Artykuły

Królowa chłodu

Czy rozmawialiście z dziećmi o śmierci? Zwykle pretekstem do takiej rozmowy bywa śmierć kanarka czy chomika. Zakłopotani rodzice plotą eufemizmy nad pudełkiem po butach, w którym na posłaniu z waty spoczywa drobny trupek. Nie umiemy rozmawiać z dziećmi o śmierci, tęsknocie, miłości, przemijaniu - o żadnej z tych poważnych rzeczy. Na szczęście wymyślono baśń i możemy nasze lęki ubrać w czerwony kapturek i wilczą skórę.

Współczesne produkcje telewizyjne adresowane do dzieci najczęściej są zinfantylizowaną wersją programów dla dorosłych - odwzorowują świat realny prozą. Nierzadko jest to proza nader "prozaiczna". Tymczasem teatr odwołuje się do świata emocji, intuicji, poetyckiej metafory - to jest język stworzony do rozmowy (z dzieckiem) o uniwersaliach.

Spektakl powstał na motywach "Królowej Śniegu", bodaj najdłuższej baśni Andersena. Nie sposób w półgodzinnym widowisku zawrzeć wszystkich wątków. Pozostaje reżyserowanie przez odejmowanie. Bardzo mi się taki zabieg podoba. Ze słowa "Andersen" autorzy spektaklu odjęli kilka liter - pozostał "sen" i "ars" (sztuka).

Jest Kaj i jest Gerda. Pobity przez skinów Kaj zapada w śpiączkę. Umieszczony na oddziale intensywnej terapii przez wiele dni balansuje na granicy życia i śmierci. Zakochana w nim mała Gerda popada w zwątpienie i apatię. Wysiłki lekarzy nie przynoszą rezultatów. Uśpiony Kaj odbywa podróż do Krainy Chłodu, gdzie czeka na niego piękna, bezduszna Królowa. Chłód uwodzi, chłód znieczula. Królowa ma do zaoferowania wieczność. Tymczasem mała Gerda odzyskuje wiarę i przywraca Kaja do życia siłą swojego przywiązania. Gdyby Piotr Mularuk reżyserował baśń o cebuli, zdjąłby z niej wszystkie kruche, zdrewniałe łupiny, aż zostałoby białe, jędrne cebulowe sedno.

"Królowa Śniegu" to motyw nienowy i wielokrotnie eksploatowany, ale twórcy "Królowej Chłodu" znaleźli rewelacyjny wizualny ekwiwalent Krainy Chłodu - zrujnowane wnętrze kościoła. Zimna, ogołocona ze sprzętów nawa świątyni stanowi tło dla bardzo przekonywającej w roli Królowej - Magdaleny Cieleckiej. Z kolei babcia Gerdy (tylko w bajce babcie bywają takie młode i ładne jak Danuta Stenka) utożsamia całą kobiecą mądrość świata, uzbrojoną w ciasteczka, pledy i imbryki z gorącą herbatą. Powściągliwa wieczność i nieobliczalna doczesność konkurują ze sobą na ekranie.

Jest w tym spektaklu kilkusekundowe ujęcie zupełnie genialne - kamienna martwa natura w tonacji perłowoszarej, surowa i wyrafinowana. Na jeden taki natchniony kadr składa się talent trzech ludzi - reżysera, operatora i scenografa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji