Artykuły

Sceny małżeńskie

"Seks dla opornych" w reż. Krystyny Jandy na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Mistrzowskie aktorstwo Doroty Kolak i Mirosława Baki - to najważniejszy powód, dla którego warto obejrzeć w Teatrze Wybrzeże komedię "Seks dla opornych".

Barbara i Karol, małżeństwo po pięćdziesiątce, przyjeżdża na weekend do drogiego hotelu z prostym planem: chcą ożywić swoje życie erotyczne. Ma im w tym pomóc przewodnik "Seks dla opornych". Jednak zabawy w łóżku (i poza nim) stają się mniej istotne, gdy bohaterowie starają się porozmawiać o swoim życiu.

Tekst kanadyjskiej autorki Miechele Riml napisany jest z werwą, nie brakuje w nim błyskotliwych dialogów i przezabawnych ripost. I choć cała historia skompilowana jest ze stereotypów i nie ma w niej nic oryginalnego, w trakcie spektaklu szczególnie to nie razi (podczas pracy nad przestawieniem pojawił się nawet pomysł, by nazwać je po prostu "Banalna historia"). Jednak czy każdy moment naszego życia jest wyjątkowy i niepowtarzalny?

Tytuł "Seksu dla opornych" (w oryginale to "Sexy laundry") może być trochę mylący. Bowiem kluczowa nie jest tu kwestia skonsumowania (lub nie) stosunku płciowego. To zabawna, ale też momentami wpadająca w poważniejszy ton opowieść o związku, który po latach stracił nieco kolorów, spowszedniał. W ciągu kilkudziesięciu lat małżeństwa Barbara i Karol zmienili się; choć ciągle się kochają, trudno zaakceptować im te zmiany (w sobie, ale też w partnerze), przełamać rutynę, dodać szczyptę szaleństwa do wspólnego życia.

Na "Seksie dla opornych" widać wyraźnie stempel firmowy Teatru Polonia Jandy. Wszystko jest tu podporządkowane opowiadanej historii i wyeksponowaniu gry aktorskiej. Scenografia Macieja Marii Putowskiego jest prosta i funkcjonalna: dwie ściany hotelowego pokoju, z drzwiami, dużym oknem i szafą oraz ogromne łóżko na środku. W spektaklu praktycznie nie pojawia się muzyka, słyszymy za to fragmenty ścieżki dźwiękowej filmu "Casablanka". Reżyseria Krystyny Jandy ogranicza się właściwie wyłącznie do prowadzenia aktorów. O ile w przypadku poważniejszych i mocniejszych tekstów, nierzadko wystawianych przez warszawską Polonię, taka "przezroczysta" i dość tradycyjna forma nieco drażni, to w "Seksie dla opornych" sprawdza się doskonale. Bo najważniejszy w tym spektaklu jest duet aktorów.

Dorota Kolak i Mirosław Baka mają na swoim koncie dziesiątki świetnych ról. W takiej formie, w jakiej byli premierowego wieczoru, potrafiliby porywająco zagrać na scenie książkę telefoniczną. A tekst Riml wydaje się dla nich stworzony.

Barbara Doroty Kolak jest kobietą pełną energii, przerażoną przemijającym czasem, jednak pragnącą korzystać z pełni życia bez względu na wiek. Rozterki i kompleksy odchodzą w cień, gdy decyduje się jasno sformułować swoje oczekiwania. Kolak bez problemu tworzy barwną, żywiołową postać, momentami nieco komiczną, chwilami wręcz tragiczną, jednak nieustannie pełną wewnętrznej siły. Karol Mirosława Baki ma więcej zahamowań, jest odrobinę wycofany i brak mu polotu. Jednak w odpowiednim monecie potrafi zawalczyć o uczucie. Aktor kreuje sympatyczną, nieco marudną postać z krwi i kości.

Całe przedstawienie trwa niewiele ponad godzinę. Tym bardziej zaskakująca jest decyzja o 20-minutowej przerwie w połowie spektaklu. Tekst Riml napisany został jako jednoaktówka, przerwa nie jest też wymuszona kwestiami technicznymi (jak choćby zmianą scenografii). Rozumiem, że przedstawienie pomyślane jest także dla warszawskiej publiczności, która częściej niż mieszkańcy Trójmiasta bywa w teatrze przede wszystkim w celach towarzyskich (a i bufet musi zarobić), jednak taki zabieg szkodzi dynamice sztuki. Akt pierwszy kończy się w połowie dość dramatycznej sceny, kontynuowanej w akcie drugim. Niestety aktorom po przerwie przez kilka pierwszych minut trudno "z biegu" wskoczyć na tak wysoki poziom emocji.

"Seks dla opornych" Krystyny Jandy nie jest sztuką, po obejrzeniu której godzinami rozmyślać będziemy o blaskach i cieniach ludzkiej egzystencji. Jednak to rodzaj teatru nieczęsto spotykany - i to nie tylko w Trójmieście. Przedstawienie daje półtorej godziny świetnej zabawy z odrobiną powagi; to komedia nieszczególnie oryginalna, ale bardzo sprawna i niegłupia, pozbawiona prostackich gagów czy wulgaryzmów. Wreszcie najważniejsze: to kawał gry aktorskiej na naprawdę wysokim poziomie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji