Artykuły

Autoportret wielokrotny

Wchodząc do małej sali Teatru Studyjnego trafiamy do podziemnego dworca kolejowego w Londynie.

Dopiero po chwili orientujemy się, że usadzono nas na deskach sceny. Reflektory oślepiają, jak gdyby to nam przyszło grać. Nagle gasną. Barwne kręgi majaczą pod powiekami.

Kiedy powoli przyzwyczaimy się do panującego wokół mroku, okaże się, że wzrok nie jest tak niezawodny, jak uczy przyzwyczajenie. Na rozwidleniu podziemnych dróg kolejowych wszystko roztapia się w ciemności. Znika blichtr i nagle przestajemy oceniać rzeczy po ich złudnym wyglądzie. Nie tylko zaczynamy słuchać mieszkańca tuneli, którego w świetle dnia ominęlibyśmy szerokim łukiem, ale i świat postrzegamy jak on.

Okrążeni ciemnością dzielimy jego samotność. Słuchamy wraz z nim, jak mija czas. Wciągnięci do gry poszukujemy dźwięków w kawałku blachy czy pustej beczce, dopóki nie ogłuszy nas łoskot przejeżdżającego ekspresu.

Minimalistyczne środki techniczne i wszechobecny mrok wymuszają skupienie. Uwagę potęguje chwyt polegający na tym, że część tekstu pada w języku angielskim. Zdania o przystanięciu w biegu i uważnym spojrzeniu na siebie i świat, wypowiedziane w ciemności, nabierają nowego znaczenia. Słowom pozornie błahym zostaje przywrócona waga. Bo gdzie napisano, że nie jest ważne, w jakich butach idzie się po raz pierwszy do szkoły?

Autorskie przedsięwzięcie Marcina Brzozowskiego, ocierając się o granice teatru, muzycznej improwizacji i wspólnej zabawy, jest przede wszystkim niezwykle odważnym autoportretem. Dzięki niezwykłej szczerości niespełnienie, którym dzieli się z nami bohater, ma wartość wyzwalającą.

Autoportret aktora

Mówi Marcin Brzozowski: - Jeśli przygotowujesz spektakl, to myślisz o całym systemie teatralnym, kalkulujesz chłodno finanse itd. Ja to odrzuciłem: wychodzę na scenę i dzielę się tym, co mnie dziś spotkało. Moje życie determinuje te 35 minut. Z punktu widzenia warsztatu aktorskiego to szczyt nieodpowiedzialności, ale wynika to właśnie z przekonania, że trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa. Wiele osób podchodzi do mnie i mówi, że muszę być bardzo nieszczęśliwy, inni znów, że muszę być niezwykle spełniony. Myślę, że widząc mnie w tej samotności bez cudzysłowu, uświadamiają sobie własne problemy. Bo cudze słowa często tłumaczą cię "w punkt". Dlatego na przykład sięgam po monolog "Buster Keaton" Kari Hotakainen.

Przeczytałem na afiszu, że Brzoza "wyreżyserował i sam wystąpi", a sam nie czuję się twórcą tego spektaklu w większym stopniu niż osoby, które sprawiły, że jestem taki, jaki jestem. Każdego razu, kiedy czekam na publiczność, czuję że prof. Jan Zdrojewski, chociaż nie ma go już z nami, wchodzi i siada w tym swoim szaliku. Więc ani nie "wyreżyserował", ani nie "wystąpi".

Praca domowa

Kiedy ponownie zapalą się światła na widowni, czujemy, że teraz nadeszła nasza kolej, by zmierzyć się ze sobą. Wychodzimy ośmieleni, z "zadaniem domowym", które pobrzmiewa słowami Tadeusza Różewicza: "opisz swoją twarz / z pamięci / nie z lustra (...) nie opisuj anioła / opisz człowieka / którego minąłeś wczoraj".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji