Artykuły

"Umarła klasa"

"Jest to dzieło zamknięte. Działa przyciąganiem i odpychaniem. Może wywoływać nawet uczucie wstydu u widza, który podpatruje sprawy ostateczne" - powiedział Tadeusz Kantor o swoim spektaklu.

Tadeusz Kantor, znakomity malarz, od trzydziestu kilku lat zajmuje się działalnością teatralną. Jest to jakby przedłużenie jego twórczości plastycznej. "Sztuka jest jedna, te same wymagania, te same postulaty, te same prawa istnieją w malarstwie, w muzyce, w poezji. Co oczywiście nie znaczy, że każdy może robić wszystko. Ja na przykład nie piszę wierszy, bo czuję, że byłbym grafomanem" - mówi Tadeusz Kantor.

Teatr to wielka pasja tego artysty. Podobnie jak on traktują teatr współpracujący z nim aktorzy, profesjonalnie wykonujący zupełnie inne zawody. Jedynie swój wolny czas poświęcają na tygodnie, miesiące prób, ćwiczeń, analiz. Bo każdą premierę poprzedza tu długi okres wstępnych poszukiwań. Tadeusz Kantor wychodzi od sytuacji, od zdarzeń i z nich buduje scenariusz działań scenicznych, a potem sprawdza precyzyjnie czy zgadza się on z myślą utworu literackiego. W przedstawieniach Kantora istnieją bowiem jakby dwie linie: linia działań scenicznych i linia tekstu. Każda z nich zachowuje swoją autonomię, lecz celem pracy, zadaniem reżysera jest doprowadzenie do ich spotkania.

Tadeusza Kantora interesują zawsze problemy ogólnoludzkie. Swego czasu pracował nad przedstawieniem (a nawet zrobił film) ukazując życie ludzkie jako ciągłą podróż. Człowiek obarczony bagażem zabiera w tę podróż swoją historię, swoje przeznaczenie, swoje nadzieje. Wędrówka ta jest przy tym nieustannym czekaniem. Czekaniem na pociąg, który nie nadjechał, czekaniem na spełnienie nadziei.

Ostatni spektakl opowiada o kresie wędrówki, o momencie, w którym można po raz ostatni "spojrzeć za siebie".

Kiedy widzowie wchodzą na salę - na scenie, w zwykłych szkolnych ławkach siedzą nieruchomo zapatrzeni w przestrzeń, zastygli w grymasie jaki narzuciła im ostatnia niewypowiedziana myśl - aktorzy. Przedstawienie bowiem już trwa. Już rozegrał się kulminacyjny akt tragedii. Ale oto na dany przez Tadeusza Kantora znak rozlegają się dźwięki starej melodii, aktorzy ożywają, wstają ze swych ławek i ruszają w makabryczny taniec-pochód, taniec wspomnień. Wiodą ze sobą lalki-kukły będące wyobrażeniem, przypomnieniem ich lat dziecięcych, lat szkolnych. Gdy muzyka ucichnie, a oni ponownie usiądą w ławkach, będą przeżywać wszystkie udręki, radości, tragedie i zabawy lat dawno minionych. Oto: znów biedzą się nad znalezieniem właściwej odpowiedzi na pytanie nauczyciela. Znów przeżywają wstyd gdy odkryto ich najbrzydsze, najgłębiej skrywane przywary. Oto odwołują się do swoich największych ideałów, cierpią zawody pierwszych miłości, grzebią z płaczem przyjaciół. Kolejne scenki, znakomicie zrobione etiudy aktorskie poświęcone są różnym tematom. Ani jednak przez chwilę przedstawienie nic nie traci na zwartości, linia zdarzeń biegnie jak w życiu, sytuacje najsmutniejsze mają w sobie coś z groteski, łzy i śmiech idą ze sobą w parze. "Ta klasa jest maszyną wspomnień, umożliwia zrekonstruowanie czasu przeszłego". W przedstawieniu uczestniczą ludzie autentycznie starzy, którzy "działają swoim wyglądem, swoją biologią, nie muszą niczego grać, udawać. Są tu i przedstawiają jedynie własny stan psychiczny".

Tadeusz Kantor wyprowadził "Umarłą klasę" z poetyki, filozofii, wizji artystycznej Brunona {#au#814}Schulza{/#}. Było w niej przeczucie straszliwych zbrodni faszyzmu, tych wszystkich cierpień, jakie spotkały ludzkość w latach drugiej wojny światowej.

Przedstawienia Kantora układają się w cykl, który stanowi jakby biografię artystyczną twórcy. Każda nowa premiera to kolejny etap pozwalający sprawdzić, co w sztuce teatru może być, co jest, co bywa najważniejsze. Na pewno nieważne jest, gdzie teatr się robi. Można przecież grać w miejscach najmniej do tego przystosowanych. Na pewno nieważne jest, jaką wartość obiektywną mają przedmioty, które "grają" w przedstawieniu. Tadeusz Kantor z upodobaniem sięga po rzeczy najmniej znaczące. Zapewne, gdyby miał wybierać, szukając odpowiedniego rekwizytu, między srebrnym kandelabrem a ogarkiem, wybrałby ten ostatni. Natomiast ważna jest emocja, nastrój, który mają wywołać aktorzy, wszyscy uczestnicy przedstawień Tadeusza Kantora, a więc i on sam, najbardziej fascynujący aktor tego zespołu. Obecny cały czas na scenie, prowadzi spektakl, jak dyrygent orkiestrę, koryguje natychmiast każdy fałszywy ton czy intonację, prowokuje określone działania, nadaje właściwy rytm i tempo.

Pierwsze przedstawienia teatru Kantora odbywały się w czasie wojny, pod grozą śmierci. Ostatnia premiera mówi o śmierci i przypomina czas wojny.

Andrzej Wajda sfilmował przedstawienie "Umarłej klasy". Ten spektakl zafascynował go do tego stopnia, że jak powiedział - chciał zobaczyć od wewnątrz, a więc przy pomocy kamery, jak on powstaje, jak rozwija się, jak osiąga punkt kulminacyjny. Film ma być pokazywany razem z przedstawieniem. Jest on nową wartością, inną niż przedstawienie i może być ciekawą konfrontacją dla tych, którzy teatralną wersję "Umarłej klasy" oglądali. Tadeusz Kantor uważa, że kamera nazbyt dokładnie wyjaśniła pewne tajemnice przedstawienia. W filmie wszystko brzmi dosłownie, nie ma tu iluzji. W teatrze odgrywa ona rolę zasadniczą. W teatrze musi zaistnieć po to, by widz mógł snuć własne wizje, wspomnienia, własne rekonstruować dzieje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji