Artykuły

Jednym słowem: warto

"Kantata na cztery skrzydła" w reż. Grzegorza Warchoła w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Natalia Motyl w portalu Stacjakultura.pl

"Kantata na cztery skrzydła" - polska komedia autorstwa Roberta Bruttera w reżyserii Grzegorza Warchoła. Sztukę obejrzeć można na deskach Teatru Polonia.

W zabawny sposób przedstawiony został dramat kobiety (Agata Kulesza), która w chwili swojej największej desperacji tuż przed popełnieniem samobójstwa wypowiada słowa: "Aniele Boży stróżu mój ". Bohaterka nie zdaje sobie sprawy, jakie skutki niesie za sobą fragment modlitwy. Długo nie musi czekać W dość chaotyczny sposób pojawia się on, Amhiel (Sławomir Orzechowski) - Anioł Stróż z niepoukładanym własnym życiem. Jego zadaniem jest odwieść kobietę od zamierzonego celu. Ale czy przychodzi mu to z łatwością? Na pomoc przybywa więc w sposób nienaganny młody, przystojny Anioł (Marek Kudełko), ze znacząco odmiennym podejściem do problemu. W tym momencie dochodzi do serii zabawnych spięć między starszym, trochę zakompleksionym i nieco zdesperowanym Amhielem, a nowoprzybyłym pewnym siebie Aniołem. Czy w całym tym zamieszaniu uda im się uratować kobietę?

W sztuce przedstawiona jest tragedia jednej kobiety, ale poruszony problem dotyczy większości społeczeństwa. Ukazana została słaba psychika człowieka, gdzie przy kilku niepowodzeniach życiowych wpadamy w wir, z którego ciężko nam się uwolnić. Pomimo tak trudnego tematu widz nie jest przytłoczony dramatem, który rozgrywa się w życiu bohaterki. Dzieje się to za sprawą trafnego, zabawnego dialogu. To właśnie odpowiednia gra słowna między postaciami nadaje sztuce charakter komediowy. Ale czym byłby spektakl bez gry aktorskiej? Na wyróżnienie bezapelacyjnie zasługuje Sławomir Orzechowski, który wcielił się w rolę Amhiela. Aktor genialnie odnalazł się w postawionym przed sobą zadaniu. Od pierwszych sekund pojawienia się na scenie wzbudził sobie moją sympatię, którą utrzymał do końca sztuki. Kolejny plus wystawionej na deskach teatru Kantaty na cztery skrzydła to kameralna atmosfera. Spektakl odgrywany jest na małej scenie, co potęguje bliskość widza z aktorem, a to bardzo sobie cenię. Zaznaczę, że warto usiąść na podwyższeniu, co gwarantuje, że nic nie umknie naszej uwadze. Na intymność sztuki składa się również minimalistyczna scenografia. Na deskach teatru dostrzec możemy stół, dwa krzesła i zawieszony sznur z pętlą, który miał posłużyć bohaterce w "rozwiązaniu" jej problemów. Jedyne rozczarowanie jakie można napotkać, i które spowodowane jest błędną informacją na stronie internetowej teatru, to brak udziału publiczności w sztuce. Bowiem czytamy, że to właśnie my - widzowie mamy wpływ na powodzenie misji aniołów, natomiast rzeczywistość trochę od tego odbiega. Jednak to małe zamieszanie nie jest w stanie popsuć tego wieczoru.

Jednym słowem: warto! Obowiązkowa pozycja na liście sztuk teatralnych, które należy obejrzeć. Nawet ci, którzy szerokim łukiem omijają takie miejsce jakim jest teatr, nie będą żałowali czasu, który poświęcili, by się tam znaleźć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji