Artykuły

ABC kobiety poszukującej

Jej kariera rozwija się szybko i różnorodnie, bo aktorka nie cofa się przed kolejnymi zawodowymi wyzwaniami. Znaną ze sceny i ekranu ANNĘ GUZIK, o życie, teatr, podróże i... piłkę ręczną pyta Henryka Wach-Malicka z Polski Dziennika Zachodniego.

A jak Anna

Mama wymarzyła sobie imię Anita, ale babcia ostro zaprotestowała przeciw temu wyborowi. Nie wiem dlaczego, ale nie spodobało jej się to imię. A ponieważ babcia miała w naszej rodzinie wiele do powiedzenia, zostałam Anną. W dzieciństwie nie przepadałam za tym imieniem. Wydawało mi się zbyt powszechne - w mojej klasie były cztery Anny. Ale kiedy dojrzałam, doceniłam jego prostotę i piękno. Poza tym ze zdumieniem i przyjemnością odkryłam fakt, że jestem jedyną Anną w naszym zespole...

B jak Bielsko-Biała

To jest pytanie standardowe: "Dlaczego pani trzyma się tego Bielska-Białej, skoro i tak gros czasu spędza pani w Warszawie". Zawsze, zgodnie z prawdą, odpowiadam: "bo czuję się tu dobrze i bezpiecznie". To jest mój wybór na ten czas. Nie wiem gdzie mnie los poniesie, jestem otwarta na "nowe", ale w tym momencie czuję się tu dobrze. Dostaję ciekawe propozycje, rozwijam się zawodowo, pielęgnuję przyjaźnie i - co nie mniej ważne - żyję w pięknym miejscu. Nie rezygnuję przy tym z pracy w Warszawie; tam, nie oszukujmy się, tętni źródło pracy dla aktorów. Oczywiście byłam kilkukrotnie bliska decyzji o opuszczeniu Bielska. Nie dlatego, że chciałam. Ilość zajęć zawodowych przerosła mnie i nijak nie dawało się ich zgrać. Na szczęście te trudne momenty minęły i po 8 latach udało się wypracować kompromis, pogodzić pracę w Warszawie z teatrem w Bielsku. Nie jestem herosem, już nie w każdym wypadku (śmiech). Potrzebuję chwili spokoju, wyciszenia i odpoczynku. Cenię dystans, który daje praca w różnych miejscach, z wciąż nowymi ludźmi. Z przyjemnością wracam wtedy do bielskiego teatru i ludzi, których znam i lubię. Niezmiennie od 12 lat wciąż jestem w podróży i nic nie zapowiada, aby miało się to zmienić.

C jak ciuchy

Przez lata nie miało dla mnie znaczenia, jak wyglądam prywatnie. Liczyło się jedynie, aby dobrze wyglądać na scenie, być ubranym odpowiednio do granej roli. Zawsze stawiałam wygodę na pierwszym miejscu, to się zresztą nie zmieniło. Szpilki i kreacje rezerwowałam na scenę, ekran i premiery. Z czasem poczułam jednak na własnej skórze trafność powiedzenia "Jak cię widzą, tak cię piszą" i już przywiązuję do stroju większą wagę. Ale nie jestem niewolnicą mody i na modowy terroryzm, który rozpanoszył się w mediach, patrzę przez palce. Cenię ludzi za ich wiedzę, za to kim są, a nie za to, co mają na sobie. Chciałabym, żeby inni patrzyli w ten sposób na mnie.

D jak dzieciństwo

Jestem katowiczanką z Zawodzia. W Katowicach wciąż mieszka moja rodzina, ja wpadam tam tak często, jak mi na to pozwalają obowiązki. Niestety, przy haśle "dzieciństwo" nie wpiszemy, że od przedszkola chciałam zostać aktorką, bo nie chciałam. A przy-najmniej o tym nie myślałam. Skończyłam LO nr VIII im. Wilhelma Piecka, które zresztą w tym czasie zmieniło patrona na Marię Skłodowską-Curie, i chodziłam do klasy z rozszerzonym językiem niemieckim. Miałam wprawdzie pomysł na naukę w liceum z wykładowym francuskim, ale powiem szczerze: stchórzyłam. W licealnych czasach wybierałam się na germanistykę albo na AWF. Studia aktorskie we Wrocławiu pojawiły się nagle; pod wpływem impulsu. Dostałam się na nie za pierwszym razem i dzień odczytania wyników uważam za jeden z najszczęśliwszych w życiu. Wszystko, co stało się później, było naturalną konsekwencją mojego wyboru.

H jak "Hela w opałach"

Przyniosła popularność, choć rozpoznawalność i nazwisko dał mi serial "Na Wspólnej". Śmieję się, że to mój "serial-matka". W "Na Wspólnej" gram jednak postać drugiego planu, Hela była bohaterką tytułową. Diabelna odpowiedzialność, pomyślałam przed zdjęciami, bo jak się uda, to zbierzesz laury, ale jak się nie uda, nie miną cię rózgi... Pomimo tych wątpliwości, a może właśnie dzięki nim, zebrałam się w sobie

i dostałam ogromny zastrzyk energii, który dał mi kreatywność i siłę. Bardzo miło wspominam pracę przy serialu, poznałam mnóstwo wspaniałych aktorów i miałam możliwość zaprezentowania moich aktorskich umiejętności szerokiej publiczności. Dodatkowo nabyłam biegłości w uczeniu się tekstu. A tekstu było sporo... Inna rzecz, że Hela wciągnęła mnie na chwilę w aktorski schemat z cyklu: "Guzik się sprawdziła, Guzik na bank dobrze zagra matkę dzieciom". Dlatego tak sobie cenię pracę w teatrze, tam dzięki charakteryzacji, kostiumowi i teatralnej umowności rozszerzam aktorskie emploi o role stricte dramatyczne, amantki, a nawet dzieci!

I jak inżynier

Techniczne wykształcenie to domena moich rodziców. Mama jest magistrem inżynierii, tata również nim był. Dzieci wyłamały im się jednak z tradycji. Brat skończył ekonomię, był zawodowym koszykarzem, obecnie jest sędzią i spikerem sportowym, a ja zostałam aktorką.

K jak "Królowa piękności z Leenane"

Maureen ze sztuki Martina McDonagha to najlepsza rola w moim aktorskim dorobku. Myślę, że podświadomie przygotowywałam się do niej przez wszystkie lata, zbierając doświadczenia zawodowe, jak również prywatne.

Ta brzydka, nieszczęśliwa dziewczyna budzi na przemian współczucie, litość i trwogę. Musiałam jej w sobie poszukać, odnaleźć w sobie potwora, który bywa delikatny i bezbronny zarazem. Sądząc z reakcji publiczności, udało się. Na taki materiał aktorki czekają latami, oby takie role spotykały mnie częściej.

M jak mieszkanie

Dobre pytanie... Gdzie ja właściwie mieszkam? To zależy oczywiście od aktualnych obowiązków zawodowych, ale statystycznie biorąc, połowę tygodnia spędzam w Warszawie, resztę czasu w Bielsku-Białej. Mój "dom" jednak jest teraz na południu. Dom, w rozumieniu miejsca, do którego wracasz z podróży.

N jak nałogi

Nie posiadam, nie ulegam.

O jak odchudzanie

Rzeczywiście, mój wizerunek zmienił się diametralnie od czasów "Heli w opałach". Cieszę się ze swojej obecnej sylwetki, jednak gdybym w czasie castingów do "Heli" była smukła i wiotka, raczej nie dostałabym tej roli. Miałam szczęście, że miałam wtedy inne warunki fizyczne; dzięki nim zostałam zauważona i wzięta pod uwagę. Tak to w życiu bywa. Coś, z czym możesz czuć się niewygodnie, przynosi ci nagle sławę i popularność. Jestem już na innym etapie, moje życie się zmieniło, ja razem z nim. Może teraz nadszedł czas na bardziej dramatyczne role, bo u nas, wiadomo, bohaterki tragiczne zawsze są chude! (śmiech)

P jak pociąg

Pociąg to poniekąd moje kolejne miejsce pracy. W czasie podróży uczę się tekstów, odpisuję nalisty, autoryzuję wywiady. A gdy wszystko to wykonam, mam czas na dwie najprzyjemniejsze czynności: czytanie książek i sen! Dzięki dobrej organizacji wysiadam z pociągu przygotowana do zdjęć czy próby, a w domu mam czas na wypoczynek.

R jak ręczna piłka

Temat rzeka! (śmiech). W piłkę ręczną grałam od III klasy podstawówki do IV klasy liceum. Trzy treningi w tygodniu, niedzielne mecze, obozy sportowe wgórach, więc beskidzkie szlaki mam zbie-gane wzdłuż i wszerz. Uwielbiałam ten sport, bo mogłam się wyżyć, być częścią zespołu i czasem zbierać aplauz za zdobyte bramki... Gdy przestałam trenować, przez jakiś czas nie mogłam oglądać transmisji z rozgrywek. Z żalu, że już nigdy nie zagram. Rozważałam nawet przejście na zawodowstwo, ale wystraszyłam się. Kontuzji, krótkiej kariery, treningów dwa razy dziennie, orki, którą musiałabym wykonać. Kiedy pojawiło się aktorstwo, zafascynowało mnie i już wiedziałam, że kończę z "ręczną". Było mi smutno, ale zaczynałam nowy etap w podróży i już nie mogłam się cofnąć. W szkole teatralnej pojawił się inny rodzaj ruchu - taniec, pantomima, pływanie, jazda konna. Potem odkryłam jazdę na desce, a niedawno tenis, który wciągnął mnie bez reszty. Lubię sport uprawiać i oglądać. Oglądam mecze, walki bokserskie, ksw, tenis, no i oczywiście skoki narciarskie i biegi!

S jak singielka

Hmm... Mam nadzieję, że to już zamknięty etap mojego życia (śmiech). Obecnie "Singielka" to tytuł monodramu, który 23 września zagości na Małej Scenie bielskiego teatru. Autorem tekstu i reżyserem jest Jacek Bończyk. To historia piosenkarki, która stara się radzić sobie z karierą, problemami przyjaciół i swoją samotnością. Padnie też parę gorzkich słów o naszym show-biznesie i codziennym życiu artysty. Do śmiechu i do łez. Będę po raz pierwszy sama na scenie, więc proszę trzymać kciuki.

T jak "Taniec z gwiazdami"

"T" to nie tylko "Taniec z gwiazdami", ale i trema. I tak się składa, że jedno z drugim się łączy. Trema męczy mnie przed każdym występem, nigdy nie bałam się jednak tak, jak w czasie realizacji "Tańca...". W każdą sobotę i niedzielę przez trzy miesiące trwania programu przeżywałam ogromny stres i wkładałam ogromny wysiłek, aby nad nim zapanować. Najgorsze było to, że to nie była moja dziedzina, nie czułam się w niej swobodnie, układy choreograficzne wydawały mi się matematycznymi wykresami. Doświadczenie na swój sposób traumatyczne, ale i... terapeutyczne; przez następny rok w ogóle nie odczuwałam tremy na scenie. Niestety, po jakimś czasie wróciła, choć w mniejszym natężeniu. Dzięki programowi zyskałam również figurę (śmiech), ogromną popularność, no i oczywiście świadomość własnego ciała i umiejętności taneczne, które wykorzystuję obecnie na scenie, np. w spektaklu "Hotel Nowy Świat".

W jak wścibstwo

Przejście z anonimowości, którą bardzo sobie ceniłam, w bycie osobą rozpoznawalną było niezwykle trudne. Wiem, że większość mi nie uwierzy, ale grając w teatrze, później w serialu w ogóle nie brałam pod uwagę tego aspektu mojej pracy. I nagle ludzie zaczęli mi się przyglądać, krzyczeć za mną moim serialowym imieniem. To był szok! Nim się przyzwyczaiłam minęło sporo czasu. Na szczęście większość reakcji jest sympatyczna, ludzie się uśmiechają, są naprawdę mili. Bywają też obcesowe uwagi i grubiańskie zachowania, do których nie jestem przyzwyczajona, ale takie historie zdarzają się marginalnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji