Artykuły

Twardowskiego podróż w chmury

PRAPREMIERA sztuki "Pieszo w powietrzu" od­była się w Dusseldorfie, w tym samym teatrze, który wy-lansował na zachodzie "Tango". Ale z paryską sztuką Ionesco było trudniej niż z warszawską Mrożka: nie jest tak przejrzy­sta myślowo ani tak nośna sce­nicznie jak "Tango", chociaż jej bohater spaceruje nad gło­wami przechodniów i jeździ po powietrzu rowerem. Należy od­różnić cyrkowe ramy i fajer­werk efektów scenicznych ze starego iluzjonu od treści, któ­re sztuka przekazuje. Mimo ca­łego aparatu jarmarcznej cu­downości, nie jest ona łatwa, ma bardzo mało akcji w po­tocznym rozumieniu tego poję­cia i spiętrza swoje zagadki pod obłoki, pośród których z taką dezynwolturą buja pan Berenger. Gdy jego trzeźwa mał­żonka w pewnej sytuacji obru­sza się na niego i głośno po­wiada "To wszystko nie ma sensu" - ten i ów widz, za­skoczony, niepewny, skołowa­ny, próbuje zjadliwie zaklaskać. Lecz to wszystko ma sens, tyl­ko, że sens ten wyrażony jest mową antyteatru i prowokowa­nia widza. A po wytężonej ca­łodziennej pracy śledzenie my­ślowych dywagacji pana Beren­ger może być rzeczywiście na­der męczące. Czy także jałowe? To zależy od stopnia rozezna­nia i dobrej woli.

Teatr Eugeniusza Ionesco ma różne formy. Na jednym swoim skrzydle unosi się nad absurdem, groteską i kpiną, na dru­gim dolatuje do moralitetów, także społeczno-politycznych. Ten sam Ionesco jest autorem tak tragicznej sztuki jak "Król umiera" i tak mimo wszystko optymistycznej jakj "Nosorożec", a ponadto tak brawurowych, satyrycznych skeczów jak "Ły­sa śpiewaczka". Dziecinna łysa śpiewaczka występuje w "Pie­szo w powietrzu" i występują w tej sztuce przedstawiciele świa­ta powszedniości, którzy także jakby się urwali z salonowego spotkania u państwa Smithów. A równocześnie jest wiele z "Głodu i pragnienia" w tym "Pieszo w powietrzu" - wy­starczy się przyirzeć żonie i cór­ce pana Berenger. "Pieszo w powietrzu" to moralitet, i nie jest to moralitet lekki, mimo że pan Berenger jak piórko unosi się w powietrzu. Trudność po­lega i na tym, że Ionesco obok zapożyczeń z własnej literatury antymieszczańskiej zanurzył się z rozkoszą w misterium buffo, zbudował lunapark i kazał mu zagrać lunaparkowymi efekta­mi: to stworzyło osobliwe wi­dowisko, dodatkowo utrudnia­jąc percepcję sensu utworu. Mimo całej feeryczności sztuka "Pieszo w powietrzu" jest prze­de wszystkim dramatem do czytania, tak jak utwory ro­mantyków, też odwołujące się do maszynerii teatralnej: oto jeszcze jeden paradoks tego na pozór arcyteatralnego dramatu. Swój szkic w "Dialogu" o dramaturgii Ionesco zaczęła Marta Piwińska od słów "ten wielki humbug, ta mistyfika­cja" - by cały obszerny esej poświęcić przekonywającemu udowadnianiu, że ani humbug ani mistyfikacja. Lecz wielu widzów gotowych nie wyjść poza wstępne wrażenie. Trudno by mi w skrócie wyjaśnić, na czym polega filozoficzna postawa pa­na Berenger. W groteskowej formie przekazuje pan Beren­ger różne treści moralne, i tak­że polityczne jak w "Nosoroż­cu", ten sam pan Berenger, głównie (choć nie tylko) porteparole autora. W "Pieszo w po­wietrzu" jest może zbyt rozga­dany i zbyt efekciarski, dlatego sztuka ta do najcelniejszych li­tworów Ionesco nie należy. Nie znaczy to, by nie zawierała treści bardzo ważnych dla nie­pokojów i obsesji Ionesco. Po­kazany w niej ociepkowy lot pana Berengera w zaświaty jest straszliwą przygodą moralno-filozoficzną, podróżą do zagłady kosmicznej i ponad nią do ni­cości. Nic nie ma prócz filozo­ficznej rozpaczy? Słychać po­tężne wybuchy w przepaściach bez końca. To już kres? Uspo­kójcie się, moje drogie - woła pan Berenger do żony i córki, które chcą z nim wzlecieć - to jeszcze nic, to tylko wybu­chy petard w dniu państwowe­go święta, to jeszcze nic, to je­szcze nic. Może uda się jednak ocaleć?

Nie po raz pierwszy w "Pie­szo w powietrzu" przekazuje Ionesco poglądy i odczucia pa­na Berenger, ale tu chyba naj­bardziej zawile i relatywnie. W "Nosorożcu" poprzez opór pana Berenger przemówiło posępne społeczno-polityczne ostrzeże­nie, zgodne z postawą każdego antyfaszysty. W "Pieszo w po­wietrzu" wzloty pana Berenger ku gwiazdom wiążą się z pełną sprzeczności i wątpliwości po­stawą człowieka, który boi się śmierci i zagłady. Dwuznaczne w teatrze zakończenie zdaje się wskazywać na jakieś szanse ocalenia. Ale niewątpliwie domi­nuje katastrofizm, który jest obcym nam wyrazem przeraże­nia, fatalizmu i chyba także po­czucia bezsiły. Że lęki te wyra­żone są w formach ludycznych, w szokujących igraszkach teat­ralnych i w żartach na temat światów i anty światów, to już cecha teatru Ionesco, który i grozę pragnąłby rozbroić żonglerką słów, paradą ochronnych myśli. Pesymizm nie jest przez to słabszy, ani optymizm moc­niejszy. "Pieszo w powietrzu" nie usposabia do wesołości, choć i do tego utworu Ionesco wprowadził pewne akcenty na­wet farsowe.

Możemy próbować usceniczniać "Pieszo, w powietrzu" wbrew intencjom autora, z su­rową oszczędnością obrazu i tła, eliminując jego pomysły techniczne i uwypuklając nie­mal tylko dialog groteskowy i filozoficzny. Erwin Axer, wier­ny zazwyczaj autorowi, i tym razem nie dał się odwrócić od jego wskazówek i nie dał się zwabić pokusom zewnętrznego intelektualizowania sztuki, oczyszczania jej ze składników cyrkowych i widzenia konkre­tów jak przez malarza naiwne­go. Przeciwnie, postarał się za­bawić na całego i zrobił z "Pie­szo w powietrzu" widowisko barwne, migotliwe, ludową fee­rię jak z Tivoli. A wykonawcy dali się wciągnąć w zabawę. Ewa Starowieyska wyczarowała dekoracje pełne smaku i wyra­finowanego gustu w ich rados­nej, niedzielnej prymitywizacji. Łąka i kwiatki były cudowne, a most bajkowy; pocztówkowe widoczki zachwycały jak na wycieczce "Orbisu". Ale czemu pani Berenger nosi śliczny nie­bieski kapelusik do jasnonie­bieskiego kostiumu, gdy mistrz Ionesco polecił jej nosić mały różowy? A fe...

Na scenie dzieje się wiele spraw nadprzyrodzonych, bomba spada na domek, w którym schronił się na wypoczynek pan Berenger, pociąg z dziecinnego pokoju przejeżdża, dymiąc, za górką, i most świetlisty rozpina się nad krajobrazem: ko­lumna i drzewko zjawiają się i znikają na życzenie pana Berenger i przybysz z antyświata snuje się po scenie, czyniąc wszystko na opak. Pani Berenger śni sen kosz­marny, z sędzią i katem - to wszystko i wiele innych dziwów wyczarowuje z cylindra dobry pan Axer, który zabawił się w iluzjoni­stę i maga.

Panią Berenger gra RENATA KOSSOBUDZKA. Jest triumfatorką przedstawienia, wraz z BRONISŁA­WEM PAWLIKIEM, panem Beren­ger. Oboje są dotykalnie realistycz­ni, prości, jak najbardziej ziemscy mimo napowietrznych popisów czy męczących snów freudowskich. Kossobudzka jest niezrównana jako uosobienie żony z Ionesco, siostry żon z "Głodu i pragnienia" i "Król umiera". Pawlik jest uoso­bieniem stylu myślenia Berengera. Ale nie tylko Kossobudzka i Pawlik są znakomici, choć oni w pierw­szym rzędzie. Cały zespół uchwycił wybornie ducha sztuki Ionesco, in­tencje reżyserskie Axera. Pisałem niedawno o granicach wpływu re­żysera nawet w sztuce filmowej. Axer dostarcza dowodu na rozleg­łość wpływu reżysera w sztuce tea­tralnej. Znowu ujrzeliśmy w Teatrze Polskim przedstawienie świet­nie zrobione, zespół przeobrażony. Od dykcji poczynając (wstyd o tym wspominać, ale trzeba) aż po cienko podany humor, elegancję dialogu, sprawność nawet tych dwojga dzieci, które są sporo obec­ne na scenie a nie błąkają się bez­radne lecz znają swoje miejsce.

IRENA SZCZUROWSKA celnie za­grała podlotkowatą pannę Berenger, a JANUSZ BYLCZYŃSKI wcielił się okazale w brzuchatego Johna Bulla. Dwie arcyangielskie małżeńskie pary zagrali zabawnie EUGENIA HERMAN i STANISŁAW JAŚKIEWICZ, ALINA ŚWIDERSKA i PIOTR PAWŁOWSKI, dwie angiel­skie stare panny zagrały cieplutko ALEKSANDRA LESZCZYŃSKA i ZOFIA BARWIŃSKA. Wymieniam innych uczestników tego przedsta­wienia: TADEUSZ KONDRAT, KRZYSZTOF KUMOR, LEON PIE­TRASZKIEWICZ, ZYGMUNT BOŃCZA-TOMASZEWSKI, TYTUS DY­MEK, EDWARD KOWALCZYK, RY­SZARD KUBIAK, KAZIMIERZ WILAMOWSKI.

"Pieszo w powietrzu" wyma­ga szczególnie sprawnego reży­sera, wyjątkowo wypróbowa­nego zespołu i niemałych środ­ków technicznych. Gdzie brak choćby jednego z tych elemen­tów - tam pan Berenger zle­ciałby z chmur na twarz i ciężko siebie i widzów tym upadkiem uszkodził.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji