Artykuły

Warszawa. Msza św. pogrzebowa w intencji Ireny Kwiatkowskiej

Msza św. pogrzebowa w intencji Ireny Kwiatkowskiej rozpoczęła się w kościele Św. Krzyża w Warszawie. Artystkę żegnają rodzina, przyjaciele i wielbiciele jej twórczości. Po mszy nastąpi odprowadzenie na Cmentarz Powązkowski w Warszawie.

Mszy św. koncelebrowanej przewodniczy ks. Wiesław Niewęgłowski. Odczytał on list metropolity warszawskiego kardynała Kazimierza Nycza.

W mszy biorą udział m.in. Olgierd Łukaszewicz, Maja Komorowska, Barbara Kraftówna, Alina Janowska, Jerzy Gruza.

Rodzina, przyjaciele i wielbiciele twórczości Ireny Kwiatkowskiej pożegnali artystkę podczas mszy św. pogrzebowej w kościele Św. Krzyża w Warszawie. - Całym swoim życiem zapracowała na uwielbienie - mówił minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Aktorka spocznie na Cmentarzu Powązkowskim, obok męża Bolesława Kielskiego.

W mszy św. - obok rodziny zmarłej - udział wzięli licznie przybyli artyści m.in. Olgierd Łukaszewicz, Maja Komorowska, Barbara Krafftówna, Alina Janowska, Jerzy Gruza, Teresa Lipowska, Jerzy Połomski, oraz wielu warszawiaków. Obok trumny artystki otoczonej wieńcami i kwiatami, ustawiono czarno-białą fotografię Kwiatkowskiej przepasaną kirem oraz otrzymane przez artystkę odznaczenia.

- W kościele, gdzie spoczywa serce Chopina, żegnamy dzisiaj inne wielkie serce. Kobietę pracującą, która przeszła w stan spoczynku. Wszyscy zdajemy sobie sprawę ze straty, przypominamy sobie role, przypominamy uśmiech, przypominamy ciekawość, a przede wszystkim wrażliwość i ogromną skromność pani Ireny Kwiatkowskiej. Nie było wielkiego kabaretu w ostatnich sześciu, siedmiu dekadach bez jej obecności. Znana ze skromności, a przede wszystkim ciepła. Dziś świeci jej słońce, tak jak ona nam świeciła swoją wrażliwością i skromnością - wspominał minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Jak przypomniał, odbiorcami jej talentu byli i najmłodsi, i najstarsi, którzy pamiętają i jej bajki, i recytacje, i role komediowe. - Wszyscy oni wiedzą, że były one najwyższej próby, wszystkie niezwykle naturalne, przejmujące, piękne i nieudawane. Z takimi talentami spotykamy się niezwykle rzadko. Jej role pozostaną w naszej pamięci, bo są najwyższej próby, najlepsze, najdoskonalsze, prawdziwe. Pracowała do ostatniej chwili. Całym swoim życiem zapracowała na spokój i uwielbienie - zaznaczył Zdrojewski.

Mszy św. przewodniczył duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski. Odczytał on list metropolity warszawskiego kardynała Kazimierza Nycza. "Była wybitną aktorką teatralną i kabaretową, filmową i telewizyjną. Mistrzynią rozrywki najwyższych lotów. Całe pokolenia wychowywały się na jej mistrzowskich kreacjach. Gdziekolwiek się pojawiała, spotykały ją wyrazy wielkiej miłości ludzi" - napisał o Irenie Kwiatkowskiej kard. Kazimierz Nycz.

Ks. Wiesław Niewęgłowski zaznaczył, że "Kwiatkowska przez cały XX wiek opromieniała nasze życie". - Życie czterech pokoleń Polaków Irena Kwiatkowska obdarzała swoim talentem, radością życia, humorem. Ta drobna, zwyczajna kobieta uczyła kochać i rozumieć człowieka ze wszystkimi jego wadami i śmiesznością. Ofiarowała wzruszenie, ciepło, w jej aktorstwie było wiele życzliwości dla człowieka - mówił duszpasterz środowisk twórczych.

- Była religijną osobą. Była człowiekiem modlitwy. Ten kościół widział ją często na kolanach, miała w nim swoje stałe miejsce. Mówiła: "ja Pana Boga o nic nie proszę, ja zawsze mu dziękuję". Kiedy wyjeżdżała do któregoś z miast, aby tam prezentować swą sztukę, prosiła o dwie rzeczy: żeby w hotelu była winda i żeby było blisko kościoła - zaznaczył kapłan.

- Swoją prostotą, skromnością i dowcipem oczarowała nas. Wymagała wiele od siebie, wierna w przyjaźni, ciekawa ludzi, niezależna w poglądach, człowiek sumiennej pracy. Była pełna optymizmu i radości, bezpośrednia, mądra, dynamiczna. Pozostanie jako wzór człowieka - podkreślił ks. Niewęgłowski.

- Irena Kwiatkowska odeszła do nieba poetów, bo też była ona poetką sceny i estrady. Całą swoją twórczością stwarzała własny, niepowtarzalny świat. Kreowała postaci na wskroś realne i nadrealne zarazem. Każda z jej ról była w gruncie rzeczy metaforą - powiedział na cmentarzu aktor Stanisław Brejdygant, reprezentujący Związek Artystów Scen Polskich.

- W naszym coraz bardziej spłaszczanym świecie mediów, gdzie wszystko się trywializuje i rzeczywistość przedstawiana bywa w skali jeden do jeden, gdzie dowcip staje się prostacki, a wzruszenie ma wywoływać tandeta, ta tak bardzo skromna w sposobie bycia aktorka, zaprzeczenie celebrytki, była prawdziwą gwiazdą, promieniującą najdelikatniejszym humorem. To przecież dla niej pisali: Gałczyński, Przybora. Grzała nas ona ciepłem swej niepowtarzalnej osobowości - mówił Brejdygant. - Kochała ludzi, dawała nam siebie i wdzięczni jesteśmy jej za ten wielki dar. Była jedyna. Od początku swej pracy scenicznej należała do naszego cechu - do Związku Artystów Scen Polskich. Za to teraz my wszyscy opłakujemy jej odejście, odejście tej, która - będąc arcymistrzynią w zawodzie - potrafiła przy tym pozostać prostym, dobrym człowiekiem.

- Kochana pani Ireno! Niechaj anielska publiczność w niebie doświadcza teraz tej radości, jaką obdarzyła nas pani tu, na ziemi - zakończył swoje przemówienie aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji