Artykuły

Jeden temat - dwa przedstawienia

Na scenie elbląskiej Teatru im. Jaracza w Olsztynie idą aktualnie "Czarownice z Salem" Arthura Millera w reż. Jerzego Wróblewskiego*).

Ten sam teatr wystawił sztukę młodego dramaturga radzieckiej Kirgizji, Mara Bajdżijewa - "Pojedynek" (reż. Andrzej Przybylski)**).

Oba spektakle różnią się między sobą w sposób zasadniczy, reprezentują inne poetyki i konwencje teatralne, inny klimat, nastrój, tonację. Różnią się wreszcie poziomem wykonania i rodzajem środków inscenizacji. Przy tych różnicach jednak oba przedstawienia, a właściwie obie sztuki - zajmują się jednym generalnym problemem. Są wariantami tematu "jak być człowiekiem". Zachowanie godności ludzkiej, apel o humanizm, o odwagę do walki z oportunizmem, o wybór właściwej drogi życiowej. Te treści odnoszą się w identycznym stopniu do bohaterów procesu z Salem w dramacie Millera co i do trojga "z plaży" w "Pojedynku" Bajdżijewa. U Millera ów apel o zachowanie człowieczeństwa adresowany jest bardziej do zbiorowości, ilustrowany przykładami z obszarów życia społecznego, gromadnego; ma wymowę ostrą, bezkompromisową; niedwuznacznie mierzy w pewne zjawiska polityczne. "Czarownice z Salem" powstały przecież wtedy, kiedy w ojczyźnie autora szalały "czarownice" maccarthyzmu, kiedy powtórzyła się atmosfera szczucia i ogłupiania, kiedy ludzie popadli w chorobę atrofii myśli. Przeciwstawienie się opinii większości było jedyną drogą do uratowania godności ludzkiej. Dlatego Miller każe umrzeć Proctorowi. Co z tej sumy autora zostało w przedstawieniu elbląskim? W zasadzie wszystko, tyle że obciążone - chciałoby się powiedzieć zaśmiecone - pomysłami, które miały chyba ozdobić inscenizację a wyszły jej nie bardzo na zdrowie. Nie najszczęśliwiej zaprojektowane kostiumy, nieco ciężkawa, napoły realistyczna scenografia, liczne obrazki-symbole (skazańcy w trepach i workach z numerami na plecach maszerujący raz po raz przez scenę), rozwlekłe tempo odrobinę za dużo dosłowności w poddawaniu tekstu, sprawiają, że spektakl jest dosyć nużący. I że - mimo całej słuszności tezy Millera - pojawia się (i to chyba jest winą przedstawienia) nieco ambarasująca refleksja: zestarzał się nam ten Miller.

Inaczej rzecz się ma z "Pojedynkiem" Bajdżijewa. Ta małoobsadowa, kameralna sztuka jest właściwie ciągiem spowiedzi - monologów trojga młodych, współczesnych ludzi (dialogi nie są tu ważne, bo służą "doprowadzeniu" do momentu spowiedzi - monologu) szukających sposobu życia. O ile sama sztuka nie należy do szczytowych osiągnięć współczesnej dramaturgii (żeby wskazać tylko na naiwne, "typowe" życiorysy całej trójki, na nieporadność i pewien schematyzm motywacji psychologicznych), o tyle przedstawienie reż. Przybylskiego należy chyba uznać za interesujące. Potraktowano je w konwencji całkowitej umowności; nie było też przegadania, bo reżyser skrócił tekst dosyć wyraźnie. Rzecz całą, tj. pojedynek dwu postaw życiowych reprezentowanych przez dwu mężczyzn wobec jednej dziewczyny (która nie miała żadnej postawy własnej, a dopiero jej szuka) - rozegrano na małym kręgu sceny, obficie pokrytej piaskiem. Ten akcent plaży nadmorskiej stworzył rozmowom wymiar oderwania, abstrakcji; wydzielał je z codziennego życia, zostawiał sam szkielet myśli, same racje i pytania. Dziewczyna (Urszula Lorenz) wybiera walkę o życie wartościowe, ideowe. Ginie jeden człowiek (gra go Roman Michalski), drugiemu być może "otwierają się oczy" (Kazimierz Woźniak). Temat "człowiek" obronił się w teatrze raz jeszcze.

*) Teatr im. Jaracza, Olsztyn-Elbląg, "Czarownice z Salem" A. Millera. Reż. Jerzy Wróblewski, scenografia Liliana Jankowska.

**) "Pojedynek" Mara Bajdżijewa, reż. Andrzej Przybylski, scenografia Józef Zboromirski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji