Artykuły

Taniec o zagładzie rozpoczął Spotkania Baletowe

"Kolor żółty" w choreogr. Graya Veredona na XVIII Łódzkich Spotkaniach Baletowych. Pisze Magdalena Sasin w Gazecie Wyborczej - Łódź.

- Gdy 37 lat temu otwierałem pierwsze Spotkania, nawet nie myślałem, że przyjdzie mi to zrobić po raz osiemnasty - mówił otwierając festiwal Stanisław Dyzbardis, dyrektor imprezy. Dzięki niej Łódź na 16 dni Łódź staje się baletową stolicą Polski. Zgodnie z tradycją, ŁSB zaczęły się premierą gospodarzy.

"Kolor żółty" to ostatnią część tryptyku o Łodzi Graya Veredona. Brytyjczyk historię zagłady Żydów poznawał z zapisków i opowieści. Losy getta na scenie przedstawia w krótkich epizodach: od ustanowienia żydowskiej dzielnicy aż po jej likwidację. Pojawiają się bohaterowie: Rumkowski (Tomasz Jagodziński, Grzegorz Cecherz, Adam Grabarczyk), ojciec z córeczką (Krzysztof Pabjańczyk i Karolina Sasin-Barylska), para zakochanych (Edyta Wasłowska i Grzegorz Cecherz).

Porównując "Kolor..." z poprzednimi realizacjami Veredona, zwłaszcza z "Ziemią obiecaną" i "Kobro", zauważamy powtarzalność pomysłów choreograficznych, a nawet sekwencji ruchu. Choreografia jest niezwykle realistyczna i czytelna, niemal uczniowska. "Choreograficzne studium głodu" przedstawia grupę ludzi, którzy rozszarpują między sobą odrobinę chleba, w ukryciu łapczywie zjadają zdobycz, a wreszcie zbierają z ziemi pozostałe okruszki. To zbyt nachalna dosłowność. W balecie, który nie może rywalizować z kinem wiernością szczegółów, warto raczej postawić na symbolikę i skupić się na przekazaniu emocji, a nie faktów. Veredon uparcie trzyma się realizmu, przedstawianego raczej ruchem i gestem zbliżonym do pantomimy, a nie tańcem. Taki charakter mają zwłaszcza sceny zbiorowe. W solówkach autor sięga po czysto baletowe środki wyrazu, a przedstawienie nabiera głębi. W pamięci pozostaje solo Gintautasa Potockasa, który jako legendarny duch getta Golem bezskutecznie próbuje ocalić tożsamość żydowskiego narodu.

Realistyczny charakter ma także muzyka Sławomira Kulpowicza. Kompozytor wykorzystuje typowe dla kultury żydowskiej instrumenty: skrzypce i klarnet; sięga po motywy muzyki klezmerskiej, towarzyszące pojawianiu się na scenie Chaima Rumkowskiego. Na wzór muzyki filmowej Kulpowicz buduje napięcie przez powtarzalność krótkich rytmicznych motywów.

Pierwsza od dłuższego czasu premiera baletowa w Teatrze Wielkim to dobry znak, ale przedstawienie Veredona nie wnosi zbyt wiele do obrazu współczesnego baletu.

Aleksandra Stanisławska, dyrektor artystyczna Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Łodzi: Ta premiera była bardzo oczekiwana, bo zespół baletowy ma niewiele okazji do zaprezentowania się. Warta zauważenia jest scenografia Waldemara Zawodzińskiego, adekwatna do tematu i prezentująca wiele ciekawych pomysłów. Także tancerze jak zwykle nie zawiedli. To bardzo dobrzy artyści. W granicach wyznaczonych przez choreografa zaprezentowali się jak najlepiej. Uważam jednak, że ich możliwości nie zostały w pełni wykorzystane. Utkwiły mi w pamięci trzy sceny, które w odróżnieniu od innych miały charakter zdecydowanie taneczny: duet ojca z dziewczynką w II akcie i dwa duety miłosne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji