Artykuły

Kobiety już nie spłoną na stosie, ale... to nie koniec problemów

"Stworzenia sceniczne" w reż. Roberta Czechowskiego w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku.

Dużo tajemnic kryje teatralna garderoba: wbijanie igieł lalce w męskie genitalia, próbę aborcji, wdowę obżartuchę, duże ilości czkania, przykre momenty gdy młodsza mówi starszej z okrucieństwem: starzejesz się, nikt już cię nie chce.

Gwoli ścisłości dodajmy: chodzi o garderobę sprzed prawie 350 lat. Ale każdy, kto obejrzy spektakl "Stworzenia sceniczne" w reżyserii Roberta Czechowskiego w Teatrze Dramatycznym zda sobie szybko sprawę, że czas tu w sumie nie gra roli. Zmieniają się kostiumy, historia pędzi, ale ludzie w zasadzie pozostają ci sami. A wygłoszona mimochodem kwestia: "los jest okrutny, czas nie szczędzi nikogo" brzmi tu zaskakująco aktualnie.

I choć najnowszą premierę oglądamy w XVII-wiecznym, odtworzonym z pietyzmem, anturażu - to jest to spektakl na wskroś współczesny, nawet feminizujący. Świetny tekst April de Angelis wyraziście zagrane postaci, atrakcyjna kompozycja przedstawienia - wszystko to powoduje, że "Stworzenia sceniczne (tak nazywano kiedyś kobiety aktorki) to jedno z ciekawszych widowisk ostatniego sezonu w Białymstoku.

Oto mamy rok 1669, londyński teatr, kobiety dopiero od paru lat mogą być pełnoprawnymi aktorkami i grać na równi z mężczyznami (wcześniej grały też, ale w przebraniu, i w lęku, bo gdyby ktoś doniósł na nie do biskupów, zostałyby skazane na tortury, a nawet śmierć).

Pięć kobiet, każda w różnym wieku, w różnym punkcie swego życia, z różnym do niego podejściem. Najstarsza, elegancka, ironiczna i z poczuciem misji pani Betterton (Dorota Radomska). Łapczywa wobec życia, zmieniająca kochanków jak rękawiczki pani Farley (Justyna Godlewska-Kruczkowska, wracająca udanie na scenę po dłuższej nieobecności). Wkraczająca dopiero w świat aktorski młodziutka sprzedawczyni pomarańczy Elin Gwyn (Alicja Dąbrowska). Mocno stojąca na ziemi, pozbawiona złudzeń pani Marshall (Agnieszka Możejko-Szekowska). Rubaszna i męska w obyciu Doll Common (Aleksandra Maj). Należą do jednej trupy aktorskiej, nie szczędzą sobie przykrych słów, ale też i solidarnie sobie pomagają, by jakoś przetrwać w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Każdej życie potoczy się inaczej - jedna, choć wcześniej królowa życia, wyląduje w rynsztoku przed teatrem, inna zyska przychylność króla, ale za cenę rezygnacji z największej miłości - teatru; jeszcze inna będzie musiała z niego uciekać.

Na bardzo niewielkiej przestrzeni teatralnej, mikroskopijnej scenie opasanej z trzech stron rzędami widzów, przy minimum środków, twórcom udało się bardzo wyraziście naszkicować klimat epoki sprzed trzech stuleci (scenografia - Elżbieta Terlikowska). Liczą się szczegóły: już przy wejściu do teatru widzów wita półmrok, palą się świece (tak właśnie - niewyraźnie - mogło być kiedyś w teatrach w tamtej epoce). Przy świecach i minimalnym świetle odbywa się cały spektakl. Aktorki odziane w przepiękne kostiumy z epoki, wydają się być żywcem z niej przeniesione. Do tego znakomita muzyka Damiana Neogenna Lindnera (oddająca zmieniający się nastrój spektaklu) i sprytny mariaż soczystego dosadnego języka codziennego i archaicznego patosu z XVII-wiecznych sztuk teatralnych: wszystko to wygląda i brzmi intrygująco.

Zderzenia kontrastów są istotą tego widowiska, bardzo zresztą ciekawą. Przenikają się tu różne czasy i osobowości. Jest tu mnóstwo przewrotnego humoru (świetna Aleksandra Maj w roli garderobianej, z przepaską na oku, rzucająca co chwila zgryźliwe uwagi), jest mnóstwo smutku i autentycznych udręk, których doświadczają bohaterki. Jest wiele lekkości w grze i wiele żartu z techniki aktorskiej - aktorki zdają się momentami dobrze bawić. Jest też raptowne przejście do wystudiowanych póz, westchnień, przewracań oczami, karykaturalnych zachowań, nieznośnego patosu - czyli wszystko to, co przed wiekami było w spektaklu zasadnicze. Fragmenty szekspirowskich sztuk przeplatają się tu z codziennym rubasznym językiem, wiązką przekleństw, które bohaterki potrafią rzucić, rozsierdzone na siebie nawzajem, na publiczność, czy amantów dobijających się do drzwi.

To dobrze zagrany spektakl: właściwie wszystkie aktorki rysują swoje temperamentne postaci bardzo wyraziście - tam gdzie trzeba grubą krechą, tam gdzie trzeba - przejmująco. W jednej minucie bez cienia fałszu grają znużenie, w drugiej ból, w trzeciej zachwyt. Każda zapada w pamięć jakąś sceną. Każda ma w sobie sporo przeciwieństw. Uległa żona szefa teatru boleśnie odczuwa moment w którym mąż daje jej do zrozumienia, że nie ma już miejsca dla niej scenie (Radomska świetnie i z wielką delikatnością gra odrzuconą, zranioną kobietę). Sprzedawczyni pomarańczy (Dąbrowska) - ognista, pełna erotyzmu we wspaniałej scenie tańca z czasem zamienia się w wyniosłą, milczącą damę, która zyskuje względy władcy, ale traci coś, co było najważniejsze: teatr. Córka pastora (Godlewska) - taka zachłanna na życie, bez pokory, skupiona na tym co tu i teraz, z czasem przez życie zostaje pokonana. Miłośniczka filozofii, bez złudzeń (Możejko) upokorzona przez dawnego kochanka, nie może przestać myśleć o zemście. Czy choćby garderobiana (Maj), która z niejednego pieca chleb jadła i wiele o życiu wie - przed poniżeniem broni się rubasznością i ciętą ripostą.

"Stworzenia sceniczne" to przede wszystkim spektakl o kobietach, codziennym stawaniu do walki o siebie, własną godność, czy szczęście, choć nie zawsze są to dobre wybory. Przedstawienie zrobione z wyczuciem, dbałością o każdy szczegół, bez niepotrzebnego przekombinowania. Jak sprawny mechanizm, gdzie wszystkie kawałki układanki do siebie pasują. Z takich widowisk, mimo że przecież nie optymistycznych, czerpać można naprawdę się dużą przyjemność. No i - w tym przypadku - dużą wiedzę. Kto wie, jak z pomocą zegara zagrać uległość? A jak rozpacz? W tym ostatnim przypadku istotna jest poza "pięć po dwunastej". Reszta do zobaczenia na miejscu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji