Artykuły

Krzywa gęba

Jaki mamy kapitalizm, każdy widzi. Na dobrą sprawę zadowolona jest tylko mafia, a i to nie jest takie pewne, bo część bardzo wysoko postawionych policjantów twierdzi, że mafii nie ma, że są jedynie "struktury zorganizowanej przestępczości". Inna część uważa, że owszem, mafia jest, ale rosyjska, bo własnej, porządnej i uczciwej jeszcze się nie dorobiliśmy, wszystko przed nami.

Narodowi ideolodzy z bożej niełaski dorzucają jeszcze syjonizm, choć dużym łukiem omijają ten termin; za bardzo kojarzy się z niesławnym marcem 1968 roku. Zadowolone z siebie (i zatroskane o ogół narodu) są też elity polityczne; na miłe to stanowisko, z którego fajnie prowadzi się wojny na górze, powołały się same, przy dość biernej postawie roztargnionego narodu. Kontenta jest także część biznesmentów, zwłaszcza tych, którzy nie trafili na listę "Wprost" stu najbogatszych Polaków - najkrótsza stamtąd droga do prokuratora, a ten przypadkiem może okazać się nieprzekupnym. Reszta klepie biedę, byle jak przeżywa i czeka kiedy Polska będzie rosła w siłę, a ludziom będzie się żyło dostatniej. Na razie: pijcie piwo, jedzcie śledzie, już dobrobyt do was jedzie. Nic to, że powoli, prawnuki będą szczęśliwe. Jakoś nie potrafię w pełni się cieszyć pełnią szczęścia prawnuków. Prawnuków, nie wnuków!

Łatwe uogólnienie nie poprzedzone rzetelną analizą krzywdzi mądrych ideologów i polityków, uczciwych biznesmenów i prokuratorów (oraz mafię, której przecież nie ma), jednostronne obrazki nie biorą się jednak z powietrza, one istnieją w rzeczywistości, w publicystyce poważniejszej niż felietonowa, i - co najważniejsze - w świadomości społecznej, powszechnej. Krzywa, a może nawet radosna gęba kapitalizmu najsłabiej odbija się w zwierciadle literatury, filmu, teatru, które powinno przecie przechadzać się po gościńcu. Cenzury w zasadzie (smutne to "w zasadzie") nie ma, ale i woli dania świadectwa czasom w twórcach też brak.

Być może coś się zmienia.

Poniedziałkowy teatr telewizyjny zaprezentował sztukę "Racja głodowa" Jerzego Niemczuka (reżyseria Sylwestra Chęcińskiego), rzecz o przepaści między racją stanu, racją polityki a racją głodu. Punkt wyjścia jest absurdalny, ale możliwy: na kościelnej dzwonnicy trzech zdesperowanych mężczyzn podejmuje strajk głodowy, by wybronić biznesmena - malwersanta przed więzieniem. Jest to jedyna ich szansa, mocno wątpliwa, na odzyskanie pieniędzy powierzonych sugestywnemu hochsztaplerowi. Zdeterminowani biedacy czekają na interwencję posła, ten proponuje im rozwiązanie radykalne: jeśli jeden z nich popełni samobójstwo, pozostali być może coś osiągną, jeśli nie pieniądze, to przynajmniej popularność... Tak jakby się nią można było najeść. Charakter sztuki Niemczuka oddają choćby tylko powiedzenia o prezydencie: "długopis, który się do Matki Boskiej przykleił", o rządzie: "oni nie rządzą, oni się urządzają". Sens "racji głodowej" jest jednak dużo głębszy: w groteskowej formie mówi o uprzedmiotowieniu człowieka, który nie ma właściwie prawie żadnego wpływu na otaczającą rzeczywistość. Jak nie ma pieniędzy, kapitału, gotówki, szmalu to się nie istnieje. Nie do końca to prawda, ale prawda.

Chciałbym taką groteskową sztukę serio obejrzeć w żywym teatrze. Chciałbym którąś ze sztuk Jerzego Niemczuka obejrzeć w olsztyńskim teatrze; "Racją głodową" zarekomendował się jako autor zręczny, dowcipny i wrażliwy. Na razie olsztyńskiej publiczności nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się "Zabawą" i "Czarowną nocą" Sławomira Mrożka, mądrymi jednoaktówkami współczesnego klasyka, udatnie zrealizowanymi przez Krzysztofa Rościszewskiego na scenie kameralnej Teatru im. Stefana Jaracza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji