Artykuły

Łętowska: ACTA to wynik lobbingu

- Niepokoi mnie nierzetelność argumentacji rządu. Czy można aż tak nie widzieć problemów, które stworzy ACTA? - mówi prof. Ewa Łętowska, była rzecznik praw obywatelskich

Ewa Siedlecka: Kto ma rację w sporze o ACTA? Rząd mówi, że nic nie zmienia w polskim prawie. Organizacje broniące prywatności i wolności w internecie, że grozi łamaniem praw internautów.

Prof. Ewa Łętowska: Rząd ma rację, że ACTA bezpośrednio nic nie zmienia. Ale jest to argument tak prostacki z prawnego punktu widzenia, że aż podejrzany. Czy można aż tak nie widzieć problemów, które stworzy? ACTA jako akt prawa międzynarodowego zobowiązuje państwa do zapewnienia konkretnych warunków dochodzenia ochrony praw I poziomu ich ochrony. Te warunki są niepokojące. Gdy umowa ACTA będzie podpisana, to sygnatariusze będą pytać Polskę, jak ją realizuje. Będzie presja, że umowa została zawarta i trzeba ją implementować. I to tak, jak ten naciskający to rozumie.

Rząd zapewniał, że nic w prawie polskim nie będzie zmieniał w związku z ACTA.

- To Polska, a nie ten czy inny rząd bierze na siebie obowiązek wykonania umowy międzynarodowej. Dlatego strona społeczna ma rację, alarmując, że skoro przyjmuje się prawo ewidentnie pod presją mocarnych, komercyjnie nastawionych lobbies, to nie wiadomo, jak będzie potem implementowane.

Rząd zapewnia, że w ACTA nie ma nic nowego w stosunku do polskiego prawa. Ale czy jest w polskim prawie cywilnym np. możliwość "konfiskaty lub innego przejęcia kontroli nad podejrzanymi (...) narzędziami związanymi z naruszeniem" prawa? Takim "narzędziem" może być portal internetowy.

- Oczywiście, że nie ma! I właśnie dlatego jest to takie niepokojące. Niepokoi mnie nierzetelność tej argumentacji: z jednej strony prawdziwej, bo ACTA nie będzie obowiązywać bezpośrednio, więc w tym sensie nic nie zmieni w polskim prawie. A z drugiej strony pomijającej fakt, że ACTA otwiera drogę do nacisków na zmiany w polskim prawie. Zmian daleko idących, i to w niepokojącym kierunku.

Należy się bać przyjęcia prawa, w którym jest tak wiele niejasności. I przy pełnej nieprzejrzystości jego powstawania. To powoduje podejrzenia, że jednak chciano coś ukryć. Dziwię się lekkomyślności polskich europarlamentarzystów, którzy dopiero teraz się obudzili w tej sprawie. Mówią, że dopiero teraz dotarło do nich, z czym mają do czynienia. Ale jeśli tak, to mamy przerażający obraz ludzi, którzy nie rozumieją, nad czym głosują. I za co im płacą.

Internet nie zna granic, więc może się zdarzyć, że polskich internautów - np. robiących zakupy - obejmie prawo innego kraju, który podpisał ACTA i inaczej je rozumie niż Polska? A do polskich operatorów internetu będą się zwracać przedstawiciele zagranicznych koncernów o wydanie danych internautów, powołując się na ACTA?

- Najprawdopodobniej będzie spór, czyje prawo obowiązuje, jak należy rozumieć i wdrażać ACTA. I pojawią się naciski, lobbowanie na implementowanie go w Polsce tak, a nie inaczej. Niefrasobliwość dyskusji, w której bagatelizuje się ten problem, jest dla mnie niezrozumiała. Ogrom problemów, jakie się wiążą z przyjęciem ACTA, wyraźnie przerasta tych, którzy o jego przyjęciu decydują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji