Potęga ciemności
"Potęga ciemności" Tołstoja należy do tego nurtu literatury rosyjskiej, o którym mówiąc używamy najczęściej słów: Człowiek (najlepiej przez duże C), dusza i chyba jeszcze Bóg. Kiedy ktoś pyta o nazwiska, odpowiadamy najczęściej z prostotą: Dostojewski, a całość zjawiska najchętniej skwitowalibyśmy terminem "problemy rosyjskiej duszy", przy czym nie spotkałem nikogo, kto podjąłby się wyjaśnić, co to takiego jest owa "rosyjska dusza" i czym się różni od dusz innych narodów. I przyznając Dostojewskiemu czy Tołstojowi prawo do wyłączności w dziedzinie "problemów duszy rosyjskiej" nie widzimy, jak dalece zawężamy tym myślowym stereotypem zasięg wizji i analizy tych pisarzy. W "Potędze ciemności" mamy do czynienia z realistycznie namalowanym obrazem życia rosyjskiej wsi, ale czy z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że analiza psychologiczna, jaką przeprowadza na tym przykładzie Tołstoj, ograniczy się tylko do tego, co zawiera się w "rosyjskości" i ,,wiejskości" dramatu?
Prawdziwym bohaterem Tołstoja jest w tym utworze tytułowa "ciemność", którą inni chcą tłumaczyć jako "ciemnotę", a która skupia w sobie całą cienistą stronę ludzkiej duszy: małość, podłość, strach i głupotę, chciwość i bezduszność, zanik wyższego zmysłu moralnego, który kto inny zechce nazwać ,,bojaźnią bożą". Tołstoj nagromadził tego wiele w "Potędze ciemności". Nawet postacie, po stronie których stoi aprioryczna słuszność, obdarzył przynajmniej słabością i głupotą, jakby świadomie deprecjonując wszelki wysiłek w walce z potęgą ciemnoty. Do końca nie wiemy, czy Nikita jest naprawdę do głębi zepsuty i tak skutecznie zabił w sobie człowieczeństwo. Na pewno zaś wiemy, że jego bogobojny ojciec jest słabym i ciemnym człowiekiem, stąd jego walka z ciemnością jest po trosze walką z własną słabością. Zepsuciu przeciwstawia Tołstoj nie czystość - przeciwstawia najprostszy, zdrowy zmysł moralny, reprezentowany bynajmniej nie przez świętego: w pijackiej przemowie Mitrycz, żołnierz i trochę łajdak, potrafi natchnąć Nikitę większą "bojaźnią bożą" niż przez całe życie mógł to zrobić świątobliwy staruszek. Nikita zaczyna się bać Boga dopiero wtedy, gdy przestaje się bać ludzi: w chwili, gdy zostaje stracony dla świata ludzi, zatwardziałych w przekonaniu o własnej niewinności, w owej chwili zostaje ocalony dla świata wartości wyższych. Człowiek budzi się w nim wtedy, kiedy on sam być może umrze. Na scenie pozostają wspólnicy, inspiratorzy i niemi świadkowie jego zbrodni, ci, którzy nadal boją się ludzi.
Metaforyczną tę opowieść Tołstoj skonstruował środkami realisty, dał obraz nie tylko życia duchowego, ale i ziemskiego swych bohaterów, gdzie lęki i bojaźń boża są warunkowane przez zwyczajną chciwość i pazerność, wiodące do krzywdy i zbrodni. Takim też oglądamy ten obraz w warszawskim Teatrze Współczesnym. W scenografii Ewy Starowieyskiej stale powtarzający się motyw ikon i centralnie umieszczony cerkiewny ikonostas dyskretnie nawiązuje do wyższych treści dramatu. Gdybyż to samo można było powiedzieć o wszystkich wykonawcach. Niektórzy wciąż jeszcze są przekonani, że granie roli chłopki polega na pociąganiu nosem i częstym wycieraniu rąk w fartuch. Z tym większą przyjemnością ogląda się w "Potędze ciemności" Halinę Mikołajską i podziwia konsekwencję i mistrzostwo z jakimi zbudowana jest jej rola Matriony, chciwej i bezwzględnej chłopki. Halina Mikołajska zarysowuje postać cienko, z pewną nawet dozą właściwej sobie ironii, ociera się o krawędź szarży a jednocześnie z mistrzowskim wyczuciem unika wszelkiego przerysowania. Na postać składa się każdy ruch, gest, intonacja, a żaden z tych elementów ani na moment nie sprawia wrażenia maniery.
Główną rolę parobka Nikity zagrał Tadeusz Łomnicki. Jego aktorstwo w tej roli przypomina współczesne budownictwo mieszkaniowe. To znaczy składa się z elementów typowych i nie jest wolne od usterek. Tadeusz Łomnicki zarysowuje postać kreską tak grubą, że niekiedy widać tylko samą kreskę, zaś usterką typowych elementów jest ich stosowanie z przesadą, której nie uzasadniają inne środki aktorskie. Nie można wszakże odmówić tej roli konsekwencji i znakomitej techniki aktorskiej, z jaką została wykonana. Rzadko możemy to mówić o technice budownictwa.
Z pozostałych wykonawców, których w zasadzie należałoby wszystkich wymienić zgodnie z zasługami, zwracał uwagę Jarosław Kuszewski powściągliwością, z jaką potraktował rolę Mitrycza. Trudną rolę Anisji zagrała Teresa Lipowska bardzo godnie, ale bez takiej dozy wewnętrznego ognia, która pozwalałaby wyjść poza świetną poprawność.
"Potęga ciemności" mogła stać się spektaklem wybitnych kreacji aktorskich. Stała się - poza rolą Haliny Mikołajskiej - spektaklem kreacji dobrych lub poprawnych, które w żadnej mierze nie przynoszą ujmy Teatrowi Współczesnemu i Erwinowi Axerowi, który ,,Potęgę ciemności" reżyserował. Mimo to wszakże czegoś temu przedstawieniu nie dostaje... Kiedy zastanawiam się, czego? - ciśnie się na usta coś o "rosyjskiej duszy"...