Artykuły

Bliżej? Gramy w miłość

"Bliżej" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Maciej Deuar w Kurierze Szczecińskim.

Londyn, klasa średnia doprawiona nutą życiowego nieudacznictwa. Sterylne i bezosobowe wnętrza mieszkalne, poczekalnie, ciemne pokoje oświetlone jedynie ekranem komputera, gdzie z rozmowy "na czacie" wylania się plan szybkiego i anonimowego seksu... Taka jest rzeczywistość wykreowana przez Norberta Rakowskiego na scenie "Malarni" za pośrednictwem sztuki Patricka Marbera "Bliżej". Smutny świat samotnych ludzi, mających wprawdzie spory apetyt na bliskość, ale niewiele chęci, by przekroczyć swój egoizm. Wolą grać w miłość, niż ją naprawdę przeżywać.

Tekst Marbera nie jest ani szczególnie literacko lotny, ani tym bardziej oryginalny. Ot, jeszcze jedna sprawnie napisana "bulwarówka" o męsko-damskich udrękach. Trudno nawet pojąć, dlaczego swego czasu "Bliżej" zdobywało renomowane angielskie i amerykańskie nagrody teatralne. Tymczasem reżyser szczecińskiej premiery stara się wydestylować z tekstu meritum: dlaczego w pewnym momencie ludzie się spotykają, chłoną wprawdzie uroki tego spotkania, ale nie potrafią zbudować czegoś trwałego? Poza wszystkim każdy nosi w sobie jakąś "historię" i frustrację.

Joanna Kupińska tworzy przekonującą postać złotowłosej Alice - delikatnej, wrażliwej, a zarazem rozpaczliwie cynicznej striptizerki. Konrad Pawicki bezbłędnie się wciela w lekarza Larry'ego, ambitnego w samczych podbojach i mszczącego się na Danie - dziennikarzu z działu nekrologów (Krzysztof Czeczot), który się spotyka z jego kochanką, wziętą fotografką Anną (Grażyna Madej). Dań porzuca dla Anny - Alice, która romansuje z Larrym...

Ten swoisty erotyczny kwadrat to rodzaj studium nietrwałości związku, gry pozorów mających podtrzymywać raz narzuconą sobie konwencję "bycia razem". Norbert Rakowski tworzy spektakl zwarty, klarowny i dobrze zagrany. Poszczególne sceny, przedzielone muzyką i ściemnieniami, przywodzą na myśl ujęcia filmowe, choć narracja nie przypomina filmu akcji czy choćby serialu telewizyjnego. Realizatorzy "Bliżej" w poszczególnych ujęciach pokazują, jak się krzyżują emocje, padają zbędne bądź natrętne słowa, a życiowe drogi protagonistów się rozchodzą...

Są w tekście Marbera akcenty humorystyczne, zresztą jest to adekwatny materiał na wszelkiego rodzaju "sceny gwiazd", bo sztuka nie wchodzi w "podejrzane" psychologiczne głębie, za to może być teatralną wersją skondensowanej telenoweli. Reżyser, powtórzmy, rzecz całą stara się uszlachetnić i nadać wymiar po trosze symboliczny. Operuje skrótem - realistycznym scenograficznym konkretem, a zarazem - wielofunkcyjne sceniczne elementy i "widzące się" sytuacje kreują swoistą psychologiczną przestrzeń powikłanych ludzkich emocji i odrzucenia. Ludzie są tu ze sobą blisko, a zarazem tak bardzo daleko...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji