Artykuły

Hanna Klepacka w plebiscycie Ale Sztuka!

Nie jest łatwo obcować z klasycznym tekstem, nasączonym archaicznym, zapomnianym już słownictwem. Wielką sztuką jest stworzyć kreację okrutnej, podłej morderczyni, której jednak współczujemy. Hannie Klepackiej bez wątpienia to się udało - pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona-Góra.

Miniony rok nie zatrząsł lokalną kulturą. A jednak bez problemu udało mi się wybrać garstkę ludzi, którzy naprawdę zachwycili. To na pewno Hanna Klepacka [na zdjęciu], Fundacja Salony, zespół Bezsensu i Rafał Wilk

Nie jest łatwo obcować z klasycznym tekstem, nasączonym archaicznym, zapomnianym już słownictwem. Nie jest łatwo sprawić, by brzmiał zrozumiale, "dzisiejszo", blisko. Wielką sztuką jest stworzyć kreację okrutnej, podłej morderczyni, której jednak współczujemy. Hannie Klepackiej bez wątpienia to się udało.

Aktorka Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze stanowczo za długo czekała na rolę, w której mogłaby pokazać pełen wachlarz swoich aktorskich możliwości. A te, jak już wiemy, są imponujące.

Jej Medea wpada w diabelską furię, miota się w konwulsjach, rozrzuca gdzie popadnie kamienie i noże. Bałagan na scenie udziela się w głowach widzów. Medea misternie knuje bestialski mord, w którym ofiarami są mąż i własne dzieci. Genezą jej zbrodniczych działań jest wielka rozpacz po utracie mężczyzny, który okazał się niewierny i tchórzliwy. Mężczyzny, którego Medea wciąż kocha na śmierć i życie.

Klepacka świetnie poradziła sobie z tą niezwykle trudną rolą. Więcej - zagrała fenomenalnie. Stworzyła postać wyrazistą, choć pełną sprzeczności. Czyli dokładnie taką, jaka nasuwa się na myśl o Medei. Wrażliwą, wyczuloną, kochającą do bólu, a jednak zdolną do nieludzkich zbrodni.

Aktorka sprawiła, że na scenie widać i słychać właściwie tylko ją. Pozostałe postacie zdają się zamazywać, nie zapadają już tak w pamięć. Jak zimna i nieczuła musi być kobieta, która obserwując cierpienia Medei w wykonaniu Klepackiej, nie poczuje absolutnie nic.

To nie tylko kulturalny zachwyt, to kulturalny szok. Za wielki wkład pracy w rolę i za niesamowity efekt

- wykrzyknik i wielkie brawa dla Hanny Klepackiej.

Fundacja na salonach

Zaułek Artystów to sporny obiekt. Miał być dostępny dla mieszkańców, otwarty, tętniący życiem. Tak nie jest. Częściej niż zaproszenia na imprezy widzimy zaryglowaną bramę do podwórza przy ul. Fabrycznej.

Ale jeśli już coś się w obiekcie dzieje, to najczęściej zasługa Fundacji Salony. Grupy młodych, zdolnych ludzi pod wodzą Marty Gendery, którzy w Zaułku działają niczym twórczy dynamit. Wpuszczają tu energię, pasję, niesztampowe pomysły. Jeśli akurat nie organizują ciekawego wernisażu, to zapraszają do artystycznej czytelni. Zaskakują i otwierają oczy akcjami typu "WC Znak. Światowy Dzień Toalet". Ich poczynania doceniają w świecie. W lutym artyści z Fundacji Salony jadą do Sztokholmu reprezentować Polskę na prestiżowych targach sztuki Supermarket.

Rozruszać martwe, choć doświadczenia brak, to nie tylko wyzwanie, ale to też sztuka. Wykrzyknik dla prężnej Fundacji Salony!

Obrazy zaburczały

Nie można przejść obojętnie obok wystawy Rafała Wilka "Obrazyburczą" w Galerii Nowy Wiek. Niezwykle obrazy, umiejętne łączenie dóbr techniki z archiwaliami, niesztampowy, intrygujący dobór tematów. Eklektyczność, choć połączona jedną, spójną, narracją. To robi wrażenie.

Rafał Wilk ma już na swoim koncie wiele ważnych osiągnięć, nagród, wyróżnień, wystaw. Coś czuję, że to i tak dopiero początek. Warto wręczyć mu rozkrzyczaną statuetkę już teraz, bo za kilka lat na półce może już zabraknąć miejsca.

Dobra muzyka z sensem

Arka Tydę poznałam, kiedy wraz z Andriejem Kotinem zakładał grupę Hoboys. Zaimponował mi pasją, miłością do muzyki, odwagą i otwartością na eksperymenty. Wkrótce okazało się, że w rękawie ma jeszcze innego asa - doświadczony już zespół

Bezsensu. I ten spodobał mi się bardziej. Mądre teksty, dobra muzyka i do tego melodia, która bezwarunkowo wbija się w ucho. I wcale im nie wierzę, gdy mówią, że grają tak, jak się nazywają.

Pewnie nie bez powodu w grudniu ub.r. w konkursie "Scena Machiny" nieco zmieniono zasady. 0100 tys. zł na nagranie płyty walczyło 376 wykonawców, wśród nich zielonogórski Bezsensu. Głównej nagrody wprawdzie nie wygrał, ale nie wyjechał z pustymi rękami. Otrzymał wyróżnienie, które przez organizatorów, z Piotrem Metzem na czele, wcale nie było planowane.

Skoro naszych muzyków doceniają w stolicy, warto, żebyśmy i my się pochylili. To ma sens - wykrzyknik dla chłopaków z Bezsensu!

Laureatów tegorocznej nagrody Ale Sztuka! poznamy 7 lutego w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze. O

GORZÓW WIELKOPOLSKI

Dla Gazety

Marta Gendera

historyk sztuki, kurator, prezes Fundacji Salony

- Z artystami z Fundacji Salony pracuję od kilku lat, nigdy nie miałam jednak okazji być tak blisko procesu tworzenia jak teraz.

Sąsiadując i współpracując z nimi w Fundacji Salony/ Krzywym Kominie, na co dzień mam przyjemność obserwować, jak powstają kolejne prace. W ciągu ostatniego pół roku powstało ich bardzo wiele. Trudno nominować jednego artystę. Ponownie wyróżniłabym Olę Kubiak za indywidualne doświadczenia z filmem ("Dolce vi ta") i fotografią. Wskazałabym na Michała Jankowskiego za skrupulatną pracę w cyklu obrazów "Zdegenerowanych" i "Astronautach", za świetną wystawę w galerii Żak| Branicka w Berlinie, za czerpanie z tradycji polskiej sztuki powojennej. Na nagrodę zasłużył także Jarek Jeschke, który cały 2011 r. poświęcił na precyzyjne tworzenie poszczególnych elementów "Żelaznego". Nagroda Ale Sztuka! w rękach Rafała Wilka byłaby w pełni zasłużona - za wystawę w zielonogórskim BWA i w MZL oraz za umiejętność łączenia tradycyjnych technik obrazowania z eksperymentami multimedialnymi. O NOT. PN /

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji