Artykuły

Między nami tak sobie jest

"Między nami dobrze jest" w reż. Andrzeja Majczaka w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

"Między nami dobrze jest" to sztuka bardzo śmieszna i bardzo przykra. Spektakl Andrzeja Majczaka jest umiarkowanie śmieszny i wcale nie przykry. Ot, komedia obyczajowa, tyle że napisana dość dziwnym językiem.

Masłowska napisała sztukę o Polsce - o nieprzystawalności pokoleń, języków, środowisk, o tym, co się nam marzy i o tym, czego się wstydzimy. O życiu w nieustannym braku wszystkiego (i nie chodzi tu tylko o brak materialny). I o pragnieniu dotarcia do jakiejś prawdy o naszym losie. Tekst jest śmieszny i bezwzględny. Po prapremierze w reżyserii Grzegorza Jarzyny (w TR Warszawa - na zamówienie tej sceny sztuka została napisana) część krytyki zarzucała spektaklowi nadmierną łagodność i niestosowną elegancję wizualną.

Przedstawieniu Andrzeja Majczaka elegancji wizualnej nie można zarzucić. Pokój w starym "budynku ludzkim" ma obłażące ściany z widowiskowym liszajem pośrodku, nędzne meble i rozchwierutane drzwi. Realizm zakłócony został rondlami i patelniami rozwieszonymi na ścianie - w momentach, gdy wpada "druga wojna światowa" i przygasa światło, rondle kręcą się jak szalone.

Spektakl rozpoczyna Mała Metalowa Dziewczynka (Magda Grąziowska), pracowicie tworząca w kajeciku opis budynku, mieszkania i trzypokoleniowej kobiecej rodziny (z didaskaliów dramatu). I miłym głosem, jak w bajce, go odczytująca. Za chwilę głos się jej zmieni na ostry, irytujący jak ona sama. Z męczącą konsekwencją grającą stereotypowo nieprzyjemną, nic nierozumiejącą i wrzaskliwą nastolatkę z obyczajowej komedyjki. Ewa Mitoń (Halina, matka Dziewczynki) gra z kolei zaniedbaną kobietę w średnim wieku, usiłując nadać swej grze coś w rodzaju formalnego dystansu. Ale szybko porzuca dystans, by zanurzyć się w bardziej swojskiej rodzajowej materii. Sąsiadka Bożena zwana Grubą Świnią grana jest przez chudą jak patyk Ewelinę Starejki - gdy w pewnej chwili wynurza się z szafy umazana kremem, widzimy, że z kolei tę postać wzbogacono psychologiczną motywacją: to anorektyczka-bulimiczka, która uważa się za grubą. Maria Zającówna-Radwan w roli Osowiałej Staruszki nie musi udawać dystansu czy formy - ma je wrodzone.

Najbardziej udane fragmenty przedstawienia to te komediowo-satyryczne - Magdalena Walach w roli głupawej prezenterki telewizyjnej jest trafna i zabawna, podobnie jej rozmówca, równie głupawy aktor grany przez Adama Szarka. Babcia wydobywająca radyjko z biało-czerwoną chorągiewką i z rozmarzeniem słuchająca głosu opowiadającego o tym, że wszyscy kiedyś byli Polakami, ale nam to odebrano. Bożena z determinacją wcielająca się w rolę dziewczyny, która wydobyła się z nędzy i została gwiazdą filmową mieszkającą w Photoshopie, prezentującą telewidzom zawartość swojej torebki. Ale już Urszula Grabowska z furią miotająca się po scenie, by dać wyraz swojej przewagi nad kasjerką w Tesco, jest szyta zbyt grubą nicią, nawet jak na satyrę obyczajową.

Co zostało z Masłowskiej? Niewiele. Komediowo-satyryczna powierzchnia, najłatwiejsza do odczytania, w dodatku pokazana niezbyt wnikliwie, często niezbyt śmiesznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji