Artykuły

Łódź. Nowe zasady dofinansowania festiwali

W magistracie dobiegają końca prace nad nowym systemem dofinansowania imprez kulturalnych. Zasady mają być jasne i przejrzyste, decyzje możliwie obiektywne. Organizatorzy dostaną pieniądze z wyprzedzeniem, ale będą musieli rozliczyć się z nich co do złotówki.

W kłótni o sfinansowanie jego przyjazdu brały udział: Fundacja im. Rubinsteina, magistrat i rada miejska. Nowy system miałby wyeliminować takie sytuacjeO potrzebie zmiany systemu mówiło się od miesięcy. Ten obowiązujący dziś jest chory. Dlaczego? Organizacje pozarządowe mogą ubiegać się o wsparcie w dwóch miejscach (zamiast w jednym): biurze promocji i wydziale kultury. Biuro promocji dysponuje znacznie większymi pieniędzmi. Dofinansowuje festiwale, kupując u organizatora "usługę promocyjną". Z faktury na te usługi nie trzeba się szczegółowo rozliczać! Organizatorzy czekają na pieniądze długie miesiące po zakończeniu imprezy; zamiast przygotowywać kolejne edycje, walczą z długami po poprzedniej.

Wydział kultury rozdaje mniejsze sumy poprzez konkursy - przeważnie po kilkanaście tysięcy złotych. Startujące w nich instytucje mają jednak problem ze spełnieniem regulaminu i dużo wniosków przepada z powodów formalnych.

Do tej pory normą była sytuacja, w której organizator, jeśli nie dostał oczekiwanej sumy w jednej komórce magistratu, próbował "wydeptać" ją w drugiej. Do chaosu rękę przyłożyli radni, którzy przegłosowali uchwałę o wsparciu niektórych imprez konkretnymi sumami (Fashion Week, Rubinstein Piano Festival), chociaż uchwała nie zobowiązuje magistratu do udzielenia wsparcia.

Najważniejsza zmiana w nowym systemie to koniec "dwuwładzy" . Pieniądze na festiwale rozdysponuje wydział kultury; przy biurze promocji pozostaną imprezy "niekulturalne": turystyczne, modowe, miejski sylwester czy Święto Łodzi. To oznacza także koniec kupowania "usług promocyjnych". - Wprowadzamy system dotacyjny. A dotacje będziemy skrupulatnie rozliczać - zapowiada Jakub Wiewiórski, dyrektor wydziału kultury. - Nie będzie też możliwości dofinansowania festiwalu, bo jego szef jest czyimś znajomym albo wyjątkowo często nas nachodzi. Wszyscy będą mieli równe szanse.

Kolejne novum to podział dotacji ze względu na wielkość imprezy. Mniejsze mogłyby się starać o kwotę do 50 tys. zł, a dotacja stanowiłaby maksymalnie 80 proc. budżetu imprezy. Dotacja dla większych imprez (powyżej 50 tys.) - maksymalnie połowę budżetu. Konkursy na dofinansowanie mniejszych wydarzeń będą ogłaszane dwa razy rocznie, dla większych - raz.

W nowym systemie spełniony zostanie główny postulat organizatorów imprez: dotacje będą przyznawane z wyprzedzeniem. - W przypadku największych imprez pieniądze na edycję w roku 2012 znalazłyby się na koncie organizatorów w styczniu - mówi Wiewiórski. - Z organizatorami najwyżej ocenionych, najważniejszych festiwali podpisywalibyśmy umowy na trzy lata, by zapewnić im długą perspektywę finansowania i poczucie stabilności.

Kto będzie decydował o przyznaniu dotacji? Komisja złożona z reprezentantów magistratu, organizacji pozarządowych i - to kolejna nowość - ekspertów z "bazy ekspertów" . Bazę mają utworzyć fachowcy wybrani przez wydział kultury i komisję kultury rady miejskiej, którzy wcześniej zgłoszą swą kandydaturę. Eksperci byliby powoływani do oceny konkretnej imprezy w drodze losowania, a za pracę dostawaliby wynagrodzenie.

Największe kontrowersje wzbudzi zapewne postulat wyłonienia kilku imprez wiodących. Festiwale nie będą wrzucone do jednego worka, osobno zostaną ogłoszone konkursy dla imprez filmowych, muzycznych, z dziedziny sztuk wizualnych czy interdyscyplinarnych. Ale już nie teatralnych, bo teatry i instytucje samorządowe organizują ich dużo. Na największe dotacje mogliby liczyć zwycięzcy poszczególnych konkursów. - Ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by komisja uznała, że są np. cztery wybitne propozycje z danej dziedziny. Chciałbym jednak, by zaistniało kilka festiwali w kluczowych dla tożsamości miasta dziedzinach - dodaje Wiewiórski. - Wciąż pozostaje też otwarte pytanie, co po Camerimage. Można wybrać imprezę filmową w konkursie, ale kto wie, czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby powołanie nowej imprezy przez miasto we współpracy ze Szkołą Filmową.

Lada dzień wydział kultury podda zainteresowanym projekt pod dyskusję. Pierwszy konkurs według nowych zasad miałby zostać ogłoszony w grudniu, kiedy znana byłaby już suma przeznaczona w budżecie na wsparcie imprez. Dyrektor wydziału kultury jest przeciwnikiem tworzenia biura festiwalowego, przynajmniej dziś. - Krakowskie Biuro Festiwalowe dysponuje 30 mln zł, pracuje w nim 70 osób. My na wsparcie festiwali mamy mniej więcej pięciokrotnie mniejsze pieniądze. Zamiast wydawać je na tworzenie kolejnej instytucji, uporządkujmy sytuację, którą mamy dziś.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji