Artykuły

Żałośni i samotni

"Bliżej" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Maciej Deuar w Kurierze Szczecińskim.

"Bliżej" Patricka Marbera było piątą i ostatnią w tym sezonie premierą Teatru Współczesnego. Publiczność wręcz entuzjastycznie przyjęta pracę młodego i debiutującego w Szczecinie reżysera - Norberta Rakowskiego. Nic dziwnego, gdyż realizator doprawdy z chirurgiczną precyzją wydobył z - moim zdaniem - przeciętnego tekstu najistotniejsze jego wątki. Tak zgrabnie przysposobioną

partyturę przełożył na przedstawienie klarowne i atrakcyjne, także dzięki dobrze

poprowadzonym przez aktorów rolom.

Małżeńskie niesnaski, egoizm, samotność, nuda i zarazem kurczowe trzymanie się ustalonej konwencji związku... Ileż to razy literatura i kino sięgało po te "męsko-damskie wariacje"... Od genialnych "Scen z życia małżeńskiego" Ingmara Bergmana po bulwarową w gruncie rzeczy sztukę Edwarda Albee - "Kto się boi Virginii Woolf?"

"Bliżej", jak się wydaje, wpisuje się bardziej w ton nadany przez Albee, choć Norbert Rakowski dokłada sporo starań, by spektakl nie przypominał teatralnej komercji spod znaku warszawskich Prezentacji (tam zresztą "Bliżej" miało swą polską prapremierę w 2002 roku).

Twórcę szczecińskiego spektaklu interesują mechanizmy działania ludzi, którzy mają wprawdzie spory apetyt na miłość, ale niewiele chęci, by przekroczyć swój egoizm. W efekcie są żałosni i jeszcze bardziej samotni.

W bardzo sprawnym zespole aktorskim warto wyróżnić Joannę Kupińska (Alice), bo to chyba jej pierwsza tak w pełni udana rola w Szczecinie.

W mijającym sezonie Teatr Współczesny potwierdził, że jest sceną usiłującą badać współczesność dzięki tekstom, które nierzadko pojawiają się na polskich scenach po raz pierwszy. Tak było choćby w przypadku dwóch polskich prapremier: "Oskara i pani Róży" E.M. Schmitta (reż. Anna Augustynowicz) oraz "Łucji i jej dzieci" Marka Pruch-niewskiego (reż. Marek Pasieczny). Była też (nie zawsze pomyślna) próba przefiltrowania rosyjskiego dramatu z lat 30. ubiegłego wieku przez polską współczesność ("Samobójca" N. Erdmana w reż. Anny Auguslynowicz) czy młoda niemiecka dramaturgia na przykładzie interesującego tekstu Dei Loher "Sinobrody -nadzieja kobiet" w dobrej scenicznej realizacji Rafała Sabary.

Na zdjęciu: Joanna Kupińska i Krzysztof Czeczot.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji