Każde pokolenie ma swój "Ożenek"
"Ożenek" w reż. Justyny Celedy w teatrze współczesnym w Szczecinie. Pisze Ewa podgajna w gazecie Wyborczej - Szczecin.
"Ożenek" w inscenizacji Justyny Celedy to rzecz o singlach i singielkach, którzy (które) w końcu ulegają społecznej presji wiązania się w pary przed ołtarzem.
Teatr Współczesny swoje 35-lecie uczcił premierą "Ożenku". XIX-wieczny tekst Mikołaja Gogola Justyna Celeda przeniosła w lata 30. XX wieku, co dodało mu stylowości, a widzowi nie przeszkadza myśleć o współczesności.
W scenerii kolorowych ścian z oknami i drzwiami, przywołujących też klimat domków dla lalek, rozgrywa się miłosny cyrk. Schodzącym się w domu panny zalotnikom służąca każe czekać i każdego wiesza na linach, jakich używają akrobaci.
Niezła z tych absztyfikantów parada ludzkich słabości, tęsknot, wariacji, wspaniale zagrana przez aktorów. Od egzekutora Jajecznicy (Marian Dworakowski), który liczy na dobra materialne panny, przez jednookiego Żewakina (Robert Gondek), który w płci przeciwnej ceni krągłości, po pięknisia Anuczkina (Wojciech Sandach), który docenia nade wszystko znajomość francuskiego.
Starają się o rękę nie najmłodszej już Agafii (Beaty Zygarlickiej), która za mąż chce iść nie z romantycznego porywu serca ani dla korzyści majątkowych i prestiżu. Ożenek jest dla niej etapem w życiu kobiety, któremu wypada się poddać.
Przedstawienie bawi komizmem postaci i sytuacji (przezabawny Arkadiusz Buszko jako Koczkariow w abażurze lampy na głowie), ale w gogolowskim tekście komizm jest przewrotny. "Ożenek" w inscenizacji Justyny Celedy jest o singlach i singielkach, którzy w końcu ulegają społecznej presji wiązania się w pary przed ołtarzem.
Podkolesinowi (Jacek Piątkowski) pomoże się wywinąć z tego wprowadzona przez reżyserkę personifikacja jego Marzenia (Dominika Kimaty). Jego ucieczka przyjmuje formę aktu męskiej odwagi, pozostania wiernym ideałom.
Dla pań wesoło się nie kończy. W finale na pustej scenie opuszczona Agafia w ślubnej sukni kamienieje z pytaniem, gdzie jest jej narzeczony? Jej przegraną postać młoda reżyserka najwyraźniej pozostawia pod rozwagę paniom, żeby swoją przyszłość budowały niekoniecznie, uzależniając ją od relacji z mężczyznami. Zwłaszcza że w tle "Ożenku" bez słów toczą się historie dwóch najwyraźniej nie tylko pełnych pięknych miłosnych uniesień związków, ciotki z dużo młodszym mężczyzną oraz służącej (zabawna Magdalena Myszkiewicz), która pozostaje sama z brzuchem.
No cóż, chyba każdy gogolowski aktor i każde pokolenie ma swój "Ożenek".