Artykuły

Z teatrów łódzkich

SZTUKA Terence'a Rattigana "Kadet Winslow", napisana niedawno i po raz pierwszy wystawiona w Londynie w 1946 r., opiera się, jak czytam w programie, na autentycznym wyda­rzeniu, głośnym w swoim czasie, w la­tach poprzedzających pierwszą wojnę świato­wą. Na scenie ukazuje się rodzina ze śred­niego mieszczaństwa angielskiego i widz dzi­siejszy odnosi wrażenie, że autor bardzo so­lidnie wniknął w ówczesny styl życia, w układ stosunków, w stan pojęć i myśli, wyrze­kając się łatwych akcesoriów. Gramofon w pierwszym akcie z lekka tylko markuje ar­chaiczne już dla nas szczegóły obyczajowe. Autor wyrzekł się łatwego dowcipu, który osiąga się efektowną konfrontacją naszego doświadczenia historycznego z naiwnością ówczesnych przewidywań o losach świata. Od­niósł się do ówczesnych ludzi solidnie i po­ważnie, może z jakimś szczególnym senty­mentem, odnalazł w banalności życia rodzin­nego tony ciepłe i szlachetne. Chętnie uwierzyłem, że odezwały się w nim najlepsze dickensowskie tradycje literatury angiel­skiej. Dawno wyrosłem ze złudzeń, jakoby sztuki ukazujące rozkład rodziny mieszczań­skiej, ten ulubiony temat naturalistycznej literatury, miały dziś sens postępowy i chę­tnie oddychałem atmosferą przyzwoitych sto­sunków rodzinnych w sztuce Rattigana, który ma ambicję pokazania szerszego mecha­nizmu stosunków społecznych. Sztuka roz­wija się miarowo, w powściągliwym tempie, przypominającym zasady teatru Czechowa. Dość prosta, jednolita, a jednak ciągle dzie­jąca się akcja zaciekawia, wciąga, absorbuje. Widocznie sztuka jest skomponowana z nie­pospolitą umiejętnością.

Idzie w tej sztuce o sprawiedliwość sądo­wą. Temat dla owych lat charakterystyczny. Od czasu sprawy Dreyfusa mieszczaństwo wyżywało się społecznie w głośnych proce­sach sądowych. Walka o sprawiedliwy wy­rok sądowy miała być również pożywką dla ludu, namiastką, zastępującą walkę o spra­wiedliwość społeczną. W sprawie kadeta Winslow rozgrywa się charakterystyczny dla owych czasów konflikt między obywatelskim poczuciem praw jednostki a oschłą, bezduszną procedurą wojskową. Admiralicja wydaliła kadeta Winslow za kradzież drobnego przekazu pieniężnego. Sprawa przeprowadzona była w pośpiechu i takim trybem, że oskarzonemu mogła stać się krzywda. Ale istnieje inne forum, na którym prawda staje się ła­two uchwytna. To forum rodzinne, wzajem­ne zaufanie ojca i syna. Ojcu wystarczy oświadczenie syna, że nie popełnił przestęp­stwa. Ojciec Winslow wszczyna sprawę o re­habilitację. Działa przez prasę, przez opinię publiczną. Podobnie, jak w sprawie Dreyfu­sa, sąd wojskowy ponownie uznaje oskarżo­nego winnym przestępstwa. Ale stary Win­slow, a zwłaszcza siostra chłopca, Katarzyna Winslow, młoda sufrażystka, nie dają za wy­graną. Sprawa Winslowa dochodzi do Izby Gmin...

Autor gromadzi wszelkie argumenty, aby wykazać, że ta walka o sprawiedliwe orze­czenie sądowe nie ma żadnego sensu ze sta­nowiska rozsądku i praktyki życiowej. Mło­dy Winslow chodzi do innej szkoły, nikt mu nic nie wypomina, przegapił nawet wyrok w swojej sprawie, bo właśnie poszedł do kina. Wyrok taki czy inny nie odegra żadnej roli w losie tego młodego chłopca, nie będzie miał żadnych skutków moralnych. Sprawa drobnego przekazu nie ma większego zna­czenia, niż symboliczna złotówka, tymczasem koszta afery fatalnie niszczą cały stan posia­dania rodziny Winslow, niweczą plany mał­żeńskie córki, obniżają start życiowy star­szego syna. Wydaje się, że autor chce wy­kazać, jak walka o sprawiedliwość w tym układzie stosunków staje się donkiszoterią, a zwycięstwo nie pokrywa kosztów gry, co więcej, jak idea sprawiedliwości zmienia się w rozgrywkę polityczną i parlamentarna. Stary Winslow jest już bliski załamania się i rezygnacji, ale sprawa, której nadał bieg, nie dotyczy już jego syna; podjęta przez ad­wokata, ambitnego polityka, sprawa weszła w zawiłą grę polityczną. Słowem, autor uka­zuje szeroki horyzont roztaczający się za naiwną monomanią starego Winslowa i do­brodusznym nonkonformizmem jego córki Katarzyny, ale ukazuje po to, aby w osta­tnich scenach ukręcić kark całemu realizmo­wi sztuki. W ostatnich scenach autor usiłu­je w nas wmówić, że wytrawny polityk, po­święcił swoją karierę dla sprawy chłopca, dla którego kino jest ważniejsze od wyroku. Adwokat sir Robert Morton i Katarzyna Winslow obiecują sobie, że jeszcze się spot­kają, ale jako przeciwnicy polityczni na ławach Izby Gmin, szlachetni przeciwnicy w dżentelmeńskiej angielskiej rozgrywce parlamentarnej.

No i diabli wzięli całą śmiałość pana Terence`a Rattingana. Kroić na realistę, uka­zującego mechanizm społeczny, a potem tak haniebnie rejterować przed prawdą - po­trafi tylko dżentelmen angielski z roku 1946.

Łyżka dziegciu dolana do beczki miodu do­kumentnie zmienia smak całej zawartości. Okazuje się, że ciepłe i szlachetne tony życia rodzinnego służą za pochwałę angielskiego stylu życia. Afera Winslowa jest pochwałą angielskiego parlamentu. Za rozgrywkami o karierę polityczną kryje się bezinteresowna szlachetna dusza dżentelmena. Stary Winslow wystawia się na dudka i rujnuje byt swojej rodziny, aby przekonać nas, że rozgrywka o symboliczną złotówkę sprawiedliwości dla praktycznego Anglika jest ważniejsza nad wszystko. Widocznie takie sztuki potrzebne są dzisiaj mieszczańskiej publiczności an­gielskiej. W czasach, kiedy imperializm wielko-brytyjski odnosił sukcesy, Anglicy lubili się przedstawiać, jako dżentelmeni praktycz­ni. Skąd do Anglików ten ideał szlachetności niepraktycznej i pokłóconej ze zdrowym roz­sądkiem, to credo quia absurdum? Krachujący imperializm pociesza się, jak może. I ten sentyment, z jakim autor "Kadeta Winslow" wspomina okres sprzed pierwszej wojny światowej, okres świetności i najlepszych na­dziei, z pewnością wywołuje czułe west­chnienie, przyjemnie ogłupia i krzepi widow­nię. Steruj, Brytanio...

Dlaczego posterował sobie za Terencem Rattinganem Teatr Kameralny Domu Żołnierza w Łodzi, na to nie potrafiłbym dać rozsądnej odpowiedzi. Może po prostu dlatego, że sztuka daje nieczęsto trafiającą się w tea­trze współczesnym okazję do rozwinięcia so­lidnej pracy reżysera i artystów, chociaż ta­ka racja, fachowa a bezideowa, nikogo dziś nie przekona. Teatr Kameralny ma zasłużo­ną opinię najlepiej najrzetelniej opracowa­nych spektaklów. Nie zawahałbym się po­wiedzieć, że w okresie powojennym nie mie­liśmy chyba lepiej wystawionej sztuki kame­ralnej, niż "Kadet Winslow". Reżyser Erwin Axer pokazał bardzo wysoką klasę techniki realistycznej, nadając akcji tok niezmiernie płynny i naturalny, wyciągając z "pod­tekstu" całe bogactwo stosunków rodzin­nych i zmieniających się dyspozycji psychicz­nych. Artur Winslow w interpretacji Kon­stantego Pągowskiego - filister, uroczyście celebrujący obyczaje mieszczańskie, który przemienia się w tragicznego don Kichota, to dużej miary kreacja. Zadziwił mnie i myślę, że zadziwił wszystkich - młodociany artysta, który ze względu na swój wiek wy­stępuje ananimowo w roli kadeta Ronnie Winslowa: postawiony w tak rozmaitych i często trudnych sytuacjach, w każdej reaguje naturalnie, prawdziwie. Sir Robert Morton Janusza Jaronia, zwłaszcza w trzecim akcie, był triumfem matematyki aktorskiej. Rolę Dickie Winslowa grał Edward Dziewoński - wybitny aktor rewiowy okazał się doskona­łym aktorem w sztuce obyczajowej. Z dużą też satysfakcją oglądałem w roli Katarzyny Winslow - Halinę Kossobudzką, której ta­lent najlepiej rozwija się w repertuarze rea­listycznym. Helena Buczyńska, Irena Horecka, Stanisław Bieliński, Andrzej Łapicki rze­telnie uzupełnili sharmonizowany zespół, tyl­ko groteskowy epizod Wandy Jakubińskiej niepotrzebnie odbiegał od stylu, w jakim sztuka została ujęta. W dekoracjach i kostiu­mach Władysław Daszewski, który zawsze przestrzega słusznej, jedynej artystycznie słusznej - zasady przystosowania oprawy do charakteru sztuki, pokazał tym razem ar­tyzm skromności: stroje z czasów sir Greya nieprzejaskrawione i wnętrze urządzone tak dyskretnie, że przez cztery akty żaden szcze­gół nie przeciąży widza i nie zadraśnie jego spojrzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji