Artykuły

Życie w pigułce

Są ludziki - niby każdy inny ale wszystkie powiązane tymi niewidzialnymi nićmi, które sterują działaniami i nastrojami tłumu. I pojawiają się indywidua - każde z jedną monstrualną cechą, którą starają się jak najbardziej wyeksponować, bo ma uwierzytelnić ich niezwykłość i ponadludzikowość. Jest więc Obszerny, Wybujały, Krótkoręki, Trójnożny, Głowonożny i Człowiek - Śmieć. Każde indywiduum stara się uwieść tłumek, żeby nad nim panować. Toczy się gra o władzę, czyli manipulowanie. Ale, jak to często nie tylko w komiksach bywa, propagandowy atut, zbyt nachalnie demonstrowany, staje się zawalidrogą, kulą u nogi, przyczyną klęski. Tłumek daje się porywać pierwszym uniesieniom, ale potrafi też odreagować, jest chimeryczny, miota się od uwielbienia po wrogość. Które indywiduum potrafi nad nim zapanować? Oczywiście to, które posiądze gazetę. Odtąd gazeta będzie narzucać społeczne konwencje i mody, podsuwać tematy do myślenia i gotowe interpretacje zdarzeń. Za gazetą zasiądzie Obszerny, mimo obszerności sprytnie już niewidoczny, przez gazetę manipulujący tłumem.

Życie społeczne w pigułce, obserwowanie przez mikroskop żyjątek w kropli wody - taki jest "Komiks" Janusza Tartyłły wystawiony w Tarnowskim Teatrze. Zgodnie z tytułową formułą, świat jest tu maksymalnie skondensowany i uproszczony, sytuacje sprowadzone do podstawowych gestów, dialogów właściwie nie ma, jedynie pojedyncze okrzyki. Nie dziwi więc dbałość inscenizatora o dużą dyscyplinę poszczególnych sytuacji, o precyzję każdego scenicznego kadru, synchronizację aktorskiego gestu i plastyczne walory przedstawienia. Dzięki tej dbałości twórca spektaklu otrzymuje sporą wyrazistość i jednorodność widowiska, choć jest ono przecież złożone z wielu gatunkowo różnych elementów m.in. pantomimy, cyrku, czy kabaretu w scenie finałowej.

Niestety, Tartyłło nie uzyskał takiej jednorodności jeśli chodzi o poziom komiksowych "okienek". Obok bardzo precyzyjnych, dynamicznych i pomysłowych, są "okienka" puste, nie dopowiedziane, jakby autorowi zabrakło błyskotliwego konceptu, a już zupełną klapą jest scena erotyczna z nagą kobietą - deską; niesmaczna, głupia i niepotrzebna.

Ta nierówność koncepcyjna i realizacyjna "Komiksu" jest oczywiście jego największą słabością. Obawiam się, że przez nią znakomity zamysł - stworzenie komiksu na scenie - nie stanie się takim wydarzeniem, jakim mógłby być i że zejdzie z afisza jako takie sobie przedstawionko. Szkoda, bo akurat Janusz Tartyłło - autor, scenograf, reżyser i aktor w jednej osobie - był osobą jak najbardziej predestynowaną do obleczenia intrygującego pomysłu w znakomity kształt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji