Dziwaczne światy Witkacego na Pradze
Mimo wszystkich trudności spektakle w Charkowie i we Lwowie zostały świetnie przyjęte. - Sama przestrzeń była już zaskoczeniem dla widzów - opowiada Mykhalo Barbara - o "Projekcie Witkacy. Tak zwana ludzkość w obłędzie" pisze Agnieszka Rataj w Życiu Warszawy,
Sześć dramatów Witkacego
W ubiegłym roku Mariya Zaichenko otrzymała stypendium Gaude Polonia. Efekt jej współpracy z polskim teatrem - "Projekt Witkacy. Tak zwana ludzkość w obłędzie" - zobaczymy w najbliższy weekend w Soho Factory.
Mariya Zaichenko od kilku lat współpracuje jako producentka z założonym z inicjatywy studentów Charkowskiego Instytutu Sztuki w 1993 r. niezależnym teatrem Arabesky. Skupiający młodych artystów początkowo raczej wokół pracy laboratoryjnej i eksperymentalnej, z rzadka pokazywanej publiczności, Arabesky od 1997 r. stara się tworzyć teatr repertuarowy, prezentując swoje przedstawienia również gościnnie za granicą.
W maju mieliśmy okazję oglądać w Teatrze Ochoty "Czerwonego Elvisa" na podstawie tekstu Serhija Żadana, w ironiczny i przewrotny sposób opowiadającego o ukraińskiej rzeczywistości.
W Polsce Zaichenko poznała bliżej działalność Studia Teatralnego Koło przy okazji tłumaczenia tekstu wystawianej przez nich "Taksówki" na język rosyjski. Szybko rzuciła pomysł połączenia sił obu teatrów. Idea spodobała się również Igorowi Gorzkowskiemu i w sierpniu trójka polskich reżyserów, scenograf i kompozytor wyjechali na Ukrainę, gdzie zaczęli pracę nad spektaklem "Projekt Witkacy. Tak zwana ludzkość w obłędzie". Jego premierowe pokazy miały miejsce na przełomie sierpnia i września w Charkowie oraz we Lwowie.
Do spektaklu wybrani zostali młodzi ludzie, głównie aktorzy niezawodowi, z którymi polska ekipa przeprowadziła kilkutygodniowe warsztaty.
Witkacy na Ukrainę
Igor Gorzkowski, opiekun artystyczny i współreżyser projektu, zaproponował wykorzystanie sześciu dramatów Stanisława Ignacego Witkiewicza: "Mątwa", "Matka", "Kurka wodna", "Nadobnisie i Koczkodany", "Sonata Belzebuba" oraz "Wariat i zakonnica", które specjalnie dla przedstawienia zostały przetłumaczone pierwszy raz na język ukraiński. - Witkacy może tam dobrze zabrzmieć. Inaczej - zapowiadał jeszcze przed wyjazdem Gorzkowski. Tym bardziej że to właśnie Ukraina została szczególnie boleśnie dotknięta katastrofami przepowiadanymi przez Witkacego: wojną i represjami kolejnych systemów totalitarnych. Pisząc o tytułowej "ludzkości", mówił on tak naprawdę o kryzysie jednostek bezradnych wobec oszalałej i pędzącej rzeczywistości.
Dla strony ukraińskiej szczególnie ważny był fakt przetłumaczenia jego dramatów.
W budującym swoją tożsamość kraju język ukraiński ciągle jest na etapie rozwoju. Nie wszyscy chcą i potrafią nim mówić.
- Coś takiego jak przekłady z innych języków, zwłaszcza tekstów teatralnych, właściwie nie istnieje - mówi Mykhalo Barbara, który nie tylko zajął się przekładem, ale też zagra w przedstawieniu. - Chcemy doprowadzić również do druku Witkacego. Skontaktowaliśmy się z profesorem Januszem Deglerem, witkacologiem, w sprawie komentarzy do planowanego wydania, bo jeśli nawet po polsku trudno go czasem zrozumieć, na Ukrainie będziemy potrzebowali dziesięć razy tyle wyjaśnień - śmieje się Mykhalo Barbara.
Ludzkość w fabryce
Mimo wszystkich trudności spektakle w Charkowie i we Lwowie zostały świetnie przyjęte. - Sama przestrzeń była już zaskoczeniem dla widzów - opowiada Mykhalo Barbara.
- W Charkowie zagraliśmy w opuszczonej fabryce farmaceutycznej, we Lwowie w zakładzie produkującym kiedyś powidła. Postindustrialna przestrzeń i rozgrywająca się symultanicznie w kilku miejscach akcja dramatów, wymagająca od publiczności zmian miejsca, z którego się ją śledzi, okazały się świetnym pomysłem na podróż przez dziwaczne światy Witkacego. A pytania, które zadawał, dotyczą ciągle i nas, współczesnych.