Artykuły

Dramat Wyspiańskiego: prawdy wielkie i trudne

W ROKU 60-lecia odzyskania niepodległości przez Polską, w 70-lecie śmierci Stanisława Wyspiańskiego -- Teatr Współczesny wystąpił z premierą "Wyzwolenia", czyniąc ze spektaklu przesycone powagą święto. Kształt tego dzieła na scenie zaświadcza o dojrzałości teatru do podejmowania najważniejszych tematów narodowych.

Trudny jest ten dramat Wyspiańskiego, dziejący się w teatrze, wśród aktorów, w którym Konrad woła: "Strójcie mi, strójcie narodową sceną!" Chce poruszyć wielkie sprawy Polaków i na dobrą sprawę niepotrzebna mu jest do tego jakakolwiek fabularna otoczka. Jest trybunem. Wie o tej własnej scenicznej sytuacji, zwracając się do Masek: "Myśl się dla was gubi, bo nie widzicie myśli". Konrad chce ją jednak przedstawić, rzucić w oczy surowe prawdy, porwać za sobą... nie wszystkich, lecz najlepszych spośród nas. Zwołuje do wysłuchania stwierdzeń gorzkich, a nie do wspólnego ronienia łez.

"Wyzwolenie" jest dramatem, który długo, bo aż 13 lat, czekał na swą pierwszą realizację po wojnie. Podejmowali go najwybitniejsi twórcy teatru (m. in. Konrad Swinarski). Zabranie głosu w sporze z przeszłością, w sporze przepojonym pasją w odniesieniu do polskiej mitologii - wymaga od reżysera wiedzy, ukształtowanej osobowości i talentu. Maciej Englert, obejmując dyrekcję TW nie krył, iż przeznacza jakiś czas na przygotowanie zespołu i sceny tak, by móc wystawiać największe dzieła literatury dramatycznej. Uczynił to teraz, przedstawiając własną koncepcję "Wyzwolenia".

Ta sztuka Wyspiańskiego, jej konstrukcja, wywoływała krytykę wśród współczesnych, ale te pozostała sztuką, dla której wystawienia nie ustaliły się nieprzekraczalne reguły. Stąd inscenizacja "Wyzwolenia" w każdym wystawieniu zależy od tego, w jaki sposób reżyser postąpi z oryginalnym tekstem, co zeń wyeksponuje i jak to uczyni. Tym, nad czym musiał się zastanowić Englert, było pokazanie w sposób żywy dla dzisiejszego widza miejsca akcji: Teatru im. Słowackiego w Krakowie, gdzie rzecz się dzieje, czasu akcji - tj. roku 1902, a szerzej rzecz biorąc pokazanie teatru życia społecznego, wybijającego się ponad umowność sceny.

Englert zestalił wszystkie te wymogi w przedstawieniu o wyjątkowej klarowności, rezygnując z niektórych scen i postaci. Pracował nad "Wyzwoleniem" niespiesznie, skrupulatnie, z konsekwencją dążąc do nadania przedstawieniu formy, która nie zacieniałaby wielkich i ważnych słów o istocie bytu narodowego: o wolności, niepodległości, o wadach społecznych, i o postawach wobec klęsk. A nade wszystko przeciw obojętności.

Na marginesie tej premiery nasuwają się skądinąd oczywiste, refleksje na temat operowania przez reżysera będącymi do jego dyspozycji środkami. To, że Englert osiągnął doskonały związek scenografii, kostiumów, światła, dźwięku, a przede wszystkim - porozumienia aktorów, daje publiczności możność roztrząsania kwestii spektaklu doskonałego.

Marek Lewandowski dał szczecińskiemu "Wyzwoleniu" oprawę scenograficzną jednolitą, prostą, służebną. Zestaw barw strojów posługuje się paletą wyrażającą symbole czystości, uduchowienia (biały i fioletowy), z zaznaczonymi elementami aktywności wewnętrznej (czerwony). I w ten sposób wyraża się spoistość z młodopolskim okresem powstania dzieła.

Jest także, jak w każdym spektaklu TW - muzyka. Nie ilustrująca, lecz postawiona na prawach vox humana. Stąd też Andrzej Sobieski, kompozytor, ma swój udział wywoływania nastroju, jak w momencie rozpoczęcia III aktu, gdy przerywając podniosłe forte - daje miejsce słowu.

Z całego zespołu, występującego w "Wyzwoleniu" nie sposób wymienić każdego aktorskiego wejścia. Można być pewnym, że Mirosław Gruszczyński "czekał" na rolę Konrada. Działa na scenie w natchnieniu. Nie miota się, nie czyni ani jednego zbędnego gestu, przeżywa mękę nie sfałszowaną żadnym nierozważnym ruchem. Pomysł mówienia wielkiego monologu zza stołu, wprost do widowni, z opuszczonymi oczami - wzmaga napięcie, jak poruszenie najcichszej struny w pauzie koncertu. Irmina Babińska jako Muza i aktorka, Jacek Polaczek w roli Reżysera - stwarzają aurę przywołującą niejako zdarzenia autentyczne; nie czuje się ich gry, są naturalnymi postaciami zespołu aktorskiego. Każda z występujących osób ma swoje zadanie w budowaniu spektaklu i każda wykonuje je bezbłędnie.

"Wyzwolenie" jest spektaklem intelektualnym. Niesie ogromny bagaż do przemyślenia. Jest spektaklem emocjonującym. Dotyka współczesnych problemów narodu, pojęć patriotyzmu, ofiarności, aktywności, ideału (wspaniała scena monologu Konrada wobec... lekarza i pielęgniarki, sugerująca niezrozumiałe dla ludzi o letnich sercach szaleństwo człowieka cierpiącego za Polskę). "Wyzwolenie" jest także spektaklem pięknym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji