Artykuły

Kultura zależy od gustu urzędnika

Po raz 17. w Katowicach odbędzie się festiwal teatralny A Part. Niestety, mimo ogromnego potencjału impreza utknęła w martwym punkcie, bo nie może liczyć na znaczącą pomoc miasta. Dlaczego akurat ten festiwal ma problem? Nie wiadomo, bo miasto nie opracowało jasnych zasad, według których wydaje pieniądze na kulturę.

Na festiwalu, który rozpoczyna się już w przyszłym tygodniu, będą prezentowane spektakle teatrów eksperymentalnych. Do Katowic przyjadą uznane grupy z Polski i zagranicy. Część spektakli będzie się odbywać w plenerze i można je oglądać za darmo. Festiwal będzie też jedyną okazją w roku, żeby zobaczyć spektakl teatru A Partu.

Mimo 17 lat działalności placówka nie ma bowiem swojej siedziby. Urzędnicy z katowickiego magistratu zaproponowali mu co prawda kilka lat temu dzierżawę budynku przy ul. Staromiejskiej 13, ale z ekspertyzy rzeczoznawcy budowlanego wynikało, że taniej będzie budynek wyburzyć i wybudować w jego miejscu nowy, niż pakować pieniądze w remont.

Niedawno A Part poprosił o dzierżawę budynku po Cogitaturze, na ul. Gliwickiej. Urzędnicy się jednak nie zgodzili, bo wolą budynek sprzedać. - Bez własnego kąta trudno nam rozwinąć skrzydła. Próby musimy odbywać w mieszkaniach - przyznaje Marcin Herich ze stowarzyszenia teatralnego A Part.

Na tegoroczną edycję festiwalu miasto przeznaczyło 200 tys. zł dofinansowania. Dla porównania Letni Ogród Teatralny i Katowicki Festiwal Komedii otrzymały po 350 tys. zł.

Próbowałam dociec w magistracie, od czego zależy, czy dany projekt dostaje dofinansowanie i co ma wpływ na wysokość wsparcia.

Jednym z podstawowych wyznaczników mogłoby być zainteresowanie imprezą. Mirosław Neinert, szef teatru Korez, który organizuje LOT i festiwal komedii, szczerze przyznał, że nigdy nie liczył frekwencji, a że zawsze były tłumy, więc pewnie jest duża. Ale kilka lat temu na jednym z plenerowych spektakli A Partu koło Spodka było aż 10 tys. osób! Trudno więc przyjąć, że frekwencja ma jakiś wpływ na wysokość dotacji.

- Ciężko wypracować jakieś kryteria związane z przydzielaniem pieniędzy. No bo jak je określić? - przyznaje Maciej Biskupski, asystent prezydenta miasta.

Wydaje mi się, ze określenie takich kryteriów jest jednak możliwe. Na przykład jedno z nich mogłoby być związane z wpływem na ożywienie centrum miasta. Tyle się przecież mówi, że to absolutna konieczność, bo śródmieście Katowic obumiera. Jeśli stawia się np. na koncerty na ul. Mariackiej, to równie dobrze można sprawić, że pojawi się na niej teatr uliczny.

Kolejnym kryterium mogłaby być konkurencyjność - ile podobnych wydarzeń odbywa się nie tylko na Śląsku, ale w innych miastach kraju. Znowu wrócę do A Partu i zapytam, ile mamy w Polsce festiwali teatrów niezależnych? Jest dość dużo przeglądów, ale na ogół teatrów amatorskich. Tymczasem wyjątkowość A Partu polega m.in. na tym, że jako jedyny w Polsce wystawia spektakle, które nie opierają się na literaturze. O tym, że tego typu przedsięwzięcia mogą przynosić miastu sławę, świadczy poznańska Malta, która od spektakli ulicznych zaczynała, a dziś jest olbrzymim festiwalem, skupiającym różne dziedziny sztuki.

Można by jeszcze wymienić inne kryteria, ale to już zadanie dla urzędników. Trudno ich wyręczać we wszystkim. Ale prędzej czy później takie zasady muszą zostać opracowane. Inaczej ciągle będziemy słyszeć, że o wszystkim decydują układy i czyjeś widzimisię.

Na zdjęciu: Via Negativa, Słowenia, Gość 17. Festiwalu A Part

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji