Artykuły

Polscy bankruci wystawiają "Hamleta"

Michał Zadara wskrzesił w Narodowym "Aktora" Norwida, rzecz o trudnej grze zwanej kapitalizmem - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Reżyser posadził widzów w realistycznie odtworzonej kawiarni Antrakt - mieści się niedaleko sceny na Wierzbowej - z widokiem na makietę biurowca Metropolitan. Scenograf Robert Rumas nie mógł wybrać lepszego miejsca, które nie kłóciłoby się z didaskaliami dramatu, a jednocześnie wpisywało w dramaturgię dzisiejszej stolicy. Miejsce spotkań bohemy i finansjery ma dynamikę giełdy. Tu celebryci i bankowi dilerzy sprawdzają, jak są notowani.

Podłączeni do smartfonów, hrabia Jerzy (Oskar Hamerski), gwiazdor Pszon-Kin (Arkadiusz Janiczek), artystka Olimpia i baron Potomski wpadają w życiowe turbulencje, gdy akcje idą w dół po bankructwie Gluckschnella. Wszystko to jest grane żywo i komicznie; włącznie z parodią personelu Antraktu: ich gimnastyką w lokalu i paleniem tytoniu na siarczystym mrozie.

Najbardziej imponuje, że wiersz Norwida, pełen trudnych do zrozumienia słownych konceptów, aktorzy, w większości młodzi, mówią wyjątkowo komunikatywnie. To chwilami tylko zakręcona, rytmiczna proza dzisiejszych hipsterów. W momencie największego natężenia abstrakcji, kiedy można mieć kłopot ze zrozumieniem, o co chodzi, hrabia Jerzy i Pszon-Kin zaciągają się skrętem aż po pięty.

"Aktor" jest dla Zadary tekstem wymarzonym, również dlatego, że konwencja utworu fantastycznie pasuje do walki reżysera z teatralną i społeczną iluzją. Nazwiska aktorów są prezentowane na papierowych planszach, maszyniści zaś ręcznie obsługują obrotową scenę, na której siedzi widownia. Zwracając ją w stronę Antraktu, willi hrabiego Jerzego czy hotelu Pod Jeleniem. Tu króluje pan Bizoński, geszefciarz strojący się w szatki bohatera narodowego w rytm niemenowskiego "Bema pamięci rapsod żałobny" (znakomity Waldemar Kownacki).

Właśnie w wyglądzie prowadzonej przez Bizońskiego prowincjonalnej budy doszukiwałbym się klucza do inscenizacji Zadary. Hotelarz pokusił się, by z wielkoświatowym rozmachem zainstalować nad ladą zegary wskazujące czas nowojorski i tokijski. Ale żyje w rytmie wskazówek z winietą "Otwock" pośród połamanych reklam z lat 80.

Gdy nowobogaccy padają ofiarami kryzysu, również stają się prowincjuszami Europy. Zamiast równać do światowych standardów, do czego namawia Potomski, hamletyzują jak hrabia Jerzy. Dlatego finałową scenę "teatru w teatrze", gdy bankruci grają Szekspira, zarabiając na spłatę długów, trzeba uznać za satyrę na polską "nierzeczywistość".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji