Artykuły

Nowa fala operowa

Aleksandra Kurzak szybko wyrobiła sobie opinię, że nie przyjmuje każdej propozycji, nawet z najlepszych oper, jeśli nie pasuje do jej wymarzonego repertuaru. Podsumowaniem tego, co się jej podoba, jest album "Gioia!", wydany w prestiżowej wytwórni Decca Classics. Popularność samej Kurzak to niejedyny powód do dumy dla polskich fanów opery. - Ona jest w drużynie młodych polskich śpiewaków, w czymś w rodzaju śpiewaczej nowej fali - mówi Łukasz Borowicz.

Wielki polski talent, na którym poznał się świat: operowa śpiewaczka Aleksandra Kurzak [na zdjęciu] wydała właśnie album dla prestiżowej wytwórni Decca Classics.

W Warszawie dochodzi 8 rano, w Los Angeles minęła 23. Trzydziestotrzyletnia Aleksandra Kurzak kończy wyczerpujący dzień prób do opery Mozarta "Cosi fan tutte". - Zanim pan zadzwonił, oglądałam w komputerze "Daleko od szosy", mój ulubiony serial. W telewizji oglądam "Teleexpress", "Wiadomości". Śledzę, co się dzieje w Polsce - opowiada. W tym roku znów w swoim mieszkaniu w Warszawie spędziła tylko kilka tygodni, a ostatni pobyt u rodziców we Wrocławiu poświęciła na przygotowania do roli Fiordiligi.

W lipcu w Madrycie śpiewała w "Weselu Figara" i w "Cyruliku sewilskim" w Arena di Verona, a w sierpniu wystąpiła na Festival del Sole w Napa Valley pod San Francisco. Potem "Napój miłosny" w Operze Wiedeńskiej, koncerty w Niemczech, gala z Placido Domingiem w Los Angeles, w grudniu "Jaś i Małgosia" w nowojorskiej Metropolitan Opera.

Nie przestaje też zajmować się promocją swego pierwszego albumu - "Gioia!". Wydała go prestiżowa wytwórnia Decca Classics. Na liście OLiS (Oficjalnej Liście Sprzedaży Związku Producentów Audio Video) jest już na ósmym miejscu! To wynik lepszy od Dody. Czy nasza najpopularniejsza śpiewaczka operowa wie, kim jest Doda? - Jasne, królowa jest tylko jedna! - odpowiada ze śmiechem.

Talent i trochę szczęścia

Wyobraźcie sobie, że Myslovitz wydaje płytę w brytyjskiej wytwórni i zdobywa taką popularność jak Coldplay, a Kayah konkuruje na amerykańskich listach przebojów z Madonną. Z czymś takim można porównać operowe sukcesy Kurzak. - Dla wytwórni Decca Classics nagrywali Pavarotti, Freni, Sutherland, wszystkie największe głosy. To jest absolutny szczyt, jeśli chodzi o rynek fonograficzny, wyżej nie można zajść - tłumaczy Jacek Hawryluk, dziennikarz Polskiego Radia. - Poza tym w bardzo młodym wieku osiągnęła szczyt marzeń każdego śpiewaka: śpiewała w Metropolitan Opera, londyńskiej Covent Garden, mediolańskiej La Scali.

Podobno od dziecka miała jedno marzenie. - Zrobić kiedyś wielką karierę i zaśpiewać w Nowym Jorku - przyznaje. Talent odziedziczyła po matce, wybitnej sopranistce Jolancie Żmurko, z którą od dziecka śpiewała w garderobach partie operowe. Do dziś to mama pozostaje jej najlepszym pedagogiem i największym wsparciem. - Zawsze słuchałam się mamy, zaszłam daleko dzięki jej radom i przy nich zostanę - mówi.

Zaliczyła wszystkie ważne sale koncertowe na świecie jeszcze przed trzydziestką. Ciężką pracę rozpoczęła, kiedy po ukończeniu studiów wyjechała na stypendium do Hamburga i dostała etat w Staatsoper - od razu na sześć lat. Po raz pierwszy szczęście w sprawach zawodowych spotkało ją, kiedy w 2000 r. w Los Angeles na konkursie organizowanym przez Placido Dominga zauważył ją Peter Mario Katona z londyńskiej królewskiej opery Covent Garden - cztery lata później zaproponował jej rolę Aspazji w "Mitrydatesie, królu Pontu". A drugi raz miała szczęście w 2004 r. - w ostatniej chwili dostała zastępstwo w "Opowieściach Hoffmana" w Metropolitan Opera. Miała zaledwie 27 lat. - Występować tam to jak zagrać od razu główną rolę w dużej hollywoodzkiej produkcji - tłumaczy.

- Pani Aleksandra ma piękną frazę i śpiewa z niezwykłą łatwością - miękko, płynnie, nie urywa dźwięków. Potrafi wydobywać niższe dźwięki, z którymi większość wokalistów ma problemy, miała je nawet Maria Callas. Poza tym w operze śpiewak musi być też aktorem. Ona ma tę umiejętność. Ma w sobie swobodę obcowania z publicznością.

Spostrzeżenia Maksymiuka potwierdza dyrygent Łukasz Borowicz, który w zeszłym roku prowadził koncert Aleksandry Kurzak i Artura Rucińskiego z Orkiestrą Opery Krakowskiej. - W sztuce wokalnej Kurzak znajduję połączenie osobowości z doskonałą techniką - tłumaczy. - Ważne jest też, że rozsądnie dobiera repertuar. Obecnie porusza się w obrębie ulubionego stylu bel canto.

Kurzak szybko wyrobiła sobie opinię, że nie przyjmuje każdej propozycji, nawet z najlepszych oper, jeśli nie pasuje do jej wymarzonego repertuaru. Podsumowaniem tego, co się jej podoba, jest właśnie album "Gioia!", na którym znalazły się najbardziej znana arie z "Cyrulika sewilskiego", "Wesela Figara", "Rigoletta", "Cyganerii", "Traviaty".

Więcej niż zdolna

Popularność samej Kurzak to niejedyny powód do dumy dla polskich fanów opery. - Ona jest w drużynie młodych polskich śpiewaków, w czymś w rodzaju śpiewaczej nowej fali - mówi Łukasz Borowicz. - Tak jak mieliśmy kiedyś polską szkołę kompozycji, tak teraz szturmem nasi śpiewacy zawojowali światowe sceny.

Obok Kurzak Borowicz wymienia Piotra Beczałę i Mariusza Kwietnia. Również skończyli studia w Polsce, a następnie wyjechali do Niemiec czy Szwajcarii, gdzie przez lata rozwijali swoje kariery. - Ostatni raz mieliśmy zespół takich wspaniałych śpiewaków przed wojną: Jan Kiepura, Edward i Jan Reszkowie, Adam Didur - mówi Jacek Hawryluk. - Jest też pokolenie starszych śpiewaków - Ewa Podleś, Andrzej Dobber - którzy wciąż występują na świecie. Ale nikt z nich nigdy nie podpisał tak ważnego kontraktu płytowego, nie zrobili takich karier. Dopiero Kurzak, Beczała i Kwiecień działają artystycznie bez kompleksów, ponad barierami narodowości. Niestety, w Polsce nie mieliby takich szans na rozwój.

Ci artyści pracują nie tylko na własne sukcesy - występując na świecie, promują polską muzykę. Wśród wielbicieli opery i dyrektorów teatrów obserwuje się coraz większe zainteresowanie polskimi dziełami - mimo bariery językowej. Przykładem jest choćby "Król Roger" Karola Szymanowskiego, który w ostatnich latach wystawiany był w Nowym Jorku, Edynburgu, Petersburgu, Barcelonie i Paryżu w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Aleksandra Kurzak - zgodnie z sugestią wydawcy - na płytę nagrała też polski utwór: arię Hanny ze "Strasznego dworu" Moniuszki. W zeszłym roku dała recital w La Scali z utworami ośmiu polskich kompozytorów. Wspomina: - Nie spodziewałam się, że sala będzie wykupiona do ostatniego miejsca. Przecież La Scala to teatr o wielkiej tradycji operowej, a tu w programie znalazły się pieśni kompozytorów nie tak bardzo znanych zagranicznej publiczności, takich, jak Żeleński, Karłowicz, Niewiadomski, Lutosławski, Szymanowski, Paderewski.

Ale oczy publiczności zwrócone są na Aleksandrę Kurzak nie tylko z powodu jej talentu i ambicji. - W świecie opery, jak w całym show-biznesie, łatwiej mają ci, którzy nie tylko dobrze śpiewają, ale też wyglądają - mówi Jacek Hawryluk. - W przypadku płyty "Gioia!", która nie jest może nadzwyczajna pod względem repertuarowym, działają również inne mechanizmy - liczy się to, że to Polka, że wydała ją duża wytwórnia, że dołączyła do prestiżowego grona wykonawców. Na pewno sięgną po tę płytę nie tylko melomani, lecz również ludzie, który nie słuchają na co dzień muzyki operowej.

Kurzak nie miałaby nic przeciw temu, żeby stać się celebrytką muzyki klasycznej. W ramach promocji płyty pojawiała się w telewizjach śniadaniowych, udzielała wywiadów kolorowym magazynom. - Opera jest sztuką wysoką, wymaga talentu, poświęcenia i wielu lat ciężkiej pracy. Nie uważam jednak, żeby to był świat hermetyczny, nie należy się go bać. Opera to nie jest żaden skostniały twór. Widzę na spektaklach coraz młodszą publiczność. Przez prasę kolorową i telewizję można dotrzeć do szerszego grona odbiorców.

Rok temu po głośnej inscenizacji "Traviaty" Mariusza Trelińskiego w Operze Narodowej była namawiana do udziału w "Tańcu z gwiazdami". - Chętnie bym to zrobiła, lubię tańczyć, to mogłaby być fajna przygoda - mówi. - Wiąże się to jednak z przygotowaniami, które trwają kilka miesięcy. Oczywiście, jeśli nie odpadłabym po pierwszym odcinku. Trzeba sobie zarezerwować dużo czasu, a ja nie mogę sobie na razie na to pozwolić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji