Artykuły

Poznań. Szekspirowski tydzień pamięci w Nowym

Porażający spektakl o reżimie komunistycznym, opowiedziany językiem "Burzy" Szekspira. Litewski reżyser Oskaras Koršunovas pokaże w Teatrze Nowym swoją "Mirandę". Tylko jeden raz.

Uznawany za rewolucjonistę litewskiej sceny, ale też maga współczesnego teatru - Oskaras Koršunovas należy do pokolenia Krzysztofa Warlikowskiego i Grzegorza Jarzyny. Swoje spektakle pokazywał już na całym świecie. Widzowie wychodzą z nich głęboko poruszeni, a krytycy nazywają odnowicielem litewskiego teatru. Swoimi interpretacjami klasyki i dramatów współczesnych Koršunovas od ponad 10 lat szokuje publiczność. Prowadzi w Wilnie własny teatr OKT.

Polska publiczność miała okazję oglądać spektakle w jego reżyserii na Międzynarodowym Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku, gdzie pojawia się od kilku edycji. Parę lat temu przywiózł do Trójmiasta "Romea i Julię", dwa lata temu pokazał świetnego "Hamleta" i "Sen nocy letniej". W ubiegłym roku przemówił do widzów "Mirandą" [na zdjęciu] - adaptacją szekspirowskiej "Burzy", która okazała się największym objawieniem festiwalu.

Akcja "Mirandy" rozgrywa się w niewielkim, zawalonym książkami pokoju intelektualisty - na przełomie lat 70. i 80., w jednym z krajów bloku wschodniego. Jest meblościanka na wysoki połysk, staroświeckie radio i czarno-biały telewizor, na ekranie którego obserwujemy transmisję "Jeziora łabędziego" Piotra Czajkowskiego. Reżyser nieprzypadkowo wybrał ten właśnie balet. Dla mieszkańców byłego ZSRR transmisje "Jeziora łabędziego" w telewizji oznaczały zawsze, że dzieje się coś złego. - Kiedy zmarł pierwszy sekretarz Leonid Breżniew [10 listopada 1982 r. - red.], nie podawano wtedy żadnych informacji, a w telewizji przez dwa dni non stop pokazywano "Jezioro łabędzie" - wyjaśnia Koršunovas w rozmowie dla "Teatru". - Potem jeszcze kilka razy były takie dni z "Jeziorem łabędzim". Dlatego w 1991 roku, kiedy w Moskwie odbył się pucz Janajewa i ludzie zobaczyli na ekranach "Jezioro łabędzie", od razu wiedzieli, że trzeba wychodzić na ulice.

W "Mirandzie" występuje tylko dwoje aktorów: podstarzały mężczyzna i jego niepełnosprawna córka. W pewnej chwili zaczynają czytać "Burzę" Szekspira i stają się jej bohaterami. Mężczyzna (w tej roli Povilas Budrys) - Prosperem, a jego córka (Airida Gintautaite) - tytułową Mirandą. Reżyserowi znakomicie udało się stworzyć z malutkiego mieszkania iluzję magicznej wyspy Prospera. Jego Prospero to człowiek zniszczony przez system, pogrążony w głębokiej chorobie alkoholowej, który nie panuje nad mrocznymi popędami seksualnymi. - Wszystko to, co pokazałem na scenie, mam w swojej głowie, w pamięci - mówi Koršunovas w tym samym wywiadzie. - Znałem takie wyspy i takich Prosperów. Znałem takich intelektualistów, pisarzy i ich maleńkie mieszkania wypełnione książkami, cele, w których pozostawali sami ze swoimi lekturami, myślami.

"Miranda" pokazana zostanie w Poznaniu tylko raz - w najbliższą niedzielę, 19 lutego o godz. 19 na dużej scenie Teatru Nowego w ramach cyklu "Klasyka na Nowo".Bilety kosztują: 50-70 zł (normalne) i 35-40 zł (ulgowe). Spektakl jest tłumaczony na język polski.

Cykl "Klasyka na Nowo" rozpoczął się 14 lutego i potrwa w Teatrze Nowym do 22 lutego. Ma być swoistym "szekspirowskim tygodniem pamięci", prezentacją teatralnych konwencji i trendów ostatniego dwudziestolecia. W programie znalazła się m.in. wystawa zdjęć z pamiętnych prób "Króla Leara" w reżyserii Eugeniusza Korina z 1992 roku (22 lutego mija dwadzieścia lat od śmierci Tadeusza Łomnickiego podczas próby do tego spektaklu) oraz filmowe prezentacje wybitnych realizacji "Leara" w reżyserii wielkich ludzi teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji