Artykuły

Zainspirowały mnie praskie łabędzie

- Staram się być wiernym wersji tradycyjnej, ale nie ukrywam, że trochę ją przykróciłem i wprowadziłem nowy ruch - mówi Kenneth Greve, tancerz i choreograf duński, szef Fińskiego Baletu Narodowego w Helsinkach, przed premierą "Jeziora łabędziego" w Teatrze Wielkim w Poznaniu.

Z Kennethem Greve, choreografem, który realizuje w Poznaniu swoją wersję "Jeziora łabędziego", rozmawia Stefan Drajewski:

Czym Pan wersja "Jeziora łabędziego" będzie się różniła od tradycyjnej?

- Staram się być wiernym wersji tradycyjnej, ale nie ukrywam, że trochę ją przykróciłem i wprowadziłem nowy ruch. Kiedy Czajkowski skomponował muzykę do tego baletu, w trakcie podawano kawę lub herbatę. Dla dzisiejszej publiczności przywykłej do szybszego tempa życia, zrezygnowałem z wielu powtórzeń. Pierwszy akt połączyłem z drugim. Będzie jedna przerwa.

Zanim Pan zaczął tworzyć własną choreografię, wiele razy występował Pan w tym balecie...

- Jako młody chłopak tańczyłem w corps de ballet, a potem tańczyłem partię Zygfryda w 11 realizacjach. Po raz pierwszy w tej pięknej roli wystąpiłem w realizacji Nurejewa w Operze Paryskiej, a pożegnałem się z nią w Covent Garden w Londynie.

Publiczność traktuje "Jezioro łabędzie" jako piękną baśń o nieszczęśliwej miłości. Czym dla Pan jest ta historia?

- Zawsze zastanawiałem się, gdzie w tej historii podział się Ojciec księcia i kim jest Benno. Dlaczego książę Zygfryd zakochuje się w ptaku? Historia opowiadana w libretcie jest niejasna. I dlatego postanowiłem rozpocząć opowieść nieco inaczej. Na początku spektaklu zobaczymy, jak mały chłopiec (Zygfryd) płacze po śmierci ojca. Niania czyta mu bajkę... Zygfrydowi od dzieciństwa towarzyszy Benno. Ale jest trochę inny. Dorosły Zygfryd jest marzycielem, nie bardzo akceptuje plany małżeńskie matki.

Zwykle Benno nie jest eksponowany w "Jeziorze łabędzim"...

- ...ale zawsze jest blisko Księcia. Zastanawiam się od lat, co ich łączy: miłość homoseksualna, czy wielka przyjaźń. Nie rozstrzygam tego. Wybór zostawiam publiczności. Myślę, że dziś taka interpretacja może budzić zainteresowanie.

Dzięki takiemu zabiegowi interpretacyjnemu na scenie zobaczymy trójkąt: Zygfryd - Odetta/Odylia - Benno.

- Tak. Chociaż trzeba pamiętać, że Odetta/Odylia jest istotą niematerialną w zasadzie.

Tańczył Pan w wielu inscenizacjach, kiedy i w jakich okolicznościach odkrył Pan własny ruch?

- Otrzymawszy zaproszenie z Pragi, aby zrealizować tam "Jezioro łabędzie", zacząłem się zastanawiać nad ruchem. Nie chciałem niczego kopiować. W przeddzień rozpoczęcia prób, poszedłem nad Wełtawę i obserwowałem łabędzie. W pewnym momencie łabędź zrobił ruch, który wydawał mi się kluczem do nowej realizacji baletu. Poszedłem do studia i zacząłem próbować. Następnego dnia miałem gotowy pomysł, jak rozwiązać kwestię ruchu.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że najważniejsze są oczy tancerza.

- To prawda, bo zapewniają kontakt między publicznością a tancerzem. Technika jest ważna, ale bez emocji nie ma sztuki.

Kenneth Greve, tancerz i choreograf duński, który tańczył w najważniejszych zespołach baletowych świata. Obecnie szef Fińskiego Baletu Narodowego w Helsinkach. Premiera się w piątek 17 lutego o godzinie 19. Następne spektakle: 18 lutego o godzinie 19, 19 lutego o godzinie 19, premiera studencka 21 lutego o godzinie 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji