Janda, Pszoniak, Skolimowski
W zapowiedziach nowego sezonu artystycznego Centrum Sztuki Studio - dziesiątego już pod kierownictwem Jerzego Grzegorzewskiego - znajduje się spektakl niespodzianka: polska prapremiera "Śmierci i dziewczyny", jednego z najnowszych broadwayowskich hitów.
Po otwierającym sezon w Teatrze Studio dwa lata temu słynnym towarzysko-snobistycznym zjawisku teatralnym, czyli polskiej prapremierze "pierwszej na świecie sztuki symultanicznej" - "Tamara", zwanej też "opowieścią filmową na żywo" , szykuje się w "Studio" kolejne wydarzenie. Błyskawiczny rozgłos, jaki uzyskała przygotowywana obecnie w Teatrze Studio sztuka "Śmierć i dziewczyna" (grana już na scenach ponad 40 krajów świata), jak i znakomite nazwiska polskiej ekipy twórczej, pozwalają snuć przypuszczenia, że będzie to znacząca pozycja rozpoczynającego się właśnie polskiego sezonu teatralnego.
Autorem "Śmierci i dziewczyny" jest Chilijczyk Ariel Dorfman. Ta współczesna sztuka - choć z odniesieniami do sytuacji Chile po upadku Pinocheta - jest uniwersalną opowieścią o młodej dziewczynie z kraju rządzonego przez totalitarny reżim, która po ciężkich więziennych przejściach spotyka swego prześladowcę i doprowadza do jego osądzenia.
Światowa premiera utworu miała miejsce w Londynie. Jednak największy rozgłos uzyskała wersja z Broadwayu, wyreżyserowana przez Mike'a Nicholsa z udziałem Glenn Close, Richarda Dreyfussa i Gene'a Hackmana.
W polskiej inscenizacji "Śmierci i dziewczyny" w Teatrze Studio w głównych rolach zobaczymy Krystynę Jandę i dawno nie oglądanego na polskiej scenie Wojciecha Pszoniaka. Reżyseruje Jerzy Skolimowski, który zagra też gościnnie jedną z głównych ról. Współproducentem przestawienia jest Gene Gutowski, producent wielu filmów Romana Polańskiego. Zresztą sam Polański deklarował już zamiar sfilmowania utworu Dorfmana. Zanim do tego dojdzie i film trafi do naszych kin, "Śmierć i dziewczyna" będzie do zobaczenia na scenie Teatru Studio. Premiera przewidziana jest w sobotę 19 września.