Artykuły

Kariera w Pacyfiku

Dzisiejszy Romek jest świeżo upieczonym studentem, idzie do międzynarodowej korporacji na praktyki i zaczyna od podawania kawy szefowi. Marzy, by kiedyś mieć własny gabinet z widokiem na panoramę miasta - o spektaklu Teatru Konsekwentnego "Zaklęte rewiry" w reż. Adama Sajnuka w Teatrze Studio w Warszawie pisze Anna Diduch z Nowej Siły Krytycznej.

"Zaklęte rewiry" w Teatrze Studio pozostają w pamięci dzięki kilku scenom i obrazom. Taniec kelnerów z tacami, opuszczane w rytm muzyki kawiarniane lampki i bal karnawałowy to niektóre z nich. Kawiarnia i hotel Pacyfik (oddany na scenie przy pomocy świetnej scenografii autorstwa Sylwii Kochaniec) po kolei ukazują nam swoje przestrzenie: kuchni, baru, zaplecza, sali jadalnej oraz poddasza. To zamknięty, zhierarchizowany świat, w którym panuje schizofreniczna atmosfera, powstała z opozycji ciągłego zachowywania pozorów przed klientami i brutalności na zapleczu.

W ten zaklęty wir, niczym Alicja do króliczej nory, wpada główny bohater - młody Romek (świetna debiutancka rola Mateusza Banasiuka), który pragnie zdobyć uczciwy zawód. Droga do tego celu wiedzie przez kolejne awanse i konfrontacje z okrutnymi, starszymi od niego kelnerami. "Zaklęte rewiry" Worcella, pierwszy raz wydane w latach 30. XX wieku, były przede wszystkim portretem środowiska, w którym przez wiele lat pracował autor - kelner. Klarowny, ale piękny w swojej prostocie język, jakim się posługiwał, zbliża tę książkę do reportażu, sprawozdania pisanego na żywo. Emocjonalnie ascetyczne opisy prowadzą tu od jednego punktu do następnego, tworząc chronologiczny ciąg zdarzeń.

W oparciu o świetne dialogi Worcella powstał spektakl opowiadający w pierwszej kolejności o dojrzewaniu głównego bohatera. Przy całym swoim emocjonalnym i moralizatorskim ładunku, przedstawienie Adama Sajnuka jest jednocześnie wdzięcznym widowiskiem, popisem wielkiego talentu aktorów oraz koncertem w jednym. Utwory wykonywane na żywo tworzą klamrę spajającą poszczególne sceny, umożliwiają łagodne przejścia między nimi. Reżyser po raz drugi udowodnił (wcześniej w "Kompleksie Portnoya" wedle książki Philipa Rotha), że nawet najbardziej zdawałoby się niesceniczny i zawiły tekst można świetnie przełożyć na język teatru przy użyciu prostych środków: światła, muzyki a także odpowiednio podanego słowa.

To właśnie te elementy powodują, że z książkowego weryzmu niewiele na scenie pozostało. Świat stworzony przez reżysera klimatem przypomina raczej na poły fantastyczne realia z filmów Tima Burtona. Groza łączy się tu z groteską, śmiech ze smutkiem, ironia z powagą. Scena z restauracyjnymi stolikami "udaje" fragment kawiarni, co powoduje, że niektórzy widzowie silniej odczuwają, ale i współtworzą duszną, nieprzyjazną atmosferę tego miejsca, pełnego nieszczerych uśmiechów i fałszywych uprzejmości. "Pacyfik" jest prawdziwie zaklęty czy może raczej przeklęty, bo każdy spędzony tu dzień to bitwa o przetrwanie w zawodzie i walka o zachowanie godności osobistej.

W przedostatniej scenie pijany Romek recytuje abstrakcyjnie brzmiący wiersz. Nikt nie zwraca na niego uwagi sądząc, że alkohol namieszał mu w głowie. W rzeczywistości to moment, kiedy zdał sobie sprawę z absurdu hotelowej rzeczywistości i przerażony tym odkryciem, próbował wyrazić je słowami. To moment zwrotny w życiu chłopaka - z delikatnego młodzieńca stanie się surowym mężczyzną. Jednak w przeciwieństwie do innych kelnerów będzie przede wszystkim walczył o swoją godność a nie posadę. Dzięki temu wyborowi otrzyma w zamian coś dużo cenniejszego - przepustkę na wolność ze świata zaklętych rewirów.

Spektakl Adama Sajnuka można też oglądać, szukając analogii do sytuacji współczesnych karierowiczów. Atmosferę panującą w dużych firmach trafnie oddał w utworze "Ręce pełne robota" Marcin Staniszewski z Beneficjentów Splendoru: "Jestem robotem, zapierdalam w sobotę/ Jestem robotem, nie ma później, nie ma potem/ Jestem robotem za niewielką kwotę, można mnie kupić/ Moje ręce, moją głowę, korpus, mięśnie, garderobę i procesory-sory-sory". Pytania o osobistą godność, wybór życiowych priorytetów i zachowywanie zdrowych proporcji między pracą a prywatnością są dzisiaj warte przypominania. Dzisiejszy Romek jest świeżo upieczonym studentem, który idzie do międzynarodowej korporacji na praktyki i zaczyna od podawania kawy swojemu szefowi. Stopniowo rezygnuje z życia osobistego na rzecz kariery. Marzy, żeby kiedyś mieć własny gabinet z widokiem na panoramę miasta. Czy w drodze na szczyt starczy mu odwagi i siły, by zawsze postępować honorowo?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji