznajemy jako małą dziewczynkę bawiącą się w wojsko z równie temperamentnym królewiczem Carlem, przyszłym władcą Francji (Nikolay Dorozhkin). Jest też posępny Giacomo (Mariusz Godlewski), w oryginale ojciec Giovanny, tu przemieniony w bezwzględnego inkwizytora, który w krytycznym momencie wyda bohaterkę Anglikom, głosząc, że w ten sposób wygna demona z jej ciała i duszy. Najeźdźcy nie zdążą jednak dokonać zemsty na pannie, której charyzma zgubiła ich wojska. W oryginalnej wersji ojciec dziewczyny, chłop prosty, ale dumny, zrozumiawszy swój błąd, uwalnia córkę i wysyła w ostatni bój. W wersji Nataschy Ursuliak wielebny Giacomo własnoręcznie wbija heroinie nóż w plecy. Takie przefabularyzowanie zbliża, przynajmniej metaforycznie, sceniczny los Joanny d'Arc do losu rzeczywistego, bo to przecież francuskie duchowieństwo wysłało ją na stos, żeby spełnić oczekiwanie Anglików, ale sprawia też, że narracja kupy się nie trzyma. Ubrany w księżowskie szaty Giacomo wyśpiewuje ojcowskie żale o utraconym honorze swoim i swojego rodu, ale zachowuje się jak ktoś, kto dzieci widział co najwyżej na ilustracjach żywotów świętych. W zamieszczonej w programie eksplikacji Annie-Laure Drüner, która pomogła reżyserce przerobić libretto, czytam jeszcze o politycznej rozgrywce, walce Kościoła o wpływ w odradzającym się państwie, podważaniu religijnych dogmatów Na scenie to bogactwo myśli nie jest widoczne.

Co napisawszy, stwierdzam, że "Joanna d'Arc" w Operze Wrocławskiej klęską artystyczną na całej linii jednak nie jest. Pod względem wizualnym i choreograficznym inscenizacja prowadzona jest konsekwentnie, choć w wybitnie archaizującej manierze, śmiesznej dla uprzedzonych, ale do przełknięcia dla bardziej wyluzowanych widzów, orkiestra i chór spisują się na medal, a każdy z trojga głównych solistów wypada bardzo porządnie, ze szczególnym wskazaniem na brylującą w górnym rejestrze Annę Lichorowicz. Jeśli kogoś przeraża powaga opowiedzianej na scenie sytuacji, to bez obaw: muzyka młodego Verdiego brzmi zaskakująco rezolutnie, a wykonana jest ze znawstwem i polotem. W operze, o czym stanowczo zbyt często się zapomina, najważniejsze są dobrze wyśpiewane nuty, i to jest ten przypadek, gdy tak właśnie jest.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji