O teatralnej naturze człowieka
Przedstawiciel Wielkiej Reformy Teatralnej - Mikołaj Jewreinow (1879 - 1953), chyba jako jedyny obok Wyspiańskiego, zasłużył na miano wielkiego artysty teatru wedle formuły Gordona Craiga. Jednoczył bowiem w swym ręku prawie wszystkie możliwe profesje teatralne! 1) był dramaturgiem, autorem znanych arlekinad i żartów filozoficznych (np. "Wesoła śmierć", "Piękny despota"); 2) opracował dość konsekwentny, oryginalny system filozofii teatru; 3) parał się z dużym powodzeniem reżyserią (wspomnijmy słynną, parodystyczną interpretację "Rewizora"); 4) był współzałożycielem i animatorem nowych ugrupowań i zespołów teatralnych (np. "Krzywe zwierciadło" petersburski "Stary Teatr"); 5) jego zainteresowania historią teatru i dramatu światowego doprowadziły do tzw. monograficznych cyklów teatralnych. I tak w sezonie 1907-8 Jewreinow prezentował na scenie tylko repertuar średniowieczny, starając się wiernie rekonstruować konwencję misteriów i moralistów, zaś w sezonie 1911-12 skoncentrował swą uwagę wyłącznie na dramaturgii hiszpańskiej. Były to bardzo interesujące eksperymenty repertuarowe; 6) Warto jeszcze przypomnieć, że Jawreinow chwytał również za pióro krytyka i recenzenta teatralnego.
Na scenę polską dramaty Jewreinowa wprowadził Karol Borowski ("To co najważniejsze" Teatr Polski w Warszawie - 1923). Jednak najwięcej zasług dla ugruntowania pozycji autora "Okrętu Sprawiedliwych" w polskim życiu teatralnym przypisać trzeba Stanisławie Wysockiej. Jej osobista znajomość z Jewreinowem (jeszcze z czasów kijowskiego "Studia") zaowocowała prapremierą "Teatru wieczystej wojny" (1930) i szeregiem artykułów na temat maga rosyjskiego teatru. Były to nierzadko studia (szkice) przenikliwe i samodzielne.
Po niemal czterdziestu latach do filozoficznej rozprawki o prawdzie i udawaniu powrócił Stanisław Hebanowski. "Teatr odwiecznej wojny" chyba najdoskonalej sprawdza formułę kabaretu filozoficznego (por. teorie Witkacego). Rzecz rozgrywa się w nowojorskim Instytucie Teatralnym, gdzie przyucza się do obłudy i wprawnego noszenia maski (czytaj: drugiej twarzy). Kręci się więc rotacyjne koło gry, kłamstwa zataczając coraz większe kręgi; nie oprze mu się nawet fabrykant mebli Abramsohn ani senator Crayton. Uczniowie są rozliczani ze swego kunsztu na posiedzeniach Rady Pedagogicznej Instytutu (w spektaklu Hebanowskiego wyraźnie wystylizowanej na sąd), strofowani za nieporadność aktorską, brak dowcipu, niewłaściwe dobranie "amploi". Załgany, choć wszechogarniający świat teatru krępuje, zabiera wolność, wyzwala ustawiczną niepewność partnera. Gra on czy też jest sobą? Gnieceni pręgierzem teatralności narzuconym przez boską animatorką Ju-Dżen-Li (władcza i zmysłowa kreacja Haliny Winiarskiej), słuchacze Instytutu domagają się dnia bezwzględnej, nagiej prawdy, zupełnego obnażenia, wiwisekcji.
Starannie przygotowany bal demasque odkrywa twarze wykrzywione i kalekie, niemal zwierzęce. Pokazuje zawiść i małoduszność, brutalizm i bezwzględność, interesowność ludzkiej natury.
Tekst Jewreinowa jest wdzięczny aktorsko, pełen przebieranek i efektownych numerów, refrenowo wracających scen kabaretowych (np. Książę ustawicznie proszący wszystkich o pożyczki). Kabaretowa, luźna kompozycja dramatu ułatwia Hebanowskiemu dynamizowanie dialogu, pozwala na zróżnicowanie rytmu przedstawienia. Monumentalna scenografia Kołodzieja podkreśla niezwykłość miejsca, chciałoby się rzec magiczność, swoistą skrajności teatru. To świat kreacji, stwarzania, jeśli wyłączyć ostatni akt rozegrany w surowych ścianach, bez scenograficznego blichtru (bal demaskacyjny odbywał się przecież w magazynie meblowym).
Przedstawienie Stanisława Hebanowskiego nie olśniewa może żelazną konsekwencją inscenizacyjną (za mało akcentów postawił reżyser na parodystycznej wartości tekstu, unikał zbyt wyraźnie zabawy z "formą"). Również dramat Jewreinowa bywa często nachalny w odkrywaniu prawd życiowych, czasem dźwięczy sloganowo. W sumie jednak mamy do czynienia z mądrą filozoficzną opowiastką rozpisaną na interesujące role. Bardzo dobre kreacje Winiarskiej, Igara, Bisty, Nowickiego.
"Teatr odwiecznej wojny" mocną linią podkreśla naczelne postulaty filozoficzne Jewreinowa: pierwotnym instynktem człowieka jest instynkt teatralny. Całe życie to teatr, który za swej natury wymaga sztuczności, stylizacji. Wszyscy jesteśmy aktorami, spętani grą konwencji, pozorów, wyobrażeń o sobie. Konfrontacja z nagą prawdą grozi katastrofą, "a zresztą... może mądrość ludzka jest szaleństwem w oczach Boga".