Najtrudniej jest zagrać te ogromne emocje na scenie
W wersjach koncertowych śpiewałam pewne części z "Zemsty nietoperza", natomiast nigdy nie grałam tej roli w całości - mówi LUCYNA BOGUSZEWSKA, która zagra w Rozalindę w Operze na Zamku.
ROZMOWA z Lucyną Boguszewską, śpiewaczką Opery na Zamku, znaną z wielu przedstawień.
Gra pani rolę Rozalindy w "Zemście nietoperza". To będzie trochę podwójna rola, bo na balu gra pani jeszcze inną postać. Czy te osoby się bardzo od siebie różnią?
- Te osoby właściwie się od siebie nie różnią. Węgierska księżna jest na balu zamaskowana. Moim zadaniem aktorskim jest to, żeby mnie nikt nie rozpoznał, więc muszę mówić innym głosem i mówię niżej. Ale emocje gram rozżalonej i zazdrosnej żony, która nagle demaskuje niewiernego męża. Widzi go na balu i dowiaduje się, że on ją cały czas okłamywał i cały czas ją zdradzał, kiedy ona czekała na niego w domu.
Po raz pierwszy gra pani w "Zemście nietoperza"?
- Tak, wcześniej mieliśmy różne kombinacje. Na przykład graliśmy tylko bal u księcia Orlofsky'ego, czyli tylko drugi akt. W wersjach koncertowych śpiewałam pewne części z "Zemsty nietoperza", natomiast nigdy nie grałam tej roli w całości.
Jaka jest skala trudności wokalnych i aktorskich w roli Rozalindy?
- Wokalnie to jest bardzo trudna rola. Trzeba się do niej bardzo długo przygotowywać i naprawdę nie jest łatwa w całej akcji do wykonania. To jest dla mnie nie lada wyzwanie. Cała trudność polega na graniu tych ogromnych emocji, w głosie czasami trzeba się oszczędzać, żeby umieć pokazać te emocje i nie wypalić się śpiewając.
Woli pani pracować z osobami, które pani zna czy to nie ma dla pani znaczenia?
- To nie ma dla mnie znaczenia.