Artykuły

Dokąd prowadzi "Wodzirej"

"Wodzirej" w reż. Remigiusza Brzyka na scenie Teatru IMKA w Warszawie. Piszą: Jacek Cieślak i Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Film Falka był o chałturze, spektakl Brzyka jest chałturą - uważa Jacek Cieślak. - To opowieść o ludzkich marzeniach - broni sztuki Jan Bończa-Szabłowski.

Pro

Spektakl dla myślących

Jan Bończa-SzabŁowski

"Wodzirej" na scenie warszawskiej IMKI inspiruje, odwołując się do magii teatru i wyobraźni widzów.

Reżyser Remigiusz Brzyk po raz drugi - po głośnej "Brygadzie szlifierza Karhana" - rozlicza się ze spuścizną PRL. Kultowy film Feliksa Falka z lat 70. ze znakomitą rolą Jerzego Stuhra stał się dla Brzyka jedynie pretekstem do spojrzenia na świat show-biznesu.

Przedstawienie w Teatrze IMKA można odebrać jako uniwersalną opowieść o ludzkich marzeniach, niespełnionych pragnieniach. O tym, że niemal każdego dnia jesteśmy poddawani testom, łudzeni nadziejami, mamieni obietnicami. Czasem zaś spektakl Brzyka przybiera formę baśni z zaskakującą puentą. Lutek Danielak, tytułowy bohater grany przez Wojciecha Błacha, marzący o poprowadzeniu wielkiego balu, nie jest bowiem ludzką "gnidą", jak jego filmowy pierwowzór. Przypomina Piszczyka, mającego w życiu "zezowate szczęście".

Reżyser rezygnuje z taniej publicystyki, z premedytacją kpi z wartości głoszonych przez dzisiejszych celebrytów. W postacie z ich me-dialnego świata znakomicie wcielają się Magda Boczarska, Agnieszka Roszkowska, Andrzej Konopka, Sebastian Pawlak i Piotr Żurawski.

"Wodzirej" to kolejna premiera w IMCE, prywatnej scenie Tomasza Karolaka, której warto przyjrzeć się z uwagą.

Kontra

Pycha partaczy

Jacek Cieślak

Film Feliksa Falka był o karierowiczostwie i chałturze, spektakl Brzyka jest chałturą

Pomysł sprawdzenia na scenie, ile jest peerelowskiego zakłamania w dzisiejszej Polsce i jak komercja zdominowała życie celebrytów, wydaje się ze wszech miar zrozumiały. Ale jego wykonanie to skandal.

Następca pamiętnego Lutka Danielaka w spektaklu Teatru IMKA zawierzył autorowi parapsychologicznego poradnika, który przekonuje, że nawet przeciętniak, jeśli tylko ma cel, może odnieść sukces jak Michał Anioł i uczynić ze swojego życia arcydzieło - na podobieństwo rzeźby Dawida.

Mam wrażenie, że autorzy przedstawienia nie oparli się pokusie myślenia podobnymi kategoriami o sobie. Przecież zrobienie spektaklu to nic trudnego! Wystarczy skrzyknąć kilku kolegów. Przerobić klasyczny scenariusz i osadzić go we współczesnych realiach!

Nic bardziej błędnego. W widowisku Remigiusza Brzyka nic nie jest oryginalne. Dużą część scenariusza Tomasza Śpiewaka wypełniły nieprzetworzone dramaturgicznie monologi na poziomie kolorowych magazynów, z których nawet Jerzy Stuhr nie wykrzesałby nic.

Nie usprawiedliwia to jednak Wojciecha Błacha. Jego rola przypomina kamień ciosany tępym dłutem. Nowy "Wodzirej" nie jest Dawidem. To marmur poharatany przez amatorów, którzy chcieli zastąpić mistrzów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji