Artykuły

Krakowska plajta publiczno-prywatna

Miał być kabaret oraz sala prób i pracownie Teatru im. J. Słowackiego. Jest kamienica-widmo bez dachu.Tajemnicze zaginięcie 51-letniej Katarzyny Bączkowskiej władającej fundacją we wsi Opypy pod Grodziskiem Mazowieckim wywołało lawinę problemów w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego - pisze Zbigniew Bartuś w Dzienniku Polskim.

Już kilka miesięcy temu teatralne zaplecze miało przenieść się do budynku przy ul. Radziwiłłowskiej 3 w Krakowie. Zamiast tego instytucja została z rozbebeszonym obiektem pozbawionym dachu.

Ceniona krakowska firma Władysława Filipowicza która miała niebawem zakończyć wart 8 min zł remont obiektu, zeszła z budowy w marcu, bo nikt jej nie płacił. Od tego czasu nic się na Radziwiłłowskiej nie dzieje.

- Całe wnętrze, o, nawet stare windy... wszystko niszczeje od miesięcy pod gołym niebem! - dziwią się sąsiedzi.

W czerwcu wyszło na jaw, że spółka komandytowa FCC Rawelin i Wspólnicy, która zobowiązała się sfinansować remont kamienicy - nie ma pieniędzy. Miesiącami zapewniała, że je znajdzie, ale ostatnio poinformowała dyrekcję "Słowackiego", że bank odmówił jej kredytu i złożyła w sądzie wniosek o upadłość.

- Partnerstwo publiczno-prywatne w naszym wypadku zakończyło się klapą - przyznaje dyrektor teatru Krzysztof Orzechowski, który zagroził prywatnemu partnerowi sądem i prokuraturą. W środę doszło do ugody. Rawelin zobowiązał się sfinansować zadaszenie, by budynek-widmo nie popadł zimą w ruinę (ekipa Filipowicza ma się pojawić w poniedziałek). Strony zrzekły się wzajemnych roszczeń. W teatrze odetchnęli - ale pozostali z całą masą problemów. Będą też musieli wyjaśnić Urzędowi Marszałkowskiemu (któremu podlega "Słowacki"), dlaczego władze województwa dopiero teraz dowiadują się o wielu faktach.

Teatr od dawna potrzebuje sali prób. Chciał ją urządzić w swym magazynie przy Radziwiłłowskiej, a także umieścić tam zaplecze techniczne; dziś płaci słono za pomieszczenia zastępcze. - Nie stać nas na remont i adaptację budynku, więc postanowiliśmy to zrobić w ramach PPP - partnerstwa publiczno-prywatnego - tłumaczy Ewa Szafran, wicedyrektor "Słowackiego" odpowiedzialna za inwestycję. Prywatny inwestor miał zrobić remont w zamian za 20-letnią dzierżawę połowy budynku.

Przetarg wygrała firma FCC Rawelin i Wspólnicy powiązana z Fundacją Fortalicja Czemierniki (FCC) spod Grodziska Fundacja zajmuje się od 7 lat rewitalizacją zabytków w Polsce, w jej Radzie Programowej zasiadają znani profesorowie Politechniki Krakowskiej: Andrzej Kadłuczka i Aleksander Bóhm. Pełnomocnikiem FCC Rawelin jest Krzysztof Kron, syn długoletnich aktorów "Słowackiego". W sierpniu 2011 r., jako menedżer innej spółki powiązanej z FFC, odebrał wraz z Filipowiczem nagrodę Głównego Konserwatora Zabytków za wzorcową rewitalizację kamienicy przy... Radziwiłłowskiej 33 (róg Lubicz). Obiekt otrzymał też "Budowlanego Oscara 2010".

A po przeciwległej stronie Radziwiłłowskiej straszyło widmo. - Pani Katarzyna Bączkowska, decydująca jednoosobowo o losach Fundacji Czemierniki, znikła bez śladu i zostaliśmy bez środków - tłumaczy Krzysztof Kron.

___________

Krakowski Teatr im. Juliusza Słowackiego 6 maja zeszłego roku zawarł umowę z firmą "Ra-welin FCC sp. z 0.0. i Wspólnicy sp.k." ze wsi Opypy pod Grodziskiem Mazowieckim. Spółka zobowiązała się odnowić XIX-wieczny magazyn teatru przy ul. Radziwiłłowskiej 3 i zaadaptować go dla nowych celów - w zamian za 20-letnią dzierżawę części pomieszczeń.

Pierwszy w Małopolsce kontrakt oparty na ustawie o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP) miał być wzorem dla innych instytucji. - Wydawało się, że spływa na nas wielkie dobrodziejstwo i że pozyskujemy nowe źródło kapitału zdolnego wspomóc niedoinwestowane zazwyczaj działania w obszarze infrastruktury kulturalnej - mówi Krzysztof Orzechowski, dyrektor Teatru im. J. Słowackiego.

Zapuszczona kamienica miała zostać wyremontowana w ciągu 20 miesięcy kosztem 8 mln zł. Stworzony przez krakowskiego architekta Grzegorza Dreslera projekt zakładał "odświeżenie stalowych konstrukcji ścian i ceglanych murów oraz podzielenie przestrzeni szklanymi przegrodami". Na pierwszym piętrze i poddaszu teatr chciał urządzić wymarzoną 200-metrową salę prób (wykorzystywanie do tego głównej sceny to kosztowne kuriozum) i pracownie krawieckie. Parter i podziemia miał na 20 lat zagospodarować Rawelin.

"Podchodzę do tego osobiście, bo moi rodzice związani byli z Teatrem im. J. Słowackiego. Kiedy jesienią 2011 roku oddamy gotową inwestycję, miejsce to ożyje nie tylko w sensie architektonicznym, ale przede wszystkim społeczno-kulturalnym" - zapowiadał Krzysztof Kron z Rawelinu. Chciał tam urządzić dom aukcyjny, klub oraz kabaret polityczny.

- Mieliśmy wszelkie podstawy mu ufać - komentuje dyrektor Orzechowski. - Inwestycja koordynowana przez pana Krona na przeciwległym końcu Radziwiłłowskiej, róg Lubicz, przebiegała bez zakłóceń. A fundacja stojąca za oboma przedsięwzięciami zdawała się być gwarantem rzetelnej roboty.

Mowa tutaj o powstałej ponad siedem lat temu Fundacji Fortalicja Czemierniki (FCC) pozyskującej pieniądze na zakup i rewitalizację zabytków. Jej fundatorami są dwie spółki: Berken S.A. z siedzibą pod tym samym adresem (Mazowiecka 163) w Opypach oraz Senaco z Warszawy (ta druga od paru lat w likwidacji). Obie podarowały fundacji spory majątek

- Berken m.in. zespół pałacowo-obronny w Czemiernikach ("fortalicję" wycenioną w 2004 roku na 672 tys. zł), który ma stać się "perłą i ośrodkiem kulturalnym Podlasia". Senaco dało warte blisko 8,5 mln zł akcje Berkena Ponadto Grupa Żywiec podarowała zabytkowy browar w Bielsku-Białej (1,9 mln zł).

Fundacja otrzymała w sumie prawie 12,3 mln zł. W następnych latach nabywała kolejne zabytki, m.in. pałac w Kamionie oraz kamienice przy Mokotowskiej 8 w Warszawie (gdzie przyjmował kiedyś dr Tytus Chałubiński) i przy Szujskiego w Krakowie. Część potem sprzedała część przekazała do powiązanych spółek. To tzw. spółki celowe, do realizacji konkretnych zadań, jak "Mokotowska 8" (obecnie Antilabe), czy powołana trzy lata temu Rawelin FFC sp. z aa i Wspólnicy spółka komandytowa

Właśnie ta ostatnia stała się wiosną zeszłego roku "stroną prywatną" pionierskiej umowy PPP z Teatrem im. J. Słowackiego. Inna spółka powiązana z FFC - "Domy Polskie" z siedzibą przy Mokotowskiej 8 w Warszawie - kończyła w tym czasie rewitalizację kamienicy przy Radziwiłłowskiej 33, obok Hotelu Europejskiego. Wykonawcą robót była ceniona krakowska firma Władysława Filipowicza i jego syna Artura

Radziwiłłowska 33 wzbudziła podziw. Zdobyła tytuł "Budowy roku 2010", a potem prestiżową nagrodę Głównego Konserwatora Zabytków. W imieniu inwestora odebrał ją Krzysztof Kron. Jednocześnie prosił o cierpliwość dyrekcję Teatru Słowackiego. Bo przy Radziwiłłowskiej 3 nie było tak różowo.

Prace ruszyły wprawdzie zgodnie z planem, a ich wykonawcą został niezawodny Filipowicz, ale w marcu 2011 r. zszedł z budowy. - Włożył tam 732 tys. własnych złotych, musiał zapłacić 132 tys. zł podatku VAT od wystawionych faktur, a Rawelin nie zapłacił mu grosza - wyjaśnia Stanisław Wierzbiętą prezes spółdzielni Bud-mat, do której należy Filipowicz. Dodaje, że byli gotowi kontynuować prace, przedłużali termin płatności do końca kwietnia a potem września Bez skutku.

Ze współpracy z Rawelinem zrezygnował też Grzegorz Dresler. - Firma nie zapłaciła mi za nadzory autorskie oraz części wynagrodzenia za projekt wykonawczy. Zalega mi z płatnościami od grudnia 2010 r. - wyjaśnia architekt.

Roboty przy Radziwiłłowskiej zamarły. W teatrze twierdzą.że długo - zbyt długo - nie wiedzieli, dlaczego. W pismach dyrektora Orzechowskiego, jakie ostatnio trafiły do Urzędu Marszałkowskiego, jest m.in. stwierdzenie, że Rawelin "przez długi czas utrzymywał w tajemnicy przed teatrem fakt braku środków na realizację umowy".

- Wolnorynkowa rzeczywistość okazała się brutalna - mówi dyrektor Orzechowski.

Jak wyjaśnia Krzysztof Kron, to Fundacja Czemierniki zapewniała środki na finansowanie przedsięwzięć realizowanych przez powiązane spółki. Tak miało być i tym razem. W statucie fundacji jest jasno napisane, że najwyższym jej organem jest Rada Fundatorów oraz że "Radę Fundatorów powołują Fundatorzy w osobie Katarzyny Zofii Bączkowskiej". Słowem - to ona decyduje o losach fundacji: powołuje zarząd, zezwala na sprzedaż majątku, zaciąganie zobowiązań itp. Fundatorka przewidziała że w wypadku jej śmierci uprawnienia te przejdą na jej dzieci. Nie napisała natomiast, co robić, kiedy zniknie bez śladu. A właśnie tak się stało.

- Katarzyna Bączkowska jest poszukiwana jako zaginiona - mówi asp. Katarzyna Zych

z Komendy Powiatowej Policji w Grodzisku Mazowieckim.

- Ostatni raz widziano ją 18 stycznia Jej córka zgłosiła nam to 17 marca Nic więcej nie udało się ustalić, oprócz tego, że samochód, w którym ostatni raz widziano panią Katarzynę wraz z również zaginionym mężem, odnalazł się w lutym w warsztacie samochodowym.

- Po zaginięciu fundatorki działalność fundacji została sparaliżowana i musieliśmy nagle szukać pieniędzy z innych źródeł - tłumaczy Krzysztof Kron. Zapewnia że jeszcze w marcu poprosił o kredyt w krakowskim oddziale wielkiego banku. - Zdawali się przychylni, prosili o kolejne dokumenty, zabezpieczenia Wszystko im daliśmy. Po sześciu miesiącach jednozdaniowym pismem odmówili nam kredytu

- twierdzi Kron.

11 października złożył w kancelarii teatru oświadczenie o braku środków. Przedstawiciele teatru pobiegli na Radziwiłłowska sprawdzić, czy "została spełniona obietnica zabezpieczenia obiektu przed zimą". Okazało się, że nie. Dyrektor Orzechowski zagroził Rawelinowi sądem i prokuraturą. Wezwał do negocjacji w sprawie pokrycia strat. Teatr nadal nie ma bowiem sali prób, nie ma gdzie wyprowadzić pracowni, ponosi koszty wynajmu, a w dodatku - pozbawionemu dachu obiektowi przy Radziwiłłowskiej grozi ruina

Do negocjacji doszło w środę, zakończyły się ugodą, w której strony zrzekły się wzajemnych roszczeń. - Wszyscy straciliśmy - ubolewa Krzysztof Kron. - Teatrze względów oczywistych, ale i my. Włożyliśmy w tę kamienicę milion złotych, których nikt nam nie odda

Co z zaległościami wobec wykonawców, projektanta?

- Panu Filipowiczowi zapłaciliśmy za zrobienie dachu, prace mają ruszyć w poniedziałek

- mówi menedżer.

Co dalej z Radziwiłłowska 3? - Nie stać nas na ten remont. Musimy rozpisać nowy przetarg - mówi wicedyrektor Ewa Szafran. - Może ktoś się zgłosi. Jeśli nie, być może trzeba będzie budynek sprzedać i za uzyskane pieniądze kupić coś, w czym można by urządzić salę prób i pracownie.

- W ślad za porządkiem prawnym nie poszły zmiany świadomości - ubolewa dyrektor Orzechowski. - Inwestowanie w kulturę jest nadal dość powszechnie postrzegane jako pomysł szalony. Podobnie zresztą kombinują banki przyznające kredyty. Drugim problemem jest praktyczna bezbronność publicznych partnerów wobec trwających latami i pełnych zawiłości procedur sądowych na wypadek niewywiązania się partnera prywatnego z umowy. Na szczęście w naszym wypadku udało się wynegocjować ugodę, która jednoznacznie kończy tę niefortunną współpracę

- dodaje.

WITOLD LATUSEK, CZŁONEK ZARZĄDU WOJEWÓDZTWA MAŁOPOLSKIEGO:

- 0 tym, że na Radziwiłłowskiej 3 nic się od marca nie dzieje i że budynek nie ma dachu, dowiedziałem się w miniony czwartek. Sytuacja mocno mnie zaniepokoiła. To jest pierwsza inwestycja w województwie w trybie PPP, więc zarząd województwa w zeszłym roku zadecydował, że co miesiąc mamy otrzymywać raporty o jej realizacji. Teraz widzę, że wiosną przestały spływać. Musimy wyjaśnić, dlaczego. Najważniejsze jest jednak zabezpieczenie budynku przed zimą, by nie doszło do katastrofy budowlanej. W poniedziałek w trybie pilnym wysyłam tam kontrolę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji