Artykuły

Podróż do wnętrza siebie, czyli wariacje bezurodzinowe

"Droga do ósmego kwadratu" w Teatrze Mumerus w Krakowie. Pisze Lucyna Bielatowicz w portalu Moje Miasto Kraków.

No i jak ja mam się do tego zabrać? Jak znam "Alicję" (i Teatr Mumerus), powinnam najpierw coś wypić, potem coś zjeść, a potem zrobić jeszcze COŚ. Pytanie tylko, "CO"? Oj tak, skostniały do koniuszków wąsów Król miał rację: nie jest łatwo pisać, kiedy ma się za gruby ołówek, który

w dodatku zapisuje (sam!) słowa i rzeczy, które w normalnych warunkach nigdy nie przyszłyby mi do głowy Tak, rzeczy zwracają się przeciw nam. Przyznam, że to nieco deprymujące, bo "kiedy JA używam jakiegoś słowa SAMA decyduję, co ono będzie znaczyć, i dokładnie to znaczy" (s. 284), a tak muszę zdać się na łaskę lub niełaskę RZECZownika. (Wszystkie cytaty podaję za L. Carroll, Alicja w Krainie Czarów. Po drugiej stronie lustra, tłum. B. Kaniowska, Poznań 2010).

/Ściąć jej głowę!/

Scena jest taka: Bajkowa Kraina, w której rozgrywa się GRA wielka jak świat, a każdy z nas jest Pionkiem i bierze udział w tej GRZE! Wszyscy jesteśmy jednakowo szaleni. ONI, JA i TY.

/Zwłaszcza Ty!/

Albo taka: Zdecydowanym krokiem do świata idącego na wspak, zamiast przemądrzałej, kilkuletniej dziewczynki, wprowadza nas nie wstydzący się swojego wieku, trzydziestodziewięcioletni Jan. Co prawda "na mądrego to on nie wygląda, ale twarz ma taką, jakby trochę jednak myślał" (s. 208), nie jest więc tak źle, jakby początkowo mogło się nam to wydawać. Jan nie widzi białych myszy ani różowych słoni. Jest realistą i (jak na człowiek poważnego przystało) nie ma czasu na marzenia. Poza jednym - chciałby zostać Hetmanem.

/Królową!/

Zwierzę, jarzyna czy minerał?

"Bądź tym, na kogo wyglądasz" - radziła Księżna Alicji, to znaczy Janowi, dobrze - niech będzie (dla potrzeb poniższego cytatu) Janinie. "Nigdy nie wyobrażaj sobie, że jesteś kimś innym, niż myślą, że jesteś albo możesz być, jeżeli nie chcesz, żebyś okazała się kimś innym niż ta, o której inni myślą, że jesteś albo możesz być" (s. 126). Kiedy po raz pierwszy przeczytałam ten MORAŁ zaśmiewałam się z niego do łez. Jednak, gdy po chwili żywego i radosnego śmiechu przyszła refleksja na temat świadomej i podświadomej percepcji otaczających nas osób i zdarzeń oraz czynników, które celowo lub mimowolnie wpływają na nasze postrzeganie świata, nie było mi już tak wesoło. Wszyscy wiemy, jak ważne jest poczucie własnej tożsamości i czym może grozić jego zatracenie lub zniekształcenie (głośny ostatnio przypadek Niny z "Czarnego Łabędzia"). Pytanie o samoświadomość bohatera jest więc dla mnie jednym z zagadnień kluczowych. Jan doskonale wie, że On to On, że tkwi w bocznych odnogach czasu i że chciałby wziąć udział w grze, by w jej finale zostać Hetmanem.

(Nim-Nią!?)

Ledwo jednak werbalizuje swoje zamierzenie, wpada w wir dziwnych zdarzeń, które wciągają go w krąg Ludzi czy też szerzej Istot nienormalnych, przy czym "normalność nie jest równoznaczna ze zdrowiem psychicznym, a nienormalność z chorobą". (A. Kępiński, Podstawowe zagadnienia współczesnej psychiatrii, Kraków 2003, s. 11). Im głębiej brniemy w absurd, tym większym ulega Jan przemianom, a ściślej jego poczucie takożsamości (nie jestem taki sam jak byłem przedtem), bo poczucie tożsamości (nadal jestem sobą) pozostaje na szczęście niezmienne. Dzieje się tak po części w wyniku pasma nieudanych prób włączania Jana do GRY, a po części ze względu na jego bardzo silną osobowość, pozostającą w bezsprzecznie zdecydowanej opozycji charakterologicznej do innych występujących w sztuce postaci.

(bx = 0)

Zabawa "na niby"

Podobno śmiałe idee są jak pionki w szachach: mogą być zbite, ale rozpoczynają zwycięską partię. Jeśli tak, to podróżujący po 64 polach szachownicy Pionek Jan nie tylko rozpoczyna zwycięskie rozdanie, ale też brawurowo je wygrywa, omijając po drodze licznie zastawione nań pułapki, przewidując iście Golumowe fortele i racjonalizując Sfinksowe niekiedy zagadki. Tym samym kreowany przez Jana model "centralnego outsidera" udowadnia wszystkim dookoła, że zawsze istnieje jakieś właściwe, czyli logiczne rozwiązanie - trzeba je tylko w porę dostrzec na swej drodze! - oraz że jednostka może mieć bezpośredni, jeśli nie decydujący, wpływ na bieg historii.

(Wchodzę!)

"Pierwsza godzina niedźwiedź śpi / Druga godzina niedźwiedź chrapie / Trzecia godzina niedźwiedź łapie" - myli się ten, kto twierdzi, że zabawa jest wyłącznie rozrywką. Z a b a w ę za Wielkim słownikiem języka polskiego (Warszawa 2006) rozumiem jako czynności służące przyjemnemu spędzaniu czasu; bawienie się; grę; rozrywkę. W aspekcie "zabawowym" jest to pojęcie szersze od g r y, definiowanej jako zabawa towarzyska prowadzona według pewnych zasad czy też walka według określonych reguł, rozgrywka. Nie bez znaczenia pozostają tu jednak inne znaczenia g r y, tzn. postępowanie, działanie zmierzające do osiągnięcia nad kimś przewagi oraz stwarzanie pozorów dla ukrycia prawdy; udawanie. Zabawa to spiritus movens naszego samorozwoju oraz praprzyczyna wszel(a)kiego postępu. Umiejętnie przeprowadzona, niezależnie od swojego charakteru, pozwala nam lepiej poznać samych siebie, gdyż sprzyja rozwojowi myślenia. Dzięki niej możemy pokonać głęboko zakorzenione wzorce zachowań, wzbogacić osobowość, a także rozwinąć niezbędną do przeżycia orientację w świecie realnym. Zabawa uczy podstaw kierowania i planowania, a dodatkowo kształtuje sferę emocjonalną ludzkiego istnienia, dzięki czemu stanowi jedną z najlepszych i najskuteczniejszych technik psychoterapeutycznych. Jak bawią się poprzez grę Figury GRY? Czy one w ogóle grają, czy może ze sobą rywalizują?

(Zatopiony!)

Ruchowe, tematyczne, czy dydaktyczne gry i zabawy podejmowane przez poszczególne Figury z założenia wykluczają Jana jako ich uczestnika. Owszem, proponuje mu się udział w niektórych posunięciach, ale zauważmy, jak skąpo są mu dawkowane informacje niezbędne do wykonania przezeń konsekutywnego ruchu. Jeśli wnikliwie przyjrzymy się kolejno następującym po sobie sytuacjom, bez trudu dostrzeżemy fakt, iż Figury grają same ze sobą, pozwalając Janowi zaledwie na podglądanie toczących się wydarzeń.

(Szach!)

Figury na polach szachownicy niejednokrotnie funkcjonują s a m o t n i e nawet w obecności innych postaci. W dodatku podczas GRY używają oddzielnych, tylko i wyłącznie swoich narzędzi np. grzechotki. Czasami decydują się na GRĘ r ó w n o l e g l ą, występują wówczas obok Jana, ale nie z nim - w przejeżdżającym pomiędzy polami pociągu stoją obok siebie, ale jadą w innym kierunku. Niekiedy, z tylko im wiadomych powodów, proponują Janowi GRĘ w s p ó l n ą, nawet dzielą się z nim uwagami. Brak tu jednak współdziałania, jak chociażby podczas rozmowy prowadzonej przez Jana z Czarnym Królem. Pomimo jasno określonych i przydzielonych funkcji oraz wyznaczonych Figur "kierujących" - Czarna i Biała Królowa - GRY z e s p o ł o w e j także nie można zaliczyć do udanej. Powodem jest najzwyczajniej brak zespołu, każda z Figur próbuje ugrać coś dla siebie, poza tym Jan się buntuje - chce zjeść mówiący "słodkim, gęstym i tłustym głosem" (s. 350) Pudding "SWEED&DELICIOUS"! GRY d y d a k t y c z n e, rozgrywane na polu Humpty Dumpty'ego, niefortunnie kończą się intelektualnym fiaskiem, gdyż każdorazowo GRACZE swoim zachowaniem zdradzają, że "żadnych nie mają reguł, a jeśli nawet mają, to i tak ich nie przestrzegają" (s. 117). Wygląda więc na to, że jedyne zagranie, które jako tako udaje się to w e j ś c i e w r o l ę. Pobudzony do działania przez obie Królowe Jan, zaskakująco dobrze rozwija w sobie podczas GRY zarówno zdolności naśladownicze, jak i umiejętność kojarzenia faktów. Powstaje jednak pytanie: na ile jest to pozytywny "skutek życia w odwrotną stronę" (s. 261), a na ile efekt dobrze zorganizowanej zabawy?

(Impas!)

Teatr histeryczny

Jeżeli światem rządzą SŁOWA niejasne i bezużyteczne w wyniku nadwyżki znaczeniowej - można popaść w histerię. Dlatego nikogo nie dziwi pojawiający się poczet interesujących histerycznych osobowości zamieszkujących Krainę GRY. Histerykiem jest tutaj każdy, poza obecnym "gościnnie" na szachownicy Janem, który swoim zachowaniem przypomina atletycznej postury schizotymika, oglądającego otaczającą go rzeczywistość jakby zza szklanej szyby. (A. Kępiński, Poznanie chorego, Kraków 2002, s. 158).

(Kuku!)

Starając się zwrócić na siebie uwagę, Figury cały czas robią wszystko na pokaz: mówią zbyt głośno lub zbyt cicho (Anglosaski Goniec, Czarny Król), rozmawiają i śmieją się zbyt hałaśliwie (Humpty Dumpty), krzyczą i płaczą zbyt demonstracyjnie (Czarna i Biała Królowa), przesadzają niemal we wszystkim (Biały Jeździec, Tweedledee i Tweedledum), w wyniku czego podejmowane przez nich działania stają się bardziej aktorskie niż autentyczne. (A. Kępiński, Psychopatie, Kraków 2002, s. 57).Jak na cierpiących na histerię przystało, występujące w GRZE Figury charakteryzuje intrygująca impulsywność. Byle drobiazg wywołuje w nich gwałtowną reakcję emocjonalną: nagły zachwyt raptowne przechodzi w obrzydzenie, szloch w euforię, a agresja w opanowanie. Niby kameleony nieustannie zmieniają swoje oblicza (a z czasem i pozy), aby za wszelką cenę utrzymać się na powierzchni i w żadnym wypadku nie dać się pokonać, nawet Nobodyemu. Nie bądźmy więc zdumieni, gdy zaobserwujemy, że "pod maską szorstkości czy wyniosłości kryje się lęk przed ludźmi i nieśmiałość, pod maską przesadnej pokory i uległości - tajona agresję, pod maską oziębłości - silne uczucia" (A. Kępiński, Poznanie chorego, Kraków 2002, s. 101).

U histeryków taki stan to norma.

(Martwy stół!)

Zapewne dlatego odkrywany przez Jana nieznany mu dotąd świat z jednej strony budzi jego fascynację (tym bardziej, że nie ma on do niego pełnego dostępu), z drugiej natomiast ogarniający go zewsząd wewnętrzny bałagan Figur, ich nieprzerwana, wielokierunkowa nieufność, niespełnione marzenia, przesadna manifestacja uczuć oraz ustawiczny rozstrój nerwowy determinują go do szybkiego osiągnięcia zamierzonego celu podróży - zostania Hetmanem. Jan w samą porę odgradza się od toksycznego otoczenia i chroni za swoją schizotymiczną oschłością uczuciową. Dzięki temu sprawnie zdobywa symbol władzy i nakazuje podać Pudding, czym definitywnie kończy zwycięską partię.

(Mat!)

No tak, nie dość, że mój ołówek jest za gruby, to jeszcze się zbuntował i stępił paskudnie, przez co gryzmolę gorzej, niż gdy byłam w pierwszej klasie szkoły podstawowej, a taki stan rzeczy skutecznie uniemożliwia mi dalsze niby-dywagacje na temat narzucony mi przez niesforny pisak... Cóż począć? "N o w y c i e n k i o ł ó w e k" - należy zapisać pod numerem "1" na liście najbliższych zakupów, a następnie podkreślić t o dwa razy, aby na wszelki wypadek nie zapomnieć. Wstyd się przyznać, ale od dziecka cierpię na najgorszy rodzaj pamięci, tzn. pamiętam tylko to, co się wydarzyło w przeszłości. O, jakże bym chciała posiadać pamięć Czarnej Królowej, działającą w obie strony, nawet gdyby miało mi się od tego na początku kręcić w głowie. Kto powiedział, że nie można wierzyć w rzeczy niemożliwe? Ja wierzę! "Z drugiej strony, gdyby nawet było tak, jak mogłoby być, to by tak było, ale ponieważ tak nie jest, to jest inaczej. To logiczne." (s. 240)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji