Artykuły

Jasełka na dziś

Wybitny poeta i prozaik stał się dramaturgiem-poetą sceny. Po "Rzeczy Li­stopadowej" - rewelacyj­nym sukcesie scen Wroc­ławia, Krakowa, Łodzi (warszawska premiera do­piero nastąpi) - Teatr Współczesny wystawił pa­storałkę współczesną Er­nesta Brylla "Po górach, po chmurach" (podtytuł: Ballada Wigilijna). Tekst znaliśmy wcześniej z "Dialogu" i z numeru świątecznego "Świata" (we fragmentach).

Tekst jest piękny, głę­boko osadzony w tradyc­jach polskiej poezji ludo­wej. Do ślicznych piose­nek Brylla kompozytor Zbigniew Turski dopisał równie śliczną muzykę.

A teatr? Erwin Axer jest niezawodny. Wespół ze swym świetnym gro­nem aktorskim i dowcip­nym scenografem Ewą Starowieyską stworzył wi­dowisko, które z wdzię­kiem łączy w sobie urok prymitywu ludowego z nieco jarmarczną zabawą teatralną, kipiącą śmiesz­nymi pomysłami insceni­zacyjnymi i "gagami" ak­torskimi.

A sprawa nie była by­najmniej taka łatwa. Bryll bowiem jest nie tylko świetnym poetą, lecz tak­że drapieżnym satyrykiem,szydzącym z pewnych po­staw obyczajowo-społecznych i z pewnych utartych sposobów myślenia. Mó­wi nam w oczy praw­dy mało przyjemne - ale obnaża nas tak cel­nie, że musimy się śmiać i bić brawo.

Nie dajmy się więc zwieść pozorom - uprze­dzam wszystkich przysz­łych widzów tego spekta­klu - Bryll wprawdzie za punkt wyjścia bierze ra­my tradycyjnych jasełek, lecz to jest tylko pretekst: jego kolędnicy-pasterze chodzą w kapeluszach, z teczkami jak "na delega­cji" i z kieszeni wyciąga­ją "ćwiartki" z czerwoną kartką, jego trzej królo­wie odziani są w dostat­nie paltoty z futrzanymi kołnierzami i na wydro­wych czapkach "inicjaty­wy prywatnej" noszą zło­te korony, barany zaś tyl­ko głowy mają zwierzęce, a dalej widzimy "ciuchy" z MHD przepasane rze­mieniami.

Maria i Józef noszą śli­czne kurpiowskie stroje ludowe, a żołnierzyki ro­gatywki i amarantowe wypustki na kołnierzach.

Tylko Wół i Osioł są zwierzętami w całości (oczywiście mówiącymi lu­dzkimi głosami), a Adam i Ewa tacy, jak ich Pan Bóg stworzył... to znaczy w trykotach cielistych z przypiętymi listkami figo­wymi.

Mówiąc o przygotowaniu tego widowiska przez teatr nie można specjalnie nie podkreślić bardzo staran­nego przygotowania wo­kalnego zespołu (najbar­dziej zdumiewa Anioł, Henryk Borowski) i nie­mal baletowych ewolucji (ułożonych przez Witolda Grucę) w kapitalnym wy­konaniu Barbary Sołtysik i Mieczysława Czechowi­cza. Aktorów w tym spekta­klu właściwie wymienić trzeba wszystkich, bo wszyscy na to zasługują. Ponieważ trudno przecież przepisywać cały pro­gram, wymieniamy naj­lepszych: Mieczysław Cze­chowicz, Wiesław Michni­kowski, Czesław Wołłejko, Ryszarda Hanin, Henryk Borowski, Tadeusz Suro­wa, Kazimierz Rudzki, Barbara Sołtysik, Maciej Englert, Stefan Friedman, Wojciech Brzozowicz...

P.S. Jest tylko jeden mo­ment w tym przedstawieniu niezbyt jasny (pierwszy zwrócił na to uwagę w swej recenzji Andrzej Jarecki): dotyczy kwestii Diabła (w świetnej zresztą interpretacji Czesława Wołłejki). Kwestia ta dotyczy bardzo współczes­nej krytyki pewnych typo­wych dla naszego życia co­dziennego bolączek. Otóż ku naszemu zdumieniu, kiedy Diabeł kończąc tyradę zdej­muje maskę - ukazuje (w bardzo skrótowej charakte­ryzacji) znane skądinąd obli­cze z loczkiem i wąsikiem. Kwestie Diabła Bryll chyba dopisał później, bo nie znaj­dujemy jej w tekście druko­wanym w "Dialogu" - ale skąd tu ta twarz? Czyja to inwencja? I po co?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji