Heroiczna Ifigenia i nowy film seryjny (fragm.)
"Ifigenię w Taurydzie" Goethego, poniedziałkowy spektakl w teatrze telewizyjnym, uważam za wzorowe widowisko w swym gatunku. Rzadko się zdarza, by dramat teatralny lub jakikolwiek inny tekst literacki tak szczelnie przylegał do wymagań szklanego ekranu, tak harmonijnie zgadzał się ze środkami artystycznego wyrazu, jakimi operuje telewizja. Klasyczna jedność czasu i miejsca akcji, dramatyczność tkwiąca w słowie nie w działaniu, zagęszczenie fatalizmu ciążącego nad Ifigenią - wszystko pozwala grać tę sztukę samymi twarzami, obserwować najlżejsze drgnienia serca, prześwietlać myśli i przeżycia.
Tak też przygotował sztukę Erwin Axer. Operował wyłącznie zbliżeniami, kładł akcent na słowa, na staranne przekazanie tekstu poetyckiego, pięknie przełożonego na współczesną polszczyznę przez Edwarda Csato. Forma przedstawienia była odpowiednia dla ładunku treści. Jaki to ładunek?
Przypomnijmy w skrócie antyczny mit o Ifigenii. Córka Agamemnona, władcy Myken, ofiarowana Artemidzie po to, by bogini zesłała wiatr i pozwoliła wyruszyć greckim statkom pod Troję, uniknęła śmierci; sama Artemida ulitowała się nad nią i przeniosła do odległego państwa, do Taurii, gdzie Ifigenia jest kapłanką bogini Diany.
Akcja sztuki rozpoczyna się po latach. Wiele się zmieniło: klątwa wisząca nad potomkami Tantala zgubiła Agamemnona i Klitemnestrę, brata Orestesa furie gonią po świecie. Ifigenia tego nie wie. I oto zjawia się brat. Według prawa obowiązującego na wyspie musi zginąć. Takie jest przeznaczenie wszystkich przybyszów. Gra o życie brata jest treścią dramatu.
Eurypides pisząc sztukę na ten sam temat, musiał odwołać się od ingerencji bogów, by uratować Orestesa od śmierci, Goethe składa jego los w ręce ludzi. W tym cała różnica i współczesność utworu Goethego, humanistyczna wielkość, dowód wiary w ludzką dobroć i rzetelność.
W dramatach antycznych bohaterowie uginali się pod ciężarem przeznaczenia, z góry byli skazani na przegraną w walce z bogami i jedynie przypadkowym kaprysom bóstw mogli zawdzięczać ocalenie. U Goethego, i w ogóle w uwspółcześnionych wątkach mitologicznych, człowiek ma swoją przyszłość we własnych rękach, decyduje o sobie, wybiera, jest odpowiedzialny za życie. Dlatego Ifigenia może w dramacie Goethego wznieść się na szczyty heroizmu, dokonać rzeczy wielkiej. Piękny i głęboko ludzki jest utwór Goethego, bliski nam i pouczający, to prawie model harmonijnych stosunków między ludźmi.
Wykonawcami poniedziałkowego przedstawienia, które było powtórzeniem inscenizacji wystawionej w 1961 roku w warszawskim Teatrze Współczesnym, byli: Zofia Mrozowska - delikatna, ale pełna ewnętrznej siły Ifigenia; Tadeusz Łomnicki - tragiczny matkobójca, grający swoją rolę z kolosalną siłą; Zbigniew Zapasiewicz - trzeźwy i przebiegły, ale uczciwy Pylades; Henryk Borowski - barbarzyński król Toas, który jednak załamuje się przed wielkodusznością Ifigenii; Józef Kondrat - doradca królewski.