Artykuły

Kłębek waty cukrowej

"U progu nieba" w reż. Pauliny Wycichowskiej w Teatrze Logos w Łodzi. Pisze Alexandra Kozowiczw Gazecie Wyborczej - Łódź.

Pierwszą łódzką premierę w sezonie 2011/12 przygotował teatr Logos. Na filozoficzną opowieść o wizji nieba i sensie ludzkiego życia zaprosiła widzów Paulina Wycichowska w spektaklu "U progu nieba".

Każdy, kto chociaż raz odwiedził teatr Logos, pamięta przytulną, ale ciasną przestrzeń sceniczną. To ona stała się metaforycznym niebem w inscenizacji Pauliny Wycichowskiej, która wpisała w nią egzystencjalną opowieść o Eddim, bohaterze książki Albooma Mitcha "Pięć osób, które spotykamy w niebie".

Przez większą część przedstawienia nad aktorami unoszą się opary dymu. Niebo, do którego po śmierci trafia Eddi, przypomina ludzki umysł. Zza ruchomych ścianek pleksi, umieszczonych w różnych punktach przestrzeni, wynurzają się wspomnienia głównego bohatera, jego pragnienia i marzenia. To świat, którego wcześniej nie zaznał albo nie doceniał.

Najmocniejszym punktem spektaklu są jego pierwsze sceny. Luiza Łuszcz-Kujawiak w roli dziewczynki w białej sukience to bezpretensjonalna czystość ruchów, w których aktorka jest bardziej naturalna i dziecinna niż maluch w piaskownicy. To z jej powodu kulejący stary Eddi, któremu daleko do bohaterstwa i patetycznych czynów, ginie w wypadku. Kiedy budzi się w kłębach chmur, z niedowierzaniem odkrywa swoje ciało, które już nie kuśtyka. Z dziecięcą radością podskakuje i z trudem uczy się - od nowa - mówić. Soczysty i czytelny pomysł na zmianę "wymiarowości" został przez Mirosława Henkego świetnie wykonany. Dyskretny świat ludzkich emocji zostanie jednak przytłoczony sentymentalnym, w dodatku podwójnym wątkiem miłosnym. Pomysłem reżyserki było odtworzenie miłości Eddiego na dwóch etapach: młodzieńczym i dojrzałym. Oba splatały się ze sobą układem i czytelnością powtarzalnych elementów gry aktorskiej. Mimo to "starszy" duet Mirosława Henkego i Jolanty Rzeczyckiej-Henke prezentował się na tyle dobrze, dojrzale i czule, że młodzieńcze zaloty Mateusza Olszewskiego i Moniki Tomczyk były przy nich tylko igraszką.

W niebie Eddi spotyka także tych, o których pamięć jest bolesna. Wspomnienia wojenne zobrazowane gestami żołnierskimi zostały w nim jak nerwowy tik. Pamięci o nieludzkim ojcu towarzyszy zapach cygara. To kolejny fragment życia, z którym bohater musi się skonfrontować.

Uwagę zwraca muzyka Jacka Wierzchowskiego. Postindustrialne brzmienia świetnie łączą się z subtelnym nastrojem saksofonu z towarzyszeniem fortepianu. To sugestywna wizja jazzowego nieba.

Aktorzy dali bohaterom swoje doświadczenie i wrażliwość. Historia zwykłych ludzi, banalnych kolei losu nabrała metaforycznego znaczenia. Moc tego spektaklu opiera się na poetyckiej impresjonistycznej aurze. Eddi przekracza próg nieba z watą cukrową na patyku. Ale wychodząc z tej filozoficznej opowieści o wizji nieba i sensie ludzkiego życia, widzom pozostaje nieśmiałe pytanie: tylko tyle?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji